Resort zdrowia za wzmożeniem nadzoru w katowickim szpitalu
Wprowadzenie całodobowego nadzoru nad pracą
lekarzy i pielęgniarek oraz uszczegółowienie dokumentacji
pielęgniarskiej - to główne zalecenia Ministerstwa Zdrowia dla
Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach.
21.12.2005 14:50
W środę dyrekcja szpitala przedstawiła wyniki ministerialnej kontroli, przeprowadzonej przez resort po opublikowaniu przez prasę bulwersujących zdjęć, na których dwie pielęgniarki z tej placówki trzymają wyjęte z inkubatora wcześniaki; jedno z dzieci było w kieszeni pielęgniarskiego fartucha. Zdjęcia zrobiono podczas nocnego dyżuru na początku września tego roku.
Oprócz zaleceń związanych ze zwiększeniem nadzoru resort postuluje m.in. taką zmianę systemu organizacji pracy w szpitalu, aby pielęgniarki oddziałowe miały lepszy i częstszy kontakt z podległym im personelem. To trudne, bo na oddziale intensywnej terapii i patologii noworodka pracuje 71 pielęgniarek.
Dyrektor szpitala Renata Póda podkreśliła na konferencji prasowej, że w ministerialnym raporcie nie ma zapisów, iż sesja fotograficzna dwóch pielęgniarek była efektem zaniedbań ze strony szpitala. Centrum ma 30 dni na ustosunkowanie się do zaleceń pokontrolnych i deklaruje podjęcie próby wdrożenia większości z nich. Na razie zastanawia się, jak to zrobić.
Nie będzie to łatwe, bo ordynatorzy czy pielęgniarki oddziałowe nie mogą pracować, a tym samym osobiście nadzorować personelu, przez całą dobę - pracują głównie na zmianach rannych, kiedy w szpitalu najwięcej się dzieje. Szpital myśli o stworzeniu funkcji starszej pielęgniarki, która przejmowałaby bezpośredni nadzór na dyżurach pod nieobecność oddziałowej, jednak za dodatkowe obowiązki osoby te powinny więcej zarabiać. Oddziałową wspomogą też dwie pielęgniarki koordynujące.
Dyrektor przypomniała, że do 2004 roku w szpitalu funkcjonował system kontroli pracy pielęgniarek w nocy i po południu, ale zrezygnowano z niego, bo nie zauważono żadnych nieprawidłowości. Teraz kontrola zostanie wzmożona i nie ograniczy się do standardowych procedur.
Ministerstwo zasugerowało też zdjęcie folii z szyb na oddziale noworodków, aby łatwiej można było zobaczyć, co dzieje się tam dzieje. Dyrekcja tłumaczy, że ozdobione bajkowymi rysunkami folie przyklejono specjalnie po to, aby rodzice odwiedzający swoje dzieci i osoby postronne nie musiały oglądać przeprowadzanych na oddziale zabiegów medycznych wobec innych dzieci. Póda jest przekonana, że nawet gdyby w szpitalu funkcjonował wcześniej system wzmożonego nadzoru i kontroli, nie powstrzymałoby to pielęgniarek od zrobienia bulwersujących zdjęć. Na oddziale noworodków leży nawet 60 dzieci - kontrole nie mogłyby objąć każdej z sal w tym samym czasie. To samodzielny zawód. Pielęgniarki muszą odpowiadać za swoje czyny - oceniła.
Szpital zastanowi się również nad zaleceniem uszczegółowienia zapisów w dokumentacji pielęgniarskiej. Kontrolerzy uznali, że są one zbyt lakoniczne. Dyrekcja szpitala tłumaczy, że raporty pielęgniarskie to nie jedyne źródło informacji o działaniach pielęgniarek. Na oddziale noworodków wypełniają one bowiem bardzo szczegółowe kwestionariusze dotyczące pacjentów, którymi się opiekują, i podejmowanych wobec nich działań.
Póda podkreśliła, że dla szpitala każde pokontrolne zalecenia są pozytywne, ponieważ przyczyniają się do poprawy profesjonalizmu i lepszej opieki nad pacjentami. Powtórzyła, że zwolnione z pracy kobiety ewidentnie popełniły błąd, który dyskwalifikuje je jako pielęgniarki i czyni niewyobrażalnym ich powrót do pracy.
Jednocześnie podkreśliła, że zwolnione pracownice już zostały ukarane napiętnowaniem przez media, które dotknęło nie tylko same pielęgniarki, ale także ich rodziny. W środę szpital zgodził się na zamianę dyscyplinarnego zwolnienia obu kobiet z pracy na zwolnienie za porozumieniem stron. W ten sposób zakończył się proces przed katowickim sądem, w którym pielęgniarki domagały się przywrócenia do pracy.
Wcześniej kontrolę w szpitalu przeprowadził wojewódzki konsultant w dziedzinie pielęgniarstwa, który zalecił m.in. wzmożony nadzór nad kadrą pielęgniarską, okresowe badania psychologiczne i uregulowanie zarządzeniem dyrekcji kwestii wykonywania zdjęć. Kontrola ta nie wykazała żadnych nieprawidłowości w organizacji pracy pielęgniarek. Nie było też zastrzeżeń wobec dyrekcji i kadry zarządzającej w szpitalu, jeśli chodzi o nadzór nad personelem.
Bulwersujące zdjęcia zrobiły podczas nocnego dyżuru na początku września 28-letnia Karina T. i 31-letnia Beata K. Prokuratura zarzuciła im narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, za co grozi do pięciu lat więzienia. Jeżeli ekspertyzy wykażą, że zachowanie pielęgniarek pogorszyło stan zdrowia Paulinki lub przyczyniło się do śmierci Mateuszka, zarzuty mogą być uzupełnione o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Kobiety nie przyznają się do winy.