Rice i Straw rozmawiają w Bagdadzie
Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i szef
dyplomacji brytyjskiej Jack Straw przybyli z
niezapowiadaną wizytą do Bagdadu, której celem, jak sądzą
obserwatorzy, ma być doprowadzenie do przełamania impasu w kwestii
sformowania nowego rządu irackiego i tym samym likwidacja groźby
wybuchu wojny domowej w Iraku.
02.04.2006 | aktual.: 02.04.2006 12:28
Rice i Straw spotkają się z prezydentem Iraku Dżalalem Talabanim oraz premierem Ibrahimem Dżafarim - podały brytyjskie źródła w stolicy Iraku. Cytowana przez agencję Reutera rzeczniczka ambasady brytyjskiej w Bagdadzie Lisa Glover potwierdziła, że tematem rozmów Strawa będzie "kwestia sformowania nowego rządu irackiego".
Według mediów, USA i W. Brytania mają naciskać na utworzenie rządu jedności narodowej w Iraku. Waszyngton i Londyn zaprzeczają informacjom na temat jakichkolwiek nacisków. Przed przybyciem do Bagdadu Rice powiedziała jednak towarzyszącym jej dziennikarzom, że wspólnie ze Strawem będą zabiegać o jak najszybsze zakończenie rozmów w sprawie składu przyszłego irackiego rządu. Dla całego świata winno być jasne, że nadszedł moment zakończenia negocjacji i stworzenia rządu zgody narodowej - powiedziała Rice.
Fakt, że jedziemy tam, by na miejscu rozmawiać na ten temat z irackim kierownictwem, świadczy o tym, za jak pilną kwestię uznajemy potrzebę powstania rządu jedności- dodała Rice. Jesteśmy oddani sprawie Iraku, musimy jednak widzieć postęp, co leży w interesie wszystkich- powiedział z kolei Straw.
Rozmowy irackich polityków nt. składu przyszłego rządu zostały wznowione w piątek, ponad trzy miesiące po wyborach i pośród nieustającej przemocy na tle wyznaniowo-politycznym.
Jednym z podstawowych problemów w sprawie sformowania nowego rządu Iraku zdaje się być kwestia utrzymania na stanowisku obecnego tymczasowego szefa rządu Ibrahima Dżafariego, któremu nie ufają arabscy sunnici ani Kurdowie i partie świeckie.
Sam Dżafari uważa, że mimo nacisków Zachodu w sprawie jego ustąpienia, ma wszelkie prawo zachować swój urząd. W wywiadzie dla "New York Timesa" ostrzegał Amerykanów, by przestali mieszać się do irackiej polityki. Jednak w sobotę po raz pierwszy rozległ się we własnym obozie Dżafariego głos domagający się wycofania przezeń swej kandydatury na szefa rządu "dla zachowania jedności narodu". Z takim wezwaniem wystąpił w oświadczeniu dla mediów Kasim Daud, znany niezależny polityk działający w Zjednoczonym Sojuszu Irackim (ZSI).
Amerykanie widzą klucz do wygaszenia rebelii w Iraku w powstaniu rządu jedności, w którym zasiadaliby szyici, arabscy sunnici i Kurdowie, a na czele resortów obrony i spraw wewnętrznych stałyby osobistości neutralne, cieszące się zaufaniem wszystkich głównych społeczności kraju. Blok szyicki obstaje przy obsadzeniu tych resortów swoimi ludźmi.