Rocznica zatonięcia promu "Jan Heweliusz"
Pamięć ofiar zatonięcia polskiego promu "Jan Heweliusz", w 12. rocznicę tragedii, uczczono w niedzielę w Gdyni. U wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia zginęło wówczas 55 osób.
16.01.2005 | aktual.: 16.01.2005 16:50
Uroczystości rozpoczęła msza św. w intencji ofiar. Następnie głównie ich rodziny składały kwiaty pod pomnikiem "Tym, co odeszli na wieczną wachtę", znajdującym się na bulwarze nadmorskim w Gdyni.
Uroczystości upamiętniające ofiary tragedii odbyły się w piątek także w Szczecinie i Świnoujściu. Pod pomnikiem "Tym, którzy nie powrócili z morza" na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie przedstawiciele Euroafriki - armatora promu - i rodziny złożyli kwiaty i wieńce. W Świnoujściu odbyła się uroczystość składania kwiatów pod tablicą upamiętniającą tych, którzy zginęli na morzu. Z promów, które wypłynęły w morze, w pobliżu miejsca katastrofy zrzucono do Bałtyku kwiaty.
Zatonięcie na Bałtyku, w pobliżu niemieckiej wyspy Rugia, promu "Jan Heweliusz", do którego doszło w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku, to najtragiczniejsza katastrofa w historii polskiej floty handlowej. Zginęło wówczas 55 osób: 35 pasażerów, w tym dwoje dzieci, i 20 członków załogi. Odnaleziono 39 ciał. Zginęli obywatele Polski, Austrii, Węgier, Szwecji, Czech i Norwegii.
Prom zatonął podczas sztormu, będąc w rejsie ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad. Wiatr osiągał w porywach prędkość 160 km/h, wysokość fal sięgała pięciu metrów. Wrak promu spoczywa 25 metrów pod powierzchnią Bałtyku.
Postępowanie w sprawie katastrofy prowadziły przez kilka lat Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni. Izba pierwszej instancji obarczyła winą kapitana promu. W kolejnym procesie kapitana oczyszczono z zarzutów.
Odwoławcza Izba Morska w Gdyni stwierdziła, że prom wypłynął w morze niezdatny do żeglugi i przy bardzo trudnych warunkach pogodowych, popełniono też pewne błędy w nawigacji.
Osobne procesy, wytoczone przez wdowy i sieroty po ofiarach katastrofy, toczyły się przez kilka lat w sądach Szczecina i Poznania. Rodziny domagały się wyższych odszkodowań niż im przyznano.
Stowarzyszenie Wdów i Rodzin Marynarzy z Promu "Jan Heweliusz" skierowało skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w której zarzucono Izbom Morskim nieprawidłowości w dochodzeniach i procesach w sprawie katastrofy "Heweliusza". Trybunał dopuścił do merytorycznego rozpatrzenia pozew skierowany przeciwko państwu polskiemu. Orzeczenia w tej sprawie jeszcze nie wydał.
W 2003 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił pozwy wdów o odszkodowania, argumentując, że roszczenia uległy przedawnieniu. Winą za ten stan rzeczy wdowy obarczyły reprezentującego je pełnomocnika i złożyły na niego zażalenie. Sąd Apelacyjny w Poznaniu pół roku później uchylił wyrok sądu szczecińskiego.
Sprawą adwokata zajęła się Okręgowa Rada Adwokacka, która na trzy miesiące pozbawiła mecenasa prawa wykonywania zawodu. Adwokat odwołał się od tej decyzji do Naczelnej Rady Adwokackiej, która ograniczyła sankcje wobec niego do kary pieniężnej 2 tys. zł.