Rodzice i nauczyciele nie mogli dostać się do Sejmu na debatę o referendum edukacyjnym. "Powinniśmy wejść bez ceregieli"
Zanim posłowie zaczęli zajmować się wnioskiem o przeprowadzenie referendum obywatelskiego ws. reformy edukacji, w sejmowym biurze przepustek utworzyła się kolejka rodziców i nauczycieli. Do pracowników nie dotarły listy osób, które mogą uczestniczyć w debacie. Na miejscu była nasza reporterka.
- Rozumiem, że to jest budynek państwowy, ale to można po prostu dokładniej kontrolować. Każdy obywatel naszego państwa powinien wejść bez jakichś list, ceregieli. Albo są jakieś listy, to obywatel, który nie jest na liście, też powinien wejść – komentowała sytuację w rozmowie z WP jedna z obecnych na miejscu nauczycielek.
Gigantyczną kolejkę krytykowali również posłowie. "Rodzice i nauczyciele czekają od 2,5 h na wejście do Sejmu" - stwierdził na Twitterze Jan Grabiec z PO.
Ważne debaty toczą sie w nocy
Późna pora debaty była dla opozycji okazją do wypominania podobnych działań PiS-owi. "Kolejna nocna debata, rozpoczęta z godzinnym opóźnieniem" - napisała w mediach społecznościowych Krystyna Szumilas z PO.
Wniosek o referendum zaprezentował prezes ZNP Sławomir Broniarz. Wcześniej poprosił, by pozwolić na to Dorocie Łobodzie z ruchu Rodzice Przeciw Reformie Edukacji. Bezskutecznie.