Rodzinne pogrzeby ofiar pandemii. Szef branży pogrzebowej wstrząśnięty liczbą zgonów
Po wzroście liczby ofiar epidemii koronawirusa w Polsce branża funeralna zaczyna borykać się z problemem braku dostępności trumien. Coraz częściej organizowane są podwójne pogrzeby spokrewnionych ofiar epidemii - mówi Wirtualnej Polsce Robert Czyżak, szef Polskiej Izby Branży Pogrzebowej.
Również z perspektywy branży pogrzebowej widoczny jest kryzys w służbie zdrowia wywołany pandemią koronawirusa. - Zdarza się, że pracownicy zakładów pogrzebowych, odbierając ciało zmarłego ze szpitala, mijają się z ratownikami, którzy mają w karetce chorego. Ten pacjent czeka na zwolnienie miejsca w szpitalu po śmierci innej osoby. Trudno jest to zaakceptować - mówi WP Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej, do której należy około 300 zakładów pogrzebowych.
- Wśród pracowników branży poruszenie wywołują coraz częstsze wspólne pogrzeby spokrewnionych ofiar COVID. Niedawno organizowaliśmy wspólny pogrzeb ojca i córki - dodaje szef izby pogrzebowej.
Od początku 2021 roku, w związku z epidemią COVID-19, zmarło ponad 25 tys. osób. W ostatnich dziennych raportach Ministerstwo Zdrowia informuje nawet o ponad 600 zgonach dziennie. Jak już informowaliśmy, ofiar najprawdopodobniej będzie przybywać, ze względu na rosnącą liczbę zakażeń i towarzyszących im hospitalizacji. Według analizy Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych śmiertelność u dorosłych pacjentów z COVID-19, wymagających wentylacji mechanicznej wynosi 66,7 proc.
Pogrzeb w czasach pandemii
- Parafie, zarządy cmentarzy i zakłady pogrzebowe nauczyły się funkcjonować w trudnej sytuacji epidemii. Obecnie rodziny zmarłych nie czekają w kolejce na zorganizowanie ceremonii kremacji czy pogrzebu, co miało miejsce jesienią. Borykamy się z ograniczeniem na rynku dostępności trumien - mówi WP Robert Czyżak.
Dodaje, że problem może wynikać z mniejszej produkcji krajowej. Część firm musiało ograniczyć produkcję z powodu kwarantanny pracowników, a niektóre stolarnie zawiesiły działalność w związku z problemami finansowymi.
ZOBACZ TAKŻE: Kościoły otwarte na Wielkanoc. Prof. Flisiak nie oszczędził Episkopatu
- Przy obecnej liczbie zgonów zakłady pogrzebowe dysponują wystarczającą liczbą miejsc w chłodniach. Odbieram jednak telefony od urzędników, którzy chcą się dowiedzieć, ile wynosi rezerwa. Podczas szczytu jesiennej fali pandemii zdarzało się, że byliśmy na granicy wydolności np. na 20 miejsc na ciała, wolne było tylko jedno - mówi dalej prezes Czyżak.
- Problemem staje się nie tylko liczba zgonów związanych z COVID-19. Z moich obserwacji wynika, że wzrasta także liczba samobójstw spowodowanych problemami ekonomicznymi. Spodziewam się też, że dojdzie do fali zgonów wywołanych utrudnionym dostępem do lekarzy i do leczenia - podsumowuje rozmówca WP.