Rio de Janeiro zarządziło dietę dla tradycyjnie tłustego Króla Momo, niekoronowanego władcy słynnego karnawału. W związku z protestami lekarzy i śmiercią dwóch poprzednich, bardzo otyłych, Królów Momo, Rio zdecydowało się w tym roku na "poprawny politycznie" karnawał - powiedzieli urzędnicy miejscy podczas sobotniego sprawdzianu wagi kandydatów.
Cała korpulentna dwunastka musiała wejść na wagę, by móc ubiegać się o tytuł władcy lutowej zabawy. Jako poczęstunek dostali dietetyczne sałatki i koktajle, zamiast tradycyjnego wystawnego obiadu. Nie chcemy tuczyć ludzi - powiedział Luiz Moraes, koordynator konkursu. Idea Króla Momo zakłada, że będzie on jowialny, ruchliwy, z sambą we krwi. Będzie mu łatwiej, jeśli zrzuci trochę wagi - dodał.
Jury nie zlikwidowało jednak wymogu co najmniej 110-kilogramowego ciężaru uczestników konkursu. Jeden z nich, ważący jedyne 108 kg, został wyeliminowany z zawodów. Czy oni nie wiedzą, że rasowy Król Momo nie może żyć tylko o sałatce? - skarżył się Marcus Vinicius de Souza, ważący 185 kg. Król jest gruby i szczęśliwy - jako żarłok.
Sędziowie wybiorą nowego władcę karnawału w piątek. Zwycięzca dostanie 3,8 tys. dolarów oraz klucze do miasta, które wręczy mu w lutym starosta. To właśnie Król Momo rozpocznie pięciodniowe szaleństwo całonocnych zabaw, dla których do Rio co roku ściągają tysiące turystów z całego świata.(kar)