Rodzice umierających dzieci na łasce regulaminów szpitala? Będzie postępowanie wyjaśniające
Wyproszona przez szpital z oddziału intensywnej terapii pani Anna całą noc koczowała przed budynkiem. W klinice umiera jej syn. Jakie prawa mają rodziny chorych, przebywających w szpitalach? Czy szpital może odmówić rodzicowi umierającego dziecka czuwania przy łóżku 24 godziny na dobę? Okazuje się, że pacjenci i ich rodziny całkowicie zdani są na łaskę i niełaskę szpitali. Całkiem bezprawnie.
09.03.2017 | aktual.: 09.03.2017 14:23
Ustawa o prawach pacjenta mówi, że pacjent "ma prawo do kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z innymi osobami". Przepis jest na tyle ogólny, że nie narzuca niemal żadnych ograniczeń. Jedynie w szczególnych sytuacjach, takich jak epidemia czy zakażenie, szpital własnym regulaminem może określić zasady odwiedzin. Wszystko zatem wskazuje na to, że wyproszona z oddziału matka umierającego chłopca, która noc spędziła w samochodzie pod gmachem szpitala, w tym czasie powinna mieć możliwość czuwania przy dziecku. O historii pani Anny pisaliśmy TUTAJ.
Będzie postępowanie wyjaśniające
Sprawą mamy chłopca zajęła się Rzecznik Praw Pacjenta, która jasno określiła, że personel nie może ograniczać praw pacjenta dla własnej wygody, czy według własnego uznania, tym samym nadużywając np. kryterium bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów. Ograniczanie praw pacjenta nie ma także charakteru dowolnego.
- Pacjent ma prawo do opieki osoby bliskiej. Jednak są oddziały, na których obecność takich osób jest ograniczana, m.in. właśnie na OIOM-ie, gdzie przy łóżkach chorych bliscy mogą przebywać tylko wówczas, gdy nie będą naruszać praw innych pacjentów, np. podczas wykonywania czynności medycznych czy wystąpienia zagrożenia życia - mówi Wirtualnej Polsce p.o. Rzecznika Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska. Wystarczy jednak, by taki odwiedzający wyszedł na korytarz, umożliwiając lekarzom swobodne działanie.
- W sytuacji pani Anny personel powinien kierować się empatią. Jeśli mamy do czynienia z pacjentem, którego życie jest zagrożone, należy stworzyć taką możliwość, by osoba bliska mogła z nim przebywać jak najdłużej - dodaje RPP.
Matka chłopca poinformowała lokalne media, że po godzinach wyznaczonych na odwiedziny oddział zamykany jest na klucz. Taka praktyka budzi poważną wątpliwość i może być złamaniem prawa. - W związku z tym wszczynam postępowanie wyjaśniające. Muszę przede wszystkim sprawdzić, czy w regulaminie organizacyjnym szpitala nie ma zapisów ograniczających obecność osoby bliskiej - zaznaczyła Kozłowska.
Sprawą pani Anny zajmie się także Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. - Podejmiemy sprawę z urzędu - poinformowało Wirtualną Polskę biuro prasowe RPO.
Środowisko medyczne podzielone
Zapytaliśmy inne szpitale prowadzące oddziały intensywnych terapii o zasady odwiedzin panujące w ich klinikach i o komentarz w sprawie zachowania personelu szpitala w Lublinie. Środowisko jest podzielone.
- Czy mamy ma być ciągle zależni od tego, co chcą rodziny i pacjenci? Jeśli tak będzie, cała służba zdrowia zostanie sparaliżowana tylko dlatego, że komuś coś się wydaje. Na oddziale nie leży tylko jeden pacjent, wokół którego jest szlochająca, krzycząca rodzina. Są obok niego, na tej samej sali, także inni pacjenci. Dlatego takie sytuacje wymagają wzajemnego zrozumienia i współpracy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy Wojskowego Instytutu Medycznego płk dr Grzegorz Kade. Jak zaznacza, w jego szpitalu także zostały wyznaczone godziny odwiedzin, ale szpital dopuszcza wyjątki. - W sytuacjach szczególnych jest lekarz dyżurny, do którego rodzina zawsze może się zgłosić i wówczas wszystko ustalane jest indywidualnie - dodaje.
W Szpitalu Wolskim w Warszawie sytuacja wygląda podobnie. - U nas też są wyznaczone godziny odwiedzin. Jednak niezależnie od pory dnia, w sytuacji, gdy stan pacjenta jest krytyczny, rodzina może być obecna przy jego łóżku. W momencie, gdy trzeba przy chorym wykonać czynności medyczne, rodzina proszona jest o opuszczenie sali na jakiś czas - mówi nam rzecznik prasowy. Jednak możliwość przebywania przy umierającym pacjencie nie jest uregulowana żadnymi wewnętrznymi przepisami, a więc w praktyce jest to jedynie dobra wola i praktyka szpitala.
Sytuację w szpitalu w Lublinie komentuje również rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala w Koszalinie, w którym także funkcjonuje dziecięcy oddział intensywnej terapii. - Regulamin szpitala regulaminem, ale empatia w takich sytuacjach powinna być najważniejsza. W tak traumatycznej sytuacji rodzic nie powinien być wypraszany z oddziału - mówi Wirtualnej Polsce Cezary Sowij.