Rodzinny dramat w Namysłowie. Szokujące ustalenia po sekcji zwłok
Wszystkie ofiary zbrodni w Namysłowie zginęły od co najmniej kilku ran postrzałowych. To nowe ustalenia śledczych, po przeprowadzeniu sekcji zwłok zamordowanych członków rodziny.
28.11.2024 | aktual.: 28.11.2024 12:48
Ojciec i brat napastnika - ofiary rodzinnej tragedii w Namysłowie na Opolszczyźnie, do której doszło w niedzielę - nie zginęli od pojedynczych strzałów.
Dziennikarz RMF FM dowiedział się, że 32-latek wystrzelił w stronę mężczyzn całą serię, matka została trafiona dwukrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Był zazdrosny o rodzeństwo
Jak usłyszał dziennikarz stacji, śledczy badają, czy zbrodnia była planowana, a "wiele na to wskazuje".
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 32-latek był w konflikcie z rodzicami i rodzeństwem. Uważał, że ojciec i matka faworyzują rodzeństwo, a on jest pomijany. Analizowane są też elektroniczne nośniki pamięci - między innym korespondencja mailowa i smsowa.
Wstrząsająca zbrodnia rodzinna
W niedzielny wieczór 24 listopada w Namysłowie na Opolszczyźnie doszło do rodzinnego dramatu. Podczas rodzinnego spotkania, 32-letni mężczyzna nagle chwycił za broń i zaczął strzelać. Zabił rodziców i swojego brata, a jego żonę i dzieci uwięził w innej części mieszkania.
Służby badają okoliczności całego zdarzenia. Wiele jednak wskazuje, że była to zaplanowana egzekucja. Mężczyzna miał się skrupulatnie do niej przygotować. W październiku uzyskał pozwolenie na broń sportową.
- Najpierw oddał strzały do ojca i brata. Ofiary znajdowały się w jednym pomieszczeniu. Nie mogły się obronić. Nie wiemy, w jakich okolicznościach zginęła matka. Jej ciało było w innym pomieszczeniu - opisuje prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu. Zaznaczył, że sprawca wykazał się "bezwzględną determinacją".
W czasie rozmów z 32-latkiem ten ignorował apele funkcjonariuszy. Po kilku godzinach, o 5 rano w poniedziałek zapadła decyzja o tym, by dostać się do domu siłą. Wtedy mężczyzna odebrał sobie życie. Dwie dziewczynki w wieku 5 i 7 lat nie odniosły obrażeń. Razem z matką trafiły pod opiekę służb medycznych.
Źródło: RMF FM/WP