Reżim Asada upadł też dla Syryjczyków w Polsce. Tak wyglądało przejęcie ambasady
Kiedy w Syrii informowano o upadku reżimu Baszara al-Asada, opozycjoniści pojawili się także przed wejściem do ambasady tego kraju w Warszawie. Choć obawiano się uzbrojonych ochroniarzy, sam ambasador nie protestował przed zawieszeniem flagi rewolucji syryjskiej.
09.12.2024 19:56
- Urzędnicy nie wiedzieli, jak zareagować. Nastąpił rozpad władzy reżimu. Ambasador był nieco zakłopotany, próbował tłumaczyć, że właściwie to popierał opozycję. Potem zgodził się wywiesić flagę rewolucji. Miał nawet własną, schowaną w szufladzie biurka - relacjonuje WP Syryjczyk, uczestnik wydarzeń w ambasadzie Republiki Syryjskiej w Warszawie.
Syryjczycy w euforii
Syryjscy opozycjoniści pokazali w mediach społecznościowych, jak wchodzą do ambasady kraju w Warszawie i symbolicznie przejmują władzę. W materiale wideo widać, jak cieszący się ludzie śpiewają i tańczą. To konsekwencje przewrotu władzy w Syrii. Tysiące Syryjczyków świętowały zmianę na ulicach Paryża, Berlina czy Londynu.
- Baliśmy się tam chodzić. Było wiadomo, komu donoszą. Ochroniarze w ambasadzie mają broń, obawialiśmy się, że w jakiejś desperacji mogliby jej użyć. Ostatecznie nikt nie protestował. Dotarło do nich, że to koniec rządów Asada - dodaje uczestnik wydarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Upadek Asada. Co mówią Syryjczycy mieszkający w Polsce
W weekend siły opozycyjne wkroczyły do Damaszku. Rządowa armia syryjska w komunikacie do swoich podwładnych poinformowała o upadku reżimu. Rozpoczęły się masowe dezercje i ucieczki, zaś dyktator Baszar al-Asad uciekł do Rosji. Premier kraju w komunikacie ogłosił chęć współpracy w pokojowym przekazaniu władzy. Na takie chwile wielu Syryjczyków mieszkających w Polsce czekało od lat.
Kilku rozmówców WP wspomniało, że Syryjczycy mieszkający w Polsce przygotowują się do powrotów. - Będzie fala wyjazdów z Polski. Wiele osób zechce teraz wrócić do kraju, zobaczyć swoich krewnych, rodzinne strony albo wziąć udział w odbudowie Syrii - mówi WP Ahmad, syryjski przedsiębiorca mieszkający w Warszawie.
- Nie spodziewam się chaosu, zbrodni. Trwa radość z powodu końca wieloletniego koszmaru. Syrię czeka długi proces odbudowy. Policja nadal zapewnia porządek. Zapewnione są dostawy prądu, wody. Nie ma takiej anarchii jak w Iraku po upadku Saddama Husajna - dodaje.
- Miałem senne koszmary, że śledzą mnie ludzie reżimu, a ja nie mogę się ich pozbyć. Może teraz to się skończy. Nie wierzyłem, że doczekam chwili, kiedy skończy się władza tego diabła, tego despoty - mówi WP Salam Salti. Z zawodu jest lekarzem, od ponad 30 lat mieszka w Polsce. Pamięta, jak ojciec Baszara al-Asada przejmował władzę, co uznawane jest za początek brutalnej dyktatury. W napięciu śledzi wydarzenia w Syrii.
- Płaczę, oglądając relacje z uwolnienia więźniów z Sednaya, najstraszliwszego więzienia reżimu. Tam byli ludzie, którzy mieli być lada moment powieszeni. Rebelianci odkryli na podłodze świeżą krew osób torturowanych jeszcze na kilka godzin przed ucieczką Asada. To pokazuje, jak nieprawdopodobny sadyzm był zakorzeniony w tej dyktaturze - dodaje Salam Salti.
Syryjscy rebelianci ogłosili, że przejęli władzę w tym kraju. W zmianie władzy uczestniczą dwie organizacje: islamistyczna grupa Hajat Tahrir asz-Szam pod wodzą Abu Muhammada al-Dżaulaniego oraz Syryjska Armia Narodowa.
Rozmówca WP, pytany o możliwy scenariusz rozwoju wydarzeń, odpowiada: - Ludzie w Syrii mają dość wojny, rozlewu krwi. Dlatego nie mówi się o zemście. Nie sądzę, aby miało dojść do zbrodni i czystek na tle religijnym – komentuje Salam Salti.
- Sądzę, że al-Dżaulani przynajmniej w ostatnich latach dał się poznać jako człowiek umiarkowany i pragmatyczny. Władza może zostać ustanowiona w sposób pokojowy. Jeśli dojdzie do niepokojów, to pewnie z inspiracji obcych służb wywiadowczych – podsumowuje rozmówca.
Rewolucja w Syrii, upadł reżim. Oto polityczne skutki
Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że Baszar al-Asad jest bliski wygrania, trwającej 14 lat wojny domowej, a to dzięki wsparciu Iranu i Rosji. Tymczasem nagła ofensywa rebeliantów z północno-zachodniego pogranicza kraju złamała reżim.
W ciągu dwóch tygodni zdobyli oni miasto Aleppo, a następnie miasta Hama i Homs, co w praktyce odcięło Damaszek od prowincji nadbrzeżnych, gdzie mieszczą się bazy rosyjskie oraz zablokowało trasę przerzutu uzbrojenia z Iranu do libańskiego Hezbollahu. Armia Asada zaczęła się poddawać.
Zmiana władzy kończy się wojnę, która od 2011 roku pochłonęła setki tysięcy ofiar, spowodowała jeden z największych kryzysów uchodźczych w najnowszej historii, pozostawiła miasta obrócone w gruzy, wyludnione połacie kraju. Miliony syryjskich uchodźców mogłyby wrócić do domów z obozów w Turcji, Libanie i Jordanii.
Przywódca rebeliantów Muhammad al-Dżaulani zapowiedział odbudowę Syrii. - Nowa historia, moi bracia, jest pisana w całym regionie po tym wielkim zwycięstwie - powiedział w niedzielę ogromnemu tłumowi zebranemu w Meczecie Umajadów w Damaszku. Premier administracji Asada Mohammed Dżalali powiedział Sky New Arabia, że jest gotów spotkać się z al-Dżaulanim i uczestniczyć w pokojowym przekazaniu władzy
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski