Dramatyczna relacja z Rodos. "Ogień nadchodził, wybuchła panika"

Francuska turystka, której wakacje na greckiej wyspie przerwały szalejące pożary, opowiedziała francuskim mediom o sytuacji na Rodos. - Ludzie wpadali w panikę, ponieważ zobaczyliśmy, jak ogień zbliża się niebezpiecznie, wszyscy chcieli dostać się na łodzie i do autobusów - relacjonuje Camile.

Rodos płonie od tygodnia
Rodos płonie od tygodnia
Źródło zdjęć: © East News
Tomasz Waleński

24.07.2023 | aktual.: 24.07.2023 11:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Grecja zmaga się z historyczną falą upałów. Pożary trawią m.in. środkową Grecję, Korfu czy Rodos. Z ostatniej wyspy ewakuowano już ponad 30 tys. osób, co jest największą tego typu operacją w historii kraju.

Na miejscu wciąż jest wielu Francuzów, którzy spędzali wakacje na wyspie i jak najszybciej starają się znaleźć lot powrotny do swego kraju.

- Wszystko wydarzyło się w ciągu 24 godzin, musieliśmy iść z walizkami wzdłuż południowych plaż, niektórzy zostali zabrani łodzią, inni autobusem, zatrzymywaliśmy się w szkołach, ale w środku nocy wszyscy otrzymaliśmy na telefon ostrzeżenie o ewakuacji, po raz trzeci musieliśmy się przenosić - opowiadała Camille stacji BFM TV.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ludzie wpadali w panikę, ponieważ zobaczyliśmy, jak ogień zbliża się niebezpiecznie, wszyscy chcieli dostać się na łodzie i do autobusów - dodaje turystka z Francji.

Samolot, którym miała odlecieć turystka został odwołany i kobieta szukała możliwości ewakuacji na własną rękę, czekając na oficjalne komunikaty. Przeszła 7 km pieszo z bagażami w temperaturze około 40 st. C, aby dostać się do autobusu.

To samo spotkało inną turystkę z Francji, Natalie. Kobieta opowiada, jak personel jej hotelu zaczął panikować, zanim usłyszał syreny alarmowe i został poproszony o ewakuację. Następnie turyści uciekali wzdłuż plaż z bagażami. - Musieliśmy się ewakuować, ratować życie - relacjonuje Natalie stacji TF1. Kobieta wraz z rodziną spędziła dwie noce na lotnisku i nadal czeka na lot do Francji.

- Mamy nadzieję, że za kilka dni ujrzymy światło dzienne, że całe to piekło się skończy, wciąż się martwimy - powiedziała stacji BFM TV mieszkanka Rodos Despina Kokkinu. Kobieta uważa, że władze zawiodły i zbagatelizowały zagrożenie.

Źródło artykułu:PAP
rodosgrecjapożary
Komentarze (23)