Rodzeństwo ostrzegło przed strzelającym szaleńcem
Gdyby nie dwójka dzieci z Oak Creek, ofiar strzelaniny w sikhijskiej świątyni mogłoby być więcej. "The Washington Post" opisuje historię rodzeństwa, które ostrzegło ludzi przebywających w świątyni przed mężczyzną, który zaczął strzelać.
08.08.2012 | aktual.: 08.08.2012 13:43
Z relacji dziennika wynika, że rodzeństwo - Amanat and Abhay Singh, znajdowało się w świątyni, ponieważ ich rodzice przygotowywali tam przyjęcie urodzinowe dla 300 osób. Rodzice wyszli jednak ze świątyni, ponieważ musieli dokupić w sklepie papierowe talerze. Przed wyjściem kazali jednak dzieciom zostać w środku. "Ale w świątyni było bardzo gorąco, ponieważ smażono samosy i przygotowywano chapatis (placki chlebowe). Dzieci wyszły więc na zewnątrz, złapać świeżego powietrza. Właśnie wtedy zauważyły mężczyznę wysiadającego z samochodu" - pisze "The Washington Post".
Dzieci bawiły się jednak dalej, gdy usłyszały trzaski. Najpierw myślały, że to huk wystrzelanych fajerwerków, ale szybko zorientowały się, że to strzały. Michael Page strzelał do dwóch mężczyzn, którzy stali przy wejściu do świątyni. Dzieci wbiegły do środka, ostrzegając przed strzelcem. Nie wszyscy im jednak uwierzyli. "Ale, gdy ludzie usłyszeli strzały zdali sobie sprawę, że dzieci nie żartują" - pisze "The Washington Post".
Grupa kilkunastu osób ukryła się w spiżarni kuchennej. Jak relacjonowało później rodzeństwo, przed drzwiami do spiżarni stała wysoka chłodnia i być może dlatego strzelec nie zauważył pomieszczenia, w którym schowali się ludzie. Dzieci opisywały, że słyszały jak pociski uderzają w metal. Amanat zachowała jednak zimną krew do końca. Pożyczyła telefon i wysłała do mamy sms-a, żeby nie wracała do świątyni. Gdy było już po wszystkim, a grupę uwolniła policja, dziewczynka na widok matki zaczęła płakać.
- Cieszę się, że wróciłem do środka, bo mogłem ocalić tylu ludzi – mówił w wywiadzie dla "The Washington Post" Abhay.
Baljit Singh, którego żona była w kuchni i posłuchała ostrzeżenia dzieci, powiedział, że chłopiec i dziewczynka są dla niego bohaterami. Ocenił, że dzieci uratowały więcej niż kilkanaście osób.