Religa: nie będę podpisywał żadnej umowy politycznej
Utwierdzam się w głębokim przekonaniu i chciałbym być raczej kandydatem obywatelskim jakiejkolwiek partii. Nie wykluczam - gdyby jakaś partia z własnej inicjatywy, z własnej woli zdecydowała się mnie poprzeć i jeżeli nie będzie za to nic żądała to oczywiście takie poparcie przyjmę z radością - powiedział prof. Zbigniew Religa w "Salonie politycznym" Trójki.
26.04.2005 | aktual.: 26.04.2005 11:56
"Salon Polityczny": Panie profesorze z najnowszego sondażu CBOSu wynika, że gdybyśmy w kwietniu wybierali prezydenta to pan wygrałby te wybory i dostał najwięcej głosów. Co pan na to?
prof. Zbigniew Religa: To znaczy - to jest sondaż z dnia wczorajszego i w dniu wczorajszym tak wyglądało, natomiast jeszcze do końca kwietnia jest jeszcze parę dni. Już ja sobie zdaję świetnie sprawę, że taki sondaż mógłby ulec zmianie. W związku z tym ja nie podchodzę do tego w ten sposób, że przykładam do tego nadmierną wagę. Przypominam - tydzień temu wynik był zupełnie inny, wygrywał pan prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Te sondaże będą się zmieniały, raz będę na pierwszym miejscu, raz na drugim, raz na trzecim. Znaczy to co jest dla mnie istotnym bardzo wskaźnikiem to jest to, że utrzymuję się w gronie tych istotych kandydatów na prezydenta. To jest ważne stwierdzenie. Natomiast to, czy akurat dzisiaj na pierwszym, czy na drugim miejscu - mnie się wydaje, że jeszcze dużo czasu przed nami - 5 miesięcy, wiele rzeczy się może zmienić. Nie podchodzę do tego emocjonalnie.
"Salon Polityczny": No, ale pamiętam jak tu w tym studiu mówił pan, że będzie pan uważnie przyglądał się sondażom i wystartuje pan tylko wtedy, gdy uzna pan, że ma pan szansę na wygranie tych wyborów.
prof. Zbigniew Religa: Ja uważam, że to stanowisko było słuszne. To stanowisko podtrzymuję. W chwili obecnej mogę powiedzieć - są realne szanse, żeby te wybory wygrać. W związku z tym nic nie wskazuje na to, żebym miał zmienić zdanie, a raczej przeciwnie - to utwierdza mnie w tym, że powinienem startować.
"Salon Polityczny": A jak pan odpowiada na takie zarzuty przeciwników, że pan nie jest politycznym profesjonalistą?
prof. Zbigniew Religa: Odpowiadam, że nie miałem do tej pory szansy być profesjonalistą politycznym, ponieważ całe moje życie, moje zainteresowania były zlokalizowane gdzie indziej - na sali operacyjnej, na leczeniu chorych. Natomiast doszedłem w pewnym momencie do wniosku (nie miesiąc, dwa temu pod wpływem sondaży) tylko to są moje głębokie przemyślenia, że w tej chwili mogę znacznie więcej zrobić coś dobrego dla 38 milionów Polaków - niż operując pojedynczych ludzi na sali operacyjnej.
"Salon Polityczny": No tak, ale wiadomo, że kampania wyborcza to nie jest rzecz przyjemna - delikatnie mówiąc. I można zapytać po co to panu?
prof. Zbigniew Religa: Ja sobie zdaję z tego sprawę. Zresztą te ostrzeżenia padają bez przerwy - po co to tobie, poczekaj, za chwilę zaczną się różne dziwne rzeczy dziać, w tym bardzo nieprzyjemne. Ja to biorę pod uwagę i powiem tak, że opluwanie mnie, ciskanie błotem, ale co najgorsze - bardzo często mówienie pełnej nieprawdy jest to bolesne i przykre. Ale cel wydaje mi się jest tak ważny, że trudno wiedząc, że tak jest, być może trzeba powiedzieć sobie trudno, trzeba się uodpornić na to wszystko. Trzeba dążyć do celu, a ten cel jest ważny. Ten cel naprawdę jest tylko jeden - chciałbym aby polityka polska wyglądała inaczej i chciałbym aby wizja nowoczesnego kraju, nowoczesnej Polski - wizja większej części młodego pokolenia Polaków - i te wizje trzeba realizować.
"Salon Polityczny": No tak, ale wiadomo, że sam pan tego nie zmieni, że nie ma pan doświadczenia politycznego, że jest pan znakomitym kardiochirurgiem, ale musi pan mieć w tej kampanii swe zaplecze polityczne, bo inaczej żadnych wyborów się nie wygra. Chociażby sam pan nie zbierze 100 tysięcy podpisów. Teraz pytanie czyim pan będzie kandydatem?
prof. Zbigniew Religa: Pani redaktor - zaplecze polityczne to na ogół się kojarzy z zapleczem partyjnym. Ja bardzo wyraźnie mówiłem, mówię i będę uważał, że przy obecnym obrazie sceny politycznej tak naprawdę wykonywanie obowiązków dla dobra kraju - to najlepiej kiedy prezydent jest ponadpartyjny, bo inaczej kiedy jest uwiązany z jakąś partią wtedy się realizuje linie tej partii, która nie zawsze jest równoznaczna z interesem Polski. Więc ja obstaję przy tym, że chcę być ponadpartyjnym kandydatem. Natomiast powiedziałbym inaczej - czy mam zaplecze ludzkie chociażby do przeprowadzenia kampanii wyborczej do zebrania tych podpisów. Moja odpowiedź jest - tak. Mam tych ludzi i tych ludzi jest wystarczająco dużo. To są ludzie bardzo rózni. Część z nich ma jakies sympatie partyjne ale sami na przykład, nie chcą kandydować z żadnej listy. Natomiast uważają ,że ten Religa to jest dobry, właściwy kandydat na prezydenta, w związku z tym angażowali i będą angażować się w kampanię.
"Salon Polityczny": A kto będzie szefem pańskiej kampanii?
prof. Zbigniew Religa: To nie zostało jeszcze ustalone, ale jest ta grupa ludzi bardzo blisko mnie. Pomiędzy nimi będzie to uzgodnione, bo jest to bardzo ciężka i odpowiedzialna praca.
"Salon Polityczny": No tak, ale ja pamietam jak rozmawialiśmy tez o tym zapleczu politycznym i pan mówił o tym, że będzie pan szukał poparcia, a to PSLu, a to Partii Demokratycznej? Co się stało,że w tej chwili właściwie wszystko się zmieniło, że poparcie polityczne przestało być dla pana istotne?
prof. Zbigniew Religa: Chciałbym skorygować - ja nie wykluczam poparcia jakiejkolwiek parii politycznej. Jeżeli jakieś partie polityczne uznają, że ten kandydat jest dobrym kandydatem i go poprzemy - chętnie takie poparcie przyjmę, bo jak sama pani powiedziała potrzebna jest cała armia ludzi do pracy w kampanii wyborczej. Natomiast przyjęcie poparcia nie jest równoznaczne z mojej strony z podpisaniem umowy politycznej. Tzn. wy mnie poprzecie, to ja w związku z tym dla was coś będe robił.
"Salon Polityczny": A czy może pan powiedzieć z kim pan rozmawiał o takim poparciu politycznym?
prof. Zbigniew Religa: W tej chwili tak naprawdę nie rozmawiałem z żadną partia polityczną. Utwierdzam się w głębokim przekonaniu i chciałbym być raczej kandydatem obywatelskim jakiejkolwiek partii. Nie wykluczam - gdyby jakaś partia z własnej inicjatywy, z własnej woli zdecydowała się mnie poprzeć i jeżeli nie będzie za to nic żądała to oczywiście takie poparcie przyjmę z radością.
Przeczytaj cały wywiad: "Salon Polityczny" Trójki