Renata Beger dla WP: naraziłam się otoczeniu prezydenta
Posłanka Samoobrony oskarżona o fałszowanie podpisów poparcia pod listami partii twierdzi, że jej proces jest skutkiem wezwania przez nią prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przed sejmową komisję ds. PKN Orlen. Renata Beger twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską, że
wyrok na nią już zapadł. Czy to koniec jej kariery politycznej?
[
- Renata Beger ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8394/begerost.mp3 )
Mówi się, że w gospodarce pierwszy milion trzeba ukraść, czy również w polityce trzeba zacząć od oszustwa?
Renata Beger: W żadnym przypadku. A gdzie to takie miejsce miało, że politykę rozpoczęło się od oszustwa? Na pewno nie w moim przypadku.
Czyli czuje się pani całkowicie niewinna?
Renata Beger: Ależ oczywiście, że tak. To jest polityczna sprawa, która ma za zadanie zniszczyć mnie politycznie. Nie będę mówiła nazwiskami, ale sprawa rozpoczęła się w momencie, kiedy odważyłam się złożyć wniosek o wezwanie pana prezydenta na świadka przed komisję śledczą.
Jak to się może skończyć dla pani?
Renata Beger: Przewiduję, że wyrok został już na mnie wydany w momencie, kiedy został ogłoszony wyrok na pana Przybylskiego. Przybylski, w momencie, gdy zeznawał w prokuraturze, dwa razy nie oczernił mnie i dwa razy nie obciążył mnie. Dopiero za trzecim razem, kiedy grafolog udowodnił fałszowanie podpisów, powiedział, że ja o tym wiedziałam i że rzekomo przywoziłam mu jakieś dane. Tylko jestem bardzo ciekawa, skąd te dane pochodziły, skoro nie miałam możliwości wejścia w żadne bazy danych, ponieważ nie byłam dyrektorem żadnego zakładu, ani nie pracowałam w żadnym urzędzie, gdzie miałabym taki dostęp. Myślę, że wykorzystano tego człowieka ponieważ od trzech lat leczy się na silną depresję. Myślę, że to był sprytny sposób wykorzystania tego człowieka przeciwko mnie. Uważam, że sprawiedliwości stanie się zadość, że będę mogła tak długo walczyć o ochronę swojego honoru, aż do Strasburga. Na pewno to zrobię.
Z posłanką Samoobrony Renatą Beger rozmawiała Sylwia Miszczak.