ŚwiatRewolucja łupkowa zmieniła USA oraz mapę energetyczną świata. "To drugie odrodzenie Ameryki"

Rewolucja łupkowa zmieniła USA oraz mapę energetyczną świata. "To drugie odrodzenie Ameryki"

Rewolucja łupkowa diametralnie zmieniła pozycję amerykańskiego sektora energetycznego w ostatnich latach. Większe wydobycie gazu ziemnego i ropy naftowej z zasobów łupkowych pozwoliło Stanom Zjednoczonym zmniejszyć zależność od importowanych surowców energetycznych oraz rozwinąć zależne od energii sektory przemysłu. Kraj ten stał się jednym z głównych graczy w światowym sektorze energetycznym. - Ameryka dzisiaj rozkwita. To jej drugie odrodzenie - mówi w rozmowie z korespondentką WP w USA dr inż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Rewolucja łupkowa zmieniła USA oraz mapę energetyczną świata. "To drugie odrodzenie Ameryki"
Źródło zdjęć: © AFP | David McNew

Od II wojny światowej amerykańscy ustawodawcy martwili się tym, że gospodarka USA zbyt mocno uzależniona była od importu surowców energetycznych. W latach 70. ich obawy okazały się słuszne - nagłe wzrosty cen ropy na świecie doprowadziły do recesji, stagnacji i wysokiej inflacji. Jednak tzw. rewolucja łupkowa, w ostatnich 10 latach sprawiła, że kraj ten zwiększył swój stopień samowystarczalności, jeśli chodzi o zaopatrzenie gospodarki w ropę naftową i gaz ziemny.

Przede wszystkim dlatego, że Stany Zjednoczone zaczęły na potęgę wydobywać gaz ziemny i ropę naftową ze złóż łupkowych. Pomógł im w tym postęp w technologiach, czyli połączenie wierceń poziomych ze szczelinowaniem hydraulicznym. Nie bez znaczenia były również rosnące w pewnym momencie ceny gazu i ropy, zaangażowanie finansistów nie bojących się ryzyka oraz klimat prawny umożliwiający tysiącom przedsiębiorców, a nie tylko jednej państwowej firmie, wziąć udział w procesie wydobycia i dystrybucji surowców.

Między 2007 a 2014 r. wydobycie gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych rosło o 51 proc. każdego roku - wynika z danych U.S. Energy Information Administration (EIA). - Teraz już nikt nie mówi o imporcie gazu, ale wszyscy skupiają się na eksporcie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Damian Bednarz, obecnie ekspert ds. sektora energetycznego w firmie Kivvet, a wcześniej doradca w sprawach zagranicznej polityki energetycznej w Departamencie Energii. Dodaje, że terminale, które zbudowano wcześniej z myślą o imporcie gazu w LNG teraz są przystosowywane do eksportu.

Nowe technologie związane z wierceniem i szczelinowaniem również przyczyniły się do wzrostu produkcji wysokiej jakości ropy ze złóż łupkowych. O ile w 2008 r. USA produkowały 5 milionów baryłek ropy dziennie, dziś jest to 9 mln baryłek. Dzięki temu Stany Zjednoczone, o 20 proc. zmniejszyły import ropy w latach 2010-2014, a po prawie dekadzie rewolucji łupkowej w połowie ub.r. zaczęły pretendować do miana energetycznego potentata konkurującego z takimi potęgami jak Rosja czy Arabia Saudyjska.

Rozwój gospodarczy i wpływowi bogacze

Zwiększenie wydobycia surowców energetycznych ze skał łupkowych to znaczący czynnik rozwoju gospodarczego w ostatnich latach. - Ameryka dzisiaj rozkwita. To jej drugie odrodzenie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr inż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. Od początku rewolucji łupkowej, gospodarka amerykańska dodała dziesiątki tysięcy miejsc pracy w sektorze wydobycia gazu ziemnego i ropy naftowej, szczególnie w takich stanach jak Alaska, Luizjana, Nowy Meksyk, Północna Dakota, Oklahoma, Teksas czy Wyoming. - Podczas, gdy w latach 2006-2012 zatrudnienie w całym kraju spadało o 0,05 proc. rocznie, w Północnej Dakocie i Teksasie rosło, odpowiednio, o 3,4 i 1,5 proc. - najszybciej w całym kraju - zwracają uwagę autorzy raportu Council on Foreign Relations pt. "The Shale Gas and Tight Oil Boom: U.S. States' Economic Gains and Vulnerabilities" (Gaz łupkowy i kosztowny boom naftowy: zyski i zagrożenia dla USA). Setki miejsc pracy powstały dzięki konieczności zbudowania nowych rurociągów,
systemów kolejowych, a także infrastruktury gromadzenia surowca i odwiertów.

Obraz
© (fot. WP)

Rewolucja łupkowa również odczuwalna jest we wzroście zatrudnienia i produkcji w dziedzinach zależnych od surowców energetycznych takich jak petrochemicznego, produkcji nawozów, żywic syntetycznych, żelaza i stali. W sumie, przy dobrej koniunkturze eksperci szacują, że do 2020 r. w USA mogłoby powstać nawet 1,6 miliona miejsc pracy dzięki zwiększonemu wydobyciu z łupek. Zdaniem Roberta Hefnera III, autora "United States of Gas" w "Foreign Affairs" gdyby nie rewolucja łupkowa Stany Zjednoczone tak szybko by się nie podniosły po recesji.

Dzięki rozwojowi tych sektorów w USA pojawiła się też nowa grupa miliarderów i multimilionerów, którzy teraz wydają miliony dolarów na wsparcie kampanii wyborczych (głównie republikańskich) kandydatów do Białego Domu. Wśród najhojniejszych sponsorów są m.in. Trevor Rees-Jones z Dallas, który zrezygnował z pracy prawniczej i zbudował imperium energetyczne Chief Oil and Gas. Zarabia miliardy, a na wsparcie kandydatów przeznaczył już 2 mln dol. Bracia Dan i Farris Wilks przeciwnicy aborcji, którzy zarabiają krocie dostarczając sprzęt i transport producentom łupkowym, na kampanie wyborcze wydali 15 milionów dol. Na liście hojnych donatorów jest też Karen Buchwald Wright z Ohio, szefowa Ariel Corporation - producenta kompresorów gazu.

Tańszy gaz i mniejsze zanieczyszczenie

Rewolucji łupkowej Ameryka zawdzięcza niższe ceny gazu ziemnego. Dzisiaj 1000 stóp sześciennych gazu kosztuje 1/4 tego co w 2008 r. To pozwala przeciętnej rodzinie amerykańskiej dokonać oszczędności, a wiele sektorów przemysłu inspiruje do przejścia z węgla na gaz ziemny. Jak wynika z danych U.S. Energy Information Administration (EIA), w tym roku, najpierw w kwietniu, a potem w lipcu, gaz prześcignął węgiel jako surowiec w produkcji energii elektrycznej. W lipcu z gazu pochodziło 35 proc. produkcji, a z węgla 34,9 procent. To poważna zmiana, biorąc pod uwagę, że jeszcze w 2003 r. 51 proc. energii elektrycznej wytwarzano z węgla, a tylko 17 proc. z gazu naturalnego. Daje to też nadzieje na mniejsze zanieczyszczenie środowiska. - Gaz to mniejsze zło niż węgiel. Przy spalaniu gaz wytwarza się o połowę mniej dwutlenku węgla - mówi Bednarz.

- Większe wykorzystanie gazu to świetny sposób na przejście na odnawialne i bardziej ekologiczne źródła energii. Jestem za tym, aby właśnie w nie inwestować, bo ma to większy sens z ekonomicznego i ekologicznego punktu widzenia - dodaje.

Niepokój o środowisko

Z drugiej strony, w kraju toczy się debata na temat ekologicznych skutków samej eksploatacji łupków. Od Pensylwanii po Dakotę Północną słychać niepokój, nie tylko ekologów, dotyczący skażenia środowiska. Zaniepokojone grupy zwracają uwagę, że przy eksploatacji surowców z łupków może dochodzić do zanieczyszczenia wody gruntowej mieszanką wody i chemikaliów używanych do szczelinowania. Zagrożone jest też powietrze, do którego wydostaje się smog oraz pył, towarzyszący wydobyciu i transportowi kołowemu pozyskanych surowców.

Krytycy wskazują też na wycieki samego gazu, który składa się w dużej mierze z metanu - jednego z gazów cieplarnianych. Zdarza się, że dochodzi od zatrzymania wydobycia z obawy o zanieczyszczenie środowiska. Takie moratorium wydały np. władze Nowego Jorku w 2010 r., a trzy lata później kilka miast w Colorado zagłosowało za wprowadzeniem pięcioletniego zakazu szczelinowania.

Uciążliwą konsekwencją wydobycia zasobów łupkowych są też trzęsienia ziemi. Od początku br. w Oklahomie odnotowano około 700 trzęsień ziemi o sile powyżej 3 stopni w skali Richtera, a U.S. Geological Survey przewiduje ich w całym roku w sumie 941.

Jak szacują stanowe agencje - to około 600 razy więcej niż średnia historyczna. - Najbardziej uciążliwe wstrząsy mają miejsce w miasteczku Cushing, określanym mianem "skrzyżowania rurociągów świata" - czytamy w "Foreign Affairs".

Trzęsienia występują także w innych częściach kraju, gdzie od prawie 10 lat rozwija się wydobycie ze złóż łupkowych. Winowajcą jest proces utylizacji wody, znajdującej się w odwiertach obok gazu i ropy naftowej. Po wydobyciu surowców, woda jest wpompowywana z powrotem w podziemne studnie. Zdaniem ekspertów, to właśnie one przyczyniają się do powstawania mniejszych i średnich wstrząsów.

Zaniepokojeni mieszkańcy apelują o działanie. Jednak stany takie jak Oklahoma, gdzie 2/3 osób pracuje w sektorze związanym z wydobyciem gazu i ropy, mają dylemat. Jakiekolwiek moratorium na proces wydobycia oznaczałby bezrobocie dla większej liczby mieszkańców.

Zdaniem Damiana Bednarza nie ma powodów do paniki, ale potrzeba większego nadzoru. - W przypadku szczelinowania, proces musi być regulowany przez stany. Instytucje, które współpracują z przemysłem wydobywczym muszą być dobrze dofinansowane i mieć odpowiednie środki na to, aby upewnić się, że wydobycie odbywa się w bezpieczny i odpowiedzialny sposób - mówi ekspert.

Inni jak np. Fred Krupp, który w jednym z artykułów w "Foreign Affairs" rozważa zagrożenia wynikające z eksploatacji łupków, zauważają, że poszczególne stany już poprawiają przepisy dotyczące informowania społeczności o chemikaliach, stosowanych przy szczelinowaniu, zaostrzają kontrolę podczas odwiertów czy ograniczają wycieki metanu.

Geopolityczne konsekwencje

Gdy Stany Zjednoczone zwiększyły wydobycie gazu i ropy naftowej z łupków i zmniejszały import tych surowców, energetyczna mapa świata zaczęła się zmieniać. Zmusiło to światowych producentów do szukania nowych rynków zbytu. Większość ropy z Zachodniej Afryki, którą wcześniej importowały USA, musiała zostać przekierowana do Azji. Zwiększone wydobycie w USA przyczyniło się do dywersyfikacji źródeł energii oraz spadku cen ropy i gazu na rynkach światowych, zmniejszając tym samym geopolityczną przewagę takich producentów energii jak Rosja i kraje OPEC.

"Stany Zjednoczone zmieniają fundamentalnie swój status na globalnym rynku energii, przechodząc od roli jednego z największych importerów netto surowców energetycznych do roli eksportera energii - znaczącego w przypadku gazu ziemnego, relatywnie mniejszego w przypadku węgla i ropy naftowej (także produktów ropopochodnych)" - pisze w korespondencji z Wirtualną Polską dr inż. Andrzej Sikora. Dodaje, że "z perspektywy Unii Europejskiej, która coraz bardziej uzależnia się od zewnętrznych dostaw gazu, jest to proces wyjątkowo korzystny (po podpisaniu umowy TTIP). Nie tylko 'ubywa' jej bogaty konkurent, ale pojawia się wiarygodny i elastyczny dostawca najbardziej deficytowego surowca".

Zdaniem dra Sikory uzyskana niezależność w sektorze energetycznym przekłada się też na kierunek w polityce międzynarodowej Stanów Zjednoczonych. - Widzę, jak obecna administracja USA powoli, acz skutecznie, dryfuje w kierunku nowej polityki izolacjonizmu - twierdzi ekspert, tłumacząc, że dostęp do taniej energii i reindustrializacja, jaką przeszły USA, sprawia, że kraj ten, który do tej pory był strażnikiem światowego pokoju i demokracji, mniej ochoczo będzie wysyłał siły wojskowe np. do Zatoki Perskiej i wszędzie tam, gdzie są surowce energetyczne. - Dzisiaj Angela Merkel jeździ do Chin, by rozmawiać o większym zaangażowaniu tego kraju w rozwiązywanie globalnych konfliktów. Pięć lat temu, to byłoby nie do pomyślenia - mówi ekspert, dodając, że wcześniej takie rozmowy przeprowadzałby prezydent USA.

Inni zauważają, że zmniejszenie zależności od importu surowców energetycznych w ostatnich kilku latach dało Stanom więcej pola manewru w zakresie polityki zagranicznej. - Zwiększona produkcja ropy naftowej nie zmieniła układów ani strategicznych zainteresowań USA, ale pomogła np. nałożyć i utrzymać sankcje na Iran - mówi Damian Bednarz.

Skutków rewolucji nie da się odwrócić

Czy spadki cen ropy w ostatnich miesiącach, a w konsekwencji ograniczenie wydobycia i zwiększenie importu taniego surowca, zagrażają postępowi rewolucji łupkowej w USA? "Sektor zmienia bieg, ale tej rewolucji nie da się odwrócić" - pisze analityk, John Kemp, na łamach Reutersa. Dodaje że, "nikt producentom nie zabierze tego, czego się nauczyli". - Ten niesprzyjający okres zmusza do większej wydajności. Zdolność sektora łupkowego do obniżenia kosztów i utrzymania produkcji w obliczu spadających cen jest świadectwem ducha przedsiębiorczości i umiejętności niezależnych producentów - twierdzi Kemp.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (148)