Rokita: groźny monopol PiS
PO nie zgadza się, aby w rękach PiS
znalazły się równocześnie: ministerstwo sprawiedliwości,
ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji oraz służby
specjalne - oświadczył kandydat Platformy na wicepremiera Jan
Rokita w programie "Prosto w oczy" TVP1.
Według niego, wnioski z rozmów ekspertów PiS i PO, które toczyły
się w poniedziałek "nie są przesadnie optymistyczne".
25.10.2005 | aktual.: 25.10.2005 06:32
Jeśli pogląd pana premiera jest taki, że w rękach PiS ma się znaleźć urząd prezydenta, premiera, ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego, ministra spraw wewnętrznych i szefa policji i na dodatek jeszcze szefa służb specjalnych, to pan premier Kazimierz Marcinkiewicz musi zdawać sobie sprawę, że ten rząd Prawo i Sprawiedliwość będzie robić samo - powiedział Rokita zwracając się do desygnowanego na premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który wraz z nim był gościem programu.
Platforma - powiedział Rokita - nie zgadza się na taki podział władzy, bowiem rodzi to - jego zdaniem - podejrzenie, iż w istocie rzeczy grozi to manipulacjami całym tym obszarem stosowania prawa.
Nie mamy tu poczucia bezpieczeństwa gdyby PiS chciał rzeczywiście wszystkie resorty siłowe mieć w swoim ręku, pod kontrolą swoich polityków - dodał polityk PO. Zwyciężyliście, ale przewróciło się wam w głowach - powiedział Rokita pod adresem PiS.
Wyjaśnił, że nie chodzi o to, aby ministerstwo sprawiedliwości, MSWiA oraz koordynacja służ specjalnych znalazły się w ręku polityków PO, ale o podział i "elementarną równowagę".
Rokita podkreślił też, że PiS nie zgadza się na stawiany kategorycznie przez Platformę postulat rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Tak, aby minister sprawiedliwości nie mógł wyciągać teczek z poszczególnych śledztw, wydawać poleceń na telefon poszczególnym prokuratorom kogo mają akurat śledzić w danym momencie i kogo mają zamykać - wyjaśniał Rokita intencje postulatu PO.
Dodał też, że PiS nie zgadza się na "wyciągnięcie" z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pionu śledczego oraz na inny postulat PO, aby szef służb specjalnych był uzgodnioną osobą nie będącą kontrowersyjnym politykiem tylko człowiekiem uzgodnionym przez obie partie a mającym jakieś kwalifikacje profesjonalne.
Zapytany, czy Zbigniew Wasserman (PiS), który był wymieniany przez polityków PiS jako ewentualny kandydat tej partii na koordynatora służb specjalnych nie odpowiada Platformie, Rokita odpowiedział, że on o tej propozycji personalnej nigdy formalnie nie słyszał. Ale nie jest to propozycja naszych marzeń - dodał. Zaznaczył, że w tej sprawie nie chodzi o Wassermanna, ale o to by mechanizm jakim są służby specjalne, po wszystkich doświadczeniach przeszłości, nie znalazł się w ręku jednej partii.
Rokita postawił pytanie, w jakim celu PiS chce mieć w swym ręku ministerstwo sprawiedliwości, ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji oraz nadzór nad służbami specjalnymi.
Marcinkiwicz odparł, że na to pytanie odpowiedzieli wyborcy zarówno w wyborach parlamentarnych, które wygrało PiS, jak i prezydenckich, w których zwyciężył kandydat PiS Lech Kaczyński. Prawo i Sprawiedliwość powstało tak naprawdę po to, by naprawić państwo w zakresie bezpieczeństwa obywateli i żeby tę naprawę przeprowadzić. Niezbędne do tego jest ministerstwo sprawiedliwości, ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji. Po to powstaliśmy, po to tworzyliśmy, po to Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości - powiedział Marcinkiewicz.
Zaznaczył, że niezbędne jest aby prokuraturę oczyścić od układów politycznych. Podkreślił też, że nadzór nad służbami specjalnymi sprawuje premier. Premier ma wyłączność nad służbami specjalnymi i ja nie zamierzam rezygnować z tego nadzoru i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałbym tego nadzoru nie sprawować - powiedział Marcinkiewicz. Polityk PiS podkreślił, że zależy mu aby powstał rząd równowagi, by w każdym zakresie w rządzie była równowaga między dwiema partiami.
Rokita oświadczył, że ma zaufanie do Marcinkiewicza i wierzy, że w ciągu kilku najbliższych dni w kwestii struktury rządu i podziału odpowiedzialności, roztropnego planu rządzenia Marcinkiewicz zmieni zdanie w stosunku do tego, co jest dzisiaj. Dodał, że gdyby premier i prezesi PiS-u zdania nie zmienili to wtedy Polska ma kłopot z monopolem rządów PiS-u. Według niego, taki monopol byłby niebezpieczny. Pytany, czy w takiej sytuacji PO weszłaby do rządu oświadczył: na rzecz nieroztropną się nie zgodzimy.
Obaj politycy różnili się w ocenie efektów prac zespołów eksperckich PiS i PO, które ruszyły w poniedziałek. Rokita stwierdził, że wnioski z całodniowych rozmów ekspertów obu partii nad wspólnym planem rządzenia nie są przesadnie optymistyczne.
W większości przypadków PiS odrzuca nasze dezyderaty, ale co gorsze w bardzo wielu przypadkach mam poczucie pewnego rodzaju ignorowania tych rozmów - powiedział Rokita. Jak ocenił, PiS wystawił do rozmów cały szereg polityków zamiast ekspertów. Według Rokity, politycy ci mają mało czasu i przebywają półtorej godziny na posiedzeniu tego zespołu i potem mówią że muszą iść do domu, albo na jakieś zebranie.
Rokita podkreślił, że jak rozmawia z Marcinkiewiczem to ma wrażenie że bliskość powstania całkiem dobrego rządu jest całkiem nieodlegla. Jednak - zaznaczył - gdy patrzy na bieg poniedziałkowych rozmów ekspertów to nachodzą go przeczucia pesymistyczne.
Odpowiadając Rokicie Marcinkiewicz powiedział, że to nie zespoły utworzą koalicję, tylko koalicja będzie zależała od decyzji politycznej przede wszystkim PO, czy ten rząd współtworzyć. Polityk PiS podkreślił, że jest dobrej myśli w tej kwestii.
Marcinkiewicz optymistyczniej ocenił wyniki prac zespołu ekspertów ds. makroekonomicznych, który obradował w poniedziałek. Okazało się że na 15 czy 17 zagadnień, które opracowywali eksperci, tylko w dwóch przypadkach nie było zgody - powiedział. Jak wyjaśnił, jedna z tych dwu kwestii przekraczała kompetencje zespołu - potrzebna była decyzja konstytucyjna, druga - to spór PiS i PO dotyczący samorządów terytorialnych.
Rokita, w odpowiedzi na pytania prowadzącej program Moniki Olejnik, powiedział że PO nie zgadza się na ubezpieczenie od bezrobocia i dopłaty do paliwa rolniczego oraz na finansowanie służby zdrowia z budżetu państwa - co proponuje PiS.