Rok od śmierci Kamilka z Częstochowy. Nadal bez procesu. "Powód opieszałości oczywisty"
Ojczym Kamilka z Częstochowy usłyszał już zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale nadal nie wiadomo, kiedy stanie przed sądem. Prokuratura nadal gromadzi dowody. - To pokazuje, jak śledztwo jest prowadzone - mówi Wirtualnej Polsce Przemysław Koziński ze Stowarzyszenia "Szczęśliwe dziecko", który reprezentuje biologicznego ojca Kamila.
20.04.2024 | aktual.: 20.04.2024 17:30
Kamil zmarł 8 maja 2023 roku. Miał osiem lat. Przez 35 dni lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach walczyli o jego życie. Gdy trafił do szpitala, był odwodniony, wychudzony i brudny. Miał nieleczone złamania. Na ciele liczne ślady przemocy; spalone włosy na głowie, ślady po przypaleniach papierosem i poparzenia po tym, jak polewano go wrzątkiem i sadzano na piecu węglowym.
Już na pierwszej rozprawie aresztowej w częstochowskim sądzie do znęcania się nad dzieckiem przyznał się jego 27-letni ojczym, a 35-letnia matka potwierdziła, że o wszystkim wiedziała, ale ze strachu przed mężem i konsekwencjami nie reagowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad Kamilem oraz drugim pasierbem Fabianem przedstawiono ojczymowi chłopca. Zarzuty dotyczące ułatwiania dokonania tego zabójstwa, a także ułatwiania znęcania się ze szczególnym okrucieństwem przedstawiono jego matce - przekazała Wirtualnej Polsce prok. Marzena Muklewicz z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Trzy inne osoby, mieszkające wspólnie z rodziną Kamila w kamienicy w częstochowskiej dzielnicy Stradom, usłyszały zarzuty związane z nieudzieleniem pomocy maltretowanym dzieciom.
Sprawa trafiła do śledczych z Gdańska na wniosek byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. - W związku z tym, że śledztwo dotyka nie tylko sprawcy, ale szeregu instytucji państwa, osób pełniących funkcje w organach ścigania: sądach, prokuraturze, jednostkach wychowawczych, opiekuńczych, uznałem, że sprawę należy przenieść - mówił w maju ubiegłego roku Ziobro.
Prokuratura uzupełnia materiał dowodowy
Choć wkrótce minie rok od śmierci chłopca, a jego ojczym i matka zarzuty usłyszeli w maju ubiegłego roku, to wciąż nie wiadomo, kiedy para zajmie miejsce na ławie oskarżonych w sądzie. Śledczy nadal oczekują m.in. na opinie sądowo-psychiatryczne dotyczące podejrzanych.
- W sprawie gromadzony jest materiał dowody i wykonywane są czynności, w tym m.in. przesłuchano kilkudziesięciu świadków oraz zgromadzono szereg opinii biegłych różnych specjalności, które poddawane są bieżącej analizie. W związku z uzupełnianiem materiału dowodowego zaszła jednak konieczność przesłuchania kolejnych świadków - podkreśla prok. Muklewicz.
Nie widać również końca wątku śledztwa dotyczącego instytucji zobowiązanych do nadzoru nad rodziną dziecka. W tym zakresie postępowanie toczy się sprawie, co oznacza, że nikt do tej pory nie usłyszał zarzutów.
- Zgromadzono obszerny materiał dowodowy, w tym zeznania kilkudziesięciu świadków, liczną dokumentację z wielu organów i placówek. W dalszym ciągu jednak wykonywane są czynności procesowe i gromadzony jest dodatkowy materiał dowodowy. Przesłuchiwani są kolejni świadkowie oraz pozyskiwana i analizowana jest dodatkowa dokumentacja, w tym w zakresie przeprowadzanych kontroli w poszczególnych placówkach - przekazuje nam prok. Muklewicz.
"Niebieska karta" i ucieczki z domu
Chodzi m.in. o szkołę i MOPS, z którego pomocy korzystała rodzina w Częstochowie i małopolskim Olkuszu (gdzie przebywała od sierpnia 2022 do lutego 2023 roku) - szczególnie wobec potwierdzonych informacji o ucieczkach Kamila z domu w sierpniu, listopadzie i lutym 2022 roku.
O sytuacji Kamilka wiedział również (od listopada 2022 roku) Sąd Rejonowy w Olkuszu, a następnie Sąd Rejonowy w Częstochowie. Wydaje się jednak, że instytucje z tą wiedzą niewiele zrobiły. Informacje na ten temat udostępniono w sprawozdaniu z ubiegłorocznej lustracji Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie Kamila.
Z raportu wynika, że 14 listopada 2022 roku Szpital w Olkuszu poinformował sąd o prawdopodobnym stosowaniu przemocy wobec dziecka. 3 lutego 2023 roku wszczęto procedurę "niebieskiej karty" w związku z podejrzeniem stosowania przemocy przez ojczyma chłopca. 6 lutego do sądu wpłynęło natomiast pismo Ośrodka Pomocy Społecznej w Olkuszu zawierające ocenę asystenta, że sytuacja rodzinna Kamila stwarza poważne zagrożenie dla życia i bezpieczeństwa małoletnich dzieci.
"Powód opieszałości jest oczywisty"
Przemysław Koziński ze Stowarzyszenia "Szczęśliwe dziecko", który zajmuje się sprawą na prośbę biologicznego ojca Kamila, uważa, że instytucje zawiodły. Prawnik dodaje, że mężczyzna już wcześniej informował o swoich podejrzeniach, jednak sprawa wyszła na jaw dopiero po jego interwencji, gdy odwiedził syna i przeraził się jego stanem.
- Ojciec Kamila, pan Artur, wysyłał alarmujące wiadomości, kontaktował się z kuratorami z Olkusza i Częstochowy. Informował, że dziecko jest przypalane papierosami, że nosi ślady przemocy. Jego telefon były sprawdzane przez policję na zlecenie prokuratury dopiero w lutym tego roku, po dziesięciu miesiącach od tragedii. To pokazuje, w jaki sposób to śledztwo jest prowadzone - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Koziński.
- Sprawa jest oczywista: nie ma wątpliwości co do winy ojczyma i matki chłopca, ale nadal akt oskarżenia nie został skierowany do sądu - ocenia prawnik. - Uważam, że powodem opieszałości jest toczące się postępowanie dotyczące niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy instytucji publicznych. Przeciąganie sprawy świadczyć może o dążeniu do umorzenia tej części postępowania - przekonuje Koziński.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl