Richelieu z Platformy
Mistrz zakulisowych intryg. Gracz, który nie zna skrupułów. Choć jest mało medialny, a większość Polaków nie zna nawet jego nazwiska, w Platformie Obywatelskiej znaczy więcej od Jana Rokity, a na polskiej scenie politycznej niepostrzeżenie stał się jedną z najbardziej wpływowych postaci. Sylwetkę Grzegorza Schetyny kreśli Piotr Lisiewicz.
„Jeżeli dasz mi sześć linijek napisanych przez najbardziej uczciwego człowieka i tak znajdę w nich przyczynę do powieszenia go” - mawiał francuski kardynał Armand de Richelieu, zwany Szarą Eminencją Francji. Męki, więzienie i tortury – takie kary spotkały księdza Grandiera, podejrzanego o autorstwo złośliwej satyry na kardynała. Działacze Platformy Obywatelskiej potrafią uczyć się na błędach skazanego na spalenie na stosie księdza i o Grzegorzu Schetynie, we Wrocławiu zwanym Richelieu, mówią jedynie ze ścisłym zachowaniem reguł konspiracji. - Jemu nie trzeba i tych sześciu linijek. Nasza Szara Eminencja i jej ludzie nie cofną się przed żadnymi metodami – mówi działacz PO.
Na dowód tego przytacza się zazwyczaj pewną anegdotę. - Schetyna i Protasiewicz poróżnili się podczas dyskusji przy kieliszku ze swoim dawnym kolegą z opozycji. Ten, może po dwóch kielichach, wsiadł za kierownicę swojego samochodu. Wtedy oni zadzwonili na policję, która go złapała. To są ludzie, którzy nie mają żadnych zahamowań – opowiada wrocławski polityk.
Jacek Protasiewicz, przyjaciel Schetyny jeszcze z lat 80., był ostatnio szefem sztabu Donalda Tuska. Pełnomocnikiem finansowym – asystent Szarej Eminencji Marcin Rosół. Bo Schetyna, sekretarz generalny PO, może w tej partii zrobić wszystko. –_ Dużo wódki, wulgarny język. Brak skrupułów. Załatwianie miejsc na listach i funkcji w partii w zamian za lojalność. Karne wojsko trzymane na krótkim sznurku_ – tak jego metody charakteryzuje polityk PO.
Czy Grzegorz Schetyna ma ulubione zwierzątko?
Czy Grzegorz Schetyna ma ulubione zwierzątko? - Nie wiem, codziennie inne– rzuca niedbale w ankiecie poseł. Ulubione zwierzątko nie pasuje do wizerunku twardziela. Jacek Merkel na łamach „Przekroju”: - Bycie sekretarzem nie jest zajęciem dla pięknoduchów, ale dla twardzieli takich jak Schetyna, którzy znają prawdziwe życie. Sekretarz jest jak dowódca armii. Nie może tolerować symulantów i dezerterów. I czasami musi kogoś poturbować.
Wiele wskazuje, że wśród poturbowanych przez Schetynę jest koalicja POPiS. To on należał do najbardziej zdecydowanych przeciwników jej zawarcia. I to on bodaj najbardziej chciał dla PO wpływów resortach siłowych. Bo sekretarz generalny PO broni III RP z niemniejszą zawziętością, co Richelieu francuskiego absolutyzmu. Po co? „Idee obliczone na efekty” – tak swą „misję” opisuje firma Kaliny Rowińskiej-Schetyny. To zdanie mogłoby być motto politycznym jej męża. Idee głoszone w kampanii wyborczej po to, by osiągnąć wymierny efekt. Władzę, wpływy i pieniądze. W tym świecie sekretarze generalny Platformy czuje się jak ryba w wodzie. – To Tomaszewski-bis – mówi polityk PO, przypominając postać awuesowskiego wicepremiera, zdaniem wielu, złego ducha tego ugrupowania. Poturbowany Rokita
Gdyby Jan Rokita przesłuchiwał Grzegorza Schetynę przed sejmową komisją śledczą, rozgniótł by go na miazgę. Nawet gdyby ten, niczym Włodzimierz Czarzasty, nie pamiętał żadnego ze swych interesów na styku polityki i biznesu.
Ale takiej sceny prawdopodobnie nigdy nie obejrzymy na ekranach telewizorów. Odwrotnie: to Rokita, który zbudował niegdyś popularność Platformy, jest dziś osobą najbardziej poturbowaną przez jej sekretarza generalnego.
Nasz informator relacjonuje: - było tak: to Rokita przeforsował w PO, by o obsadzie list wyborczych Platformy decydował jednoosobowo Tusk, jako lider partii. Pomiędzy Tuskiem i Rokitą była jednak nieformalna umowa, że miejscami obdzielą swoich zwolenników po połowie. Ale wtedy Schetyna namówił Tuska, by złamał tę umowę. Polityka „obliczona na efekty” przynosi skutek: – Gdy chodzi o listy kandydatów, Rokita nie miał wpływu na nic. Tusk interesował się tylko trzema pierwszymi miejscami na każdej z list, choć i tu dużo do powiedzenia miał sekretarz generalny. O obsadzie miejsc poniżej trzeciego i kandydatach do senatu decydował już tylko Schetyna – opowiada polityk PO. Dziś Schetyna może liczyć w klubie PO na 70-90 posłów. Rokita na zaledwie 10-30. „K... no” – to sformułowanie zna wielu działaczy PO. Oznacza, że dzwoni Grzegorz Schetyna, by wysłuchać meldunku z wykonania wydanych przez siebie poleceń. Polecenia te wykonywać należy bez głębszej refleksji. – Uczestniczę w wielu spotkaniach wewnątrz PO i
szokujące jest jedno. W tej partii prawie nikt nie rozumie obecnej linii jej kilkuosobowego kierownictwa. Ale polityk PO potrafi być brutalny nie tylko wobec politycznych rywali, ale każdego, kto stanie mu na drodze. „Prezesoposeł” – tak w ubiegłym roku nazwali Schetynę członkowie Klubu Wesołego Kibica na łamach pisma „Kosynierka”. Gazetka pisała otwarcie, co kibicom nie podoba się w kierowanym przez Schetynę koszykarskim klubie Śląska Wrocław. Klub zakazał kibicom rozpowszechniania pisma na meczach, a koszykarzom udzielania mu wywiadów.
Dubler Jacusia
Choć dziś w to uwierzyć, to Grzegorz Schetyna nie zawsze był cynicznym „mocnym człowiekiem”. Przynajmniej tak mówią dawni znajomi. - Inteligentny i wesoły – tak zapamiętał Schetynę publicysta Piotr Skwieciński, w latach 80. działacz nielegalnego NZS-u. W latach 80. Schetyna, szef NZS-u na Uniwersytecie Wrocławskim, zaliczany był do zdecydowanych antykomunistów, kojarzono go z Solidarnością Walczącą Kornela Morawieckiego. –_ Pamiętam, że miał być dublerem, roznoszącym matryce ulotek zamiast Czarka Lesisza, który używał pseudonimu „Jacuś”. Ale po jakimś czasie „Jacuś” zaczął narzekać, że z tego Schetyny nie ma pożytku, bo zamiast go zastępować, chce chodzić wszędzie z nim. Może strachliwy jakiś?_ – opowiada Morawiecki. Jako antykomunistę i przeciwnika okrągłego stołu wspomina też Schetynę Skwieciński. –_ Dlatego byłem zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że Grzesiek jest w KLD_ – mówi. Romans z pułkownikami
Szefem wrocławskiego Kongresu Liberalno-Demokratycznego na początku lat 90. był Jan Waszkiewicz, wcześniej także związany z Solidarnością Walczącą. Grupa Schetyny początkowo go popierała. Ale do czasu. - Tym młodym ludziom bardzo dobrze poszła karta, bardzo szybko otwarły się przed nimi nowe możliwości, jakich nie mieli ich poprzednicy działający w podziemiu. I to wtedy przewróciło im się w głowach – mówi Waszkiewicz.
W 1990 roku Schetyna trafił do urzędu wojewódzkiego, gdzie błyskawicznie awansował – z asystenta wojewody na dyrektora urzędu wojewódzkiego i – w wieku 26 lat –na wicewojewodę. Jednocześnie organizował wrocławski oddział Radia Eska, którego został współwłaścicielem. W KLD młodzi NZS-owcy, którymi kierował, szybko wystąpili przeciwko Waszkiewiczowi i doprowadzili do jego odwołania. Poszło o to, kto ma być liderem listy KLD w wyborach w 1991 roku. Waszkiewicz chciał, by był to ktoś z dawnej opozycji. Schetyna forsował biznesmena Zenona Michalaka, prezesa firmy Personal Computer Studio (PCS).
W 1991 roku działacze Wojskowego Klubu Sportowego Śląsk Wrocław obwieścili, że Michalak został w klubie prezesem Autonomicznej Sekcji Koszykówki. Wkrótce na bazie sekcji koszykówki powstaje nowy klub - PCS Śląsk Wrocław. To wzmacnia więzy KLD z klubem. Wśród jego twórców jest prawa ręka Schetyny - Jacek Protasiewicz, wówczas rzecznik wrocławskiego KLD.
„Teren wojskowy, wstęp wzbroniony” – taki napis do dziś wisi na niektórych obiektach Śląska Wrocław. W jaki sposób antykomunista i liberał Schetyna, który niedawno wraz z kolegami nie chciał uznać okrągłego stołu trafia do wojskowego klubu, którym rządzą pułkownicy Ludowego Wojska Polskiego, niedawni strażnicy stanu wojennego? - Było nam już wówczas bardzo ciężko, szukaliśmy kogoś kto pomógłby na utrzymać sekcję - wspomina w klubowej kronice pułkownik Michał Srokawski. Przez lata romans KLD z pułkownikami jest przedmiotem licznych plotek.
Pościg za Zenonem M.
Początek lat 90. to dla Zenona Michalaka czas tryumfu. Dzięki Schetynie dostaje pierwsze miejsce na liście KLD i wchodzi do sejmu. Sprowadza do Wrocławia amerykańską gwiazdę – koszykarza Keitha Williamsa. Śląsk trzykrotnie zdobywa mistrzostwo Polski. Michalak jest w setce najbogatszych Polaków. W 1993 roku jest wymieniany wśród kandydatów na szefa Polskiego Związku Koszykówki. Inwestuje w media. Jest na ustach wrocławiaków.
Kariera Michalaka jest tyleż błyskotliwa, co krótka. KLD nie wchodzi do sejmu, PCS plajtuje. Depcze mu po piętach prokuratura. 6 grudnia 2000. Czerwone volvo V 40 pędzi po bocznych drogach z prędkością 240 kilometrów na godzinę. Samochód Michalaka ścigają UOP i policja. W znacznie wolniejszych volkswagenach i daweoo. Michalak jest podejrzewany o wyłudzenie z sześciu oddziałów kilku polskich banków co najmniej 45 milionów złotych. Około 12.30 patrol ruchu drogowego zatrzymuje biznesmena w Bielanach Wrocławskich. Kilka godzin później okazuje się, że to pomyłka - aresztowany został jego brat. Prokuratura wystawia list gończy. Schwytać biznesmena udaje się dopiero w lipcu 2001. W lokalnej prasie Schetyna bagatelizuje swoje związki z aresztowanym: - W 1994 roku wyrzuciliśmy go z KLD, bo nie płacił składek.
W miejsce Michalaka sponsorem klubu zostało Radio Eska (klub zmienił nazwę na Śląsk Eska). Koszykarze wspierani są przez miasto. Jacek Protasiewicz jako dyrektor Biura Promocji Miasta przeforsowuje pomysł dofinansowywania wrocławskiego sportu. Kwota niemal miliona złotych zostaje podzielona w proporcji 7:3 między Śląsk i żużlową Spartę. Z czasem klub przekształca się w spółkę akcyjną, w której 95 procent akcji ma Schetyna. Krążymy i nawiązujemy kontakty
„Krążymy po światowych sympozjach, poznajemy autorytety, nawiązujemy kontakty” – tak swoją działalność w 1999 opisują w firmowym kalendarium szefowie firmy ARRS Effectica. „Nawiązywaniu kontaktów” służy z pewnością fakt, że w 1998 roku połowę udziałów w firmie wykupuje Kalina Rowińska-Schetyna. ARRS to skrót od nazwy Agencja Reklamowa Radia Eska. Początkowo agencja obsługiwała tylko radiostację. Dziś jest największą agencją reklamową we Wrocławiu.
W jaki sposób malutka agencja reklamowa stała się biznesowym gigantem? W sierpniu Newsweek opublikował artykuł „Rodzinny interes”. Według tygodnika, agencja była uprawniona do zawierania umów sponsorskich dla koszykarskiego klubu. Od każdej kwoty wpłacanej przez sponsorów brała prowizję, nawet w wysokości 30 procent umowy. „Jeden z przedsiębiorców od pół roku bezskutecznie zabiegał o zezwolenie na budowę we Wrocławiu budynku. W końcu udał się do Schetyny. (...) W rozmowie z biznesmenem Grzegorz Schetyna obiecał, że zgodę na budowę załatwi - w zamian za to, że ów przedsiębiorca zostanie sponsorem klubu koszykarskiego Śląsk - oczywiście za pośrednictwem agencji jego żony. Biznesmen wpłacił pieniądze i w ciągu dwóch tygodni dostał zezwolenie” – napisał tygodnik. Schetyna twierdzi, że to nieprawda. Newsweeka podał do sądu.
Niemieckie interesy Schetynów
Postanowiliśmy przyjrzeć się działalności firmy „Effectica”. Grudzień 2004. „Prowadzimy kampanię upamiętniającą najwybitniejszych wrocławian” – chwalą się przedstawiciele agencji. Za tablice upamiętniające Wrocławian płaci miasto. Zarabia Effectica. Oprócz miasta klientami firmy Kaliny Schetyny są wielkie firmy inwestujące we Wrocławiu. Szczególnie upodobały ją sobie te związane niemieckim koncernem Ece. W 1998 roku Ece wygrało we Wrocławiu przetarg na tereny na Placu Dominikańskim. W centrum miasta powstał supermarket Galeria Dominikańska. Dziś Galerię Dominikańską obsługuje firma Kaliny Schetyny. Koncern Ece zbudował też „Galerię Łódzką”.
Także ona postanowiła skorzystać z usług „Effectiki” Wśród swych sukcesów z 1998 Effectica wymienia fakt, że obsługuje firmę Roben Ceramika Budowlana. Jak ustaliśmy, firma Roben budowała elewację Galerii Dominikańskiej. W 2000 roku na Effectikę stawia Telefonia Dialog. U władzy jest rząd Buzka, a właścicielem Dialogu jest spółka skarbu państwa KGHM Polska Miedź.
Przyglądając się liście firm, z którymi robi interesy Effectica można dostrzec jeszcze jedną prawidłowość – roi się wśród nich od takich, które powstały bądź zostały sprywatyzowane w czasie, gdy Polską współrządziło KLD.
Na współpracę z niemiecką firmą stawia także w Śląsku sam Grzegorz Schetyna. W 2004 roku firma WPO Alba z Berlina zostaje strategicznym sponsorem piłkarzy Śląska. Przedpokoje i salony
Jeśli Grzegorz Schetyna pojawia się na oficjalnych bankietach, to tylko na chwileczkę. Rzadko można go spotkać w tłumie polityków i biznesmenów na lotnisku. Już prędzej wtedy, gdy można pokazać się lokalnemu elektoratowi - na dożynkach, święcie chleba czy przy okazji sponsorowania wyborów Miss Jawora.
- Nie działa w sposób spektakularny. To gracz zaplecza – mówi Jan Waszkiewicz. – Schetyna był uczniem Piskorskiego i układ wrocławski stworzył na wzór warszawskiego – ocenia polityk PiS. Piskorski i Schetyna znają się dobrze jeszcze z NZS-u. Jednego i drugiego interesy popchnęły w kierunku zbliżenia z postkomunistami. 2003 rok. Piszę artykuł o interesach posła Jana Chaładaja, wrocławianina, jednej z najpotężniejszych postaci w biznesowym otoczeniu SLD. Dzwonię do Grzegorza Schetyny. – Nic nie wiem na ten temat – mówi za to spokojnym, beznamiętnym tonem polityk PO. Tego samego dnia dzwonię do Chaładaja. – Taaak, poinformowano mnie już, że szuka pan czegoś na mnie – rozpoczyna rozmowę SLD-owski boss.
Interesy z SLD-owskim bossem to dla Schetyny nic specjalnie dziwnego. W 2002 roku Schetyna z Chaładajem i dwoma innymi politykami - biznesmenami stworzyli grupę inwestorów, która miała przejąć klub piłkarski Śląska. Później Chaładaj został szefem rady nadzorczej spółki. W radzie nadzorczej koszykarskiego klubu zasiadał z kolei Jerzy Szmajdziński, jeden z liderów SLD. Ale mimo bliskich kontaktów z ludźmi SLD Schetyna potrafi zachować się w sposób niekonwencjonalny: w 1999 roku jako jeden z dwóch posłów UW głosuje za ustawą dekomunizacyjną.
Niepełnosprawni i ochroniarze
Czy firma ochroniarska może być zakładem pracy chronionej? W III RP oczywiście tak. Człowiekiem Schetyny jest Robert Banasiak, szef wrocławskiej TVP. 37-letni Banasiak przez większość kariery związany był z Radiem Eska, gdzie doszedł do funkcji redaktora naczelnego. Był też konsultantem prasowym w Śląsku Wrocław. Z radia trafił do spółki Impel, gdzie najpierw był pełnomocnikiem zarządu ds. lobbingu, a potem dyrektorem ds. marketingu. Impel, firma notowana na giełdzie, zajmująca się m. in. ochroną mienia i sprzątaniem, ochrania mecze zarówno koszykarzy, jak i piłkarzy Śląska. Podczas kampanii wyborczej z 2001 roku ochroniarze Impela obstawiali wrocławskie spotkanie Andrzeja Olechowskiego. Ponieważ firma zajmuje się nie tylko ochroną, ma jako zatrudniająca inwalidów status zakładu pracy chronionej.
W 2002 roku Impelu zatrudnił Sławomira Piechotę, obecnie posła PO. Piechota, polityk UW i PO, był wcześniej wiceprezydentem Wrocławia. Lektura opracowania sporządzanego przez Urząd Zamówień Publicznych na zamówienie Gazety Wyborczej wskazuje, że Impel należy do firm najczęściej wynajmowanych przez urzędników. W 2003 roku zajął w tym rankingu 18. miejsce (wyprzedzając... PKN Orlen), a w 2004 19. miejsce. Zarobił na tym odpowiednio niemal 50 i 73 miliony złotych. Ambicje Schetyny gdy chodzi o media są już nie tylko lokalne. Jego człowiekiem jest Rafał Jurkowlaniec, nowy dyrektor Programu I Polskiego Radia. Wcześniej pracował m. in. w Radiu Eska, Śląsku i urzędzie wojewódzkim. Prokurator Czyżewski: Schetyna w willi Baraniny
Nazwisko Schetyny przewija się w zeznaniach Andrzeja Czyżewskiego, świadka w sprawie mafii paliwowej. Jak zeznał przebywający w Niemczech były prokurator, Schetyna należał do bywalców wrocławskiej willi Jeremiasza Barańskiego, ps. Baranina. – Grupa wrocławska spotykała się w willi Barańskiego od 1996 r. Bywali tam ludzie związani wcześniej z delegaturą STASI, przede wszystkim z Cottbus i wydziału IX w Berlinie – mówi „Gazecie Polskiej” Czyżewski.
Według Czyżewskiego, obok gangsterów i ludzi służb w willi pojawiali się politycy. Czyżewski zeznał, że byli wśród nich m.in. minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, szef UW Władysław Frasyniuk oraz posłowie PO Grzegorz Schetyna i Aleksander Grad. – W willi bywał też mający duński paszport Sven Hansen, który wcześniej nazywał się Przybylski i był związany z gangiem Oczki. Ma duński paszport. Zna się ze Schetyną, chyba są nawet na ty – mówi Czyżewski. – To prowokacja – odpowiedział na zarzuty Czyżewskiego Schetyna i stwierdził, że były prokurator mija się z prawdą. Jak dotąd zarzuty Czyżewskiego nie zostały udowodnione.
Martwe dusze i żywy Frasyniuk
W 1994 roku KLD jednoczy się Unią Demokratyczną tworząc Unię Wolności. We wrocławskiej UW najsilniejszych jest dwóch ludzi: Władysław Frasyniuk i Grzegorz Schetyna. Różni, ale mający kilka wspólnych cech: spryt, cynizm i wielkie ambicje. Do starcia dochodzi w 1999 roku. Przed lokalnym zjazdem partii rośnie liczba członków UW. Obaj rywale chcą, by popierające ich dzielnicowe koła były liczne, bo to pozwala wystawić więcej delegatów na zjazd. W efekcie liczba członków UW we Wrocławiu wzrosła o... 2 tysiące. Wybucha awantura. Frasyniuk zarzuca ludziom Schetyny oszustwa: fikcyjne zapisywanie do partii „martwych dusz”. Sąd partyjny usuwa z partii czterech jej członków. Nie dotyczy to samego Schetyny.
Strategia Tuska w Kulczyk Holding
Politycy PO podkreślają wielki wpływ Grzegorza Schetyny na Donalda Tuska. Ich zdaniem dobrze wychowany i delikatny Tusk chętnie pogodził się z tym, że czarną robotę w partii odwala za niego sekretarz generalny. Lider PO nie zna większości parlamentarzystów i lokalnych działaczy PO. Od tego ma Schetynę.
- Schetyna jeździł po kraju razem z Mirosławem Drzewieckim. Układali lokalne listy kandydatów i zbierali kasę na kampanię – mówi nasz informator. Pozyskiwanie pieniędzy do wielkiego biznesu III RP utrudniały im publiczne deklaracje Rokity, który domagał się oczyszczenia relacji na styku państwa z biznesem, na którym wyrosła większość polskich oligarchów. Ale te opory udało się przełamać. Jak opowiada polityk PO, duże pieniądze pojawiły się w PO z dnia na dzień. - Do lipca Platforma była biedna jak mysz kościelna. Wtedy nagle pojawiły się wielkie pieniądze. Przypomniała mi się historia z filmu „Wszyscy ludzie prezydenta”, kiedy worki z gotówką nie mogą pomieścić się w sejfie – mówi.
Skąd wzięły się pieniądze, które pozwoliły PO wykupić wielką ilość najlepszych, wysoko zawieszonych bliboardów? Plotkowano w partii na ten temat różnie. - Już latem strategię wyborczą Donalda Tuska przeglądał członek zarządu Kulczyk Holding. Nie muszę mówić, że plany kampanii PO były wtedy znakomicie strzeżonym dokumentem – mówi nasz informator.
Chcieliśmy dać Grzegorzowi Schetynie szansę odpowiedzi na wszystkie stawiane mu zarzuty. Nie skorzystał z niej. -_ Nie udzielam wypowiedzi_ – powiedział kiedy usłyszał, że chcemy rozmawiać o sytuacji w PO. I rozłączył się.
Piotr Lisiewicz