Religa: każdy szpital może być sprywatyzowany
Każdy szpital w Polsce, łącznie z naukowymi instytutami, może się przekształcić w spółkę prawa handlowego. Taką możliwość ma starosta, a ja nie mam prawa mu nic narzucić - mówił w "Sygnałach Dnia" minister zdrowia prof. Zbigniew Religa.
10.05.2007 | aktual.: 10.05.2007 10:40
Sygnały Dnia: Panie profesorze, dlaczego resort nie chce takich zmian systemowych? Bo ja rozumiem, że jest na przykład właśnie Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy...
Zbigniew Religa: O jakich systemowych, panie redaktorze, pan mówi?
...który chce po prostu, tak krótko powiem, aby lekarze w jakiś sposób zostali uwłaszczeni, to znaczy żeby sprywatyzować wszystkie szpitale, ośrodki medyczne...
- Panie redaktorze, a kto broni komu? Czy zna pan przepis, czy uważa pan, że minister zdrowia broni się przed tym?
Ponoć pana zastępca jest przeciwnikiem, stwierdził, że to jest myślenie...
- Panie redaktorze, rozmawia pan ze mną. Otóż każdy szpital może być przekształcony w spółkę prawa handlowego. Może. To jest decyzja właściciela szpitala – samorządu. To nie jest decyzja rządu, to nie jest decyzja ministra zdrowia. Jeżeli jest szpital powiatowy w Krośnie i minister zdrowia mówi: trzeba go przekształcić w spółkę prawa handlowego, i co z tego, że ja to powiem? Taką możliwość ma starosta, a ja nie mam prawa mu nic narzucić. W związku z tym mówmy: żyjemy w konkretnym świecie, o konkretnych zasadach, każdy szpital w Polsce, każdy, łącznie z naukowymi instytutami, może się przekształcić w spółkę prawa handlowego.
Kto się sprzeciwia jednym słowem? Starosta? Władze lokalne, a nie resort zdrowia?
- Przede wszystkim samorządy, ale to nie jest tylko dlatego, że on nie chce czy chce. Weźmy przykład szpitala w Gorzowie...
Boi się?
- Weźmy przykład szpitala w Gorzowie. 300 milionów długu to jest wielkość, która przewyższa budżet województwa. Jest to szpital marszałka. Przekształca pan w spółkę prawa handlowego i musi pan spłacić dług. I skąd starosta weźmie 300 milionów złotych? Nie weźmie. W związku z tym tu jest wiele uwarunkowań. Natomiast powtarzam – to nie jest przeszkoda na poziomie Ministerstwa Zdrowia czy rządu. Każdy szpital, każda jednostka opieki zdrowotnej może się sprywatyzować, przekształcić w spółkę prawa handlowego, jeżeli jest zgoda właściciela i pracowników. Często pracownicy się tego boją, związki zawodowe się boją, boją się tego słowa „prywatyzacji”. I tu jest ogromna obstrukcja również ze strony związków zawodowych. Nie ze strony ministra.
To ja zapytam jeszcze inaczej, panie profesorze. Bo jeśli nie – tak to nazwę – urynkowimy zawodu lekarza, jeśli nie urynkowimy, urealnimy płac, to może nigdy nie skończy się problem korupcji w służbie zdrowia. A ja tu przytoczę pana słowa, pan mówi o tym, że to jest rocznie nawet 5 do 7 miliardów złotych te pieniądze korupcyjne, które krążą w służbie zdrowia. Rozumiem, że chodzi o różnego rodzaju łapówki czy...
- To są dane przypuszczalne i to są dane znowu, które ja cytuję...
To są kwoty przerażające, mówię o wysokości.
- Są przerażające, ale żyjemy w takim świecie, a nie innym. Natomiast, panie redaktorze, co znaczy urynkowienie? Urynkowienie jest wtedy tylko i wyłącznie, jeżeli... znaczy rynek ma pan... zacytuję w tej chwili gazetę "Wprost", która jest przeciwko mojej ustawie o sieci szpitali: „Co by to było, gdyby była sieć piekarni zrobiona? Bzdura”. Ale wie pan, dlaczego bzdura? Bo do piekarni pan idzie i płaci pan własnymi pieniędzmi. Natomiast w szpitalu nie, w szpitalu są pieniądze publiczne. Jest to system ubezpieczeniowy. I teraz ludzie, którzy twierdzą, że ma być wszystko wolne i że ja po prostu będę przyjmował pacjentów, a system ubezpieczeniowy ma mi zapłacić, mówią to ludzie, którzy nie wiedzą, jak jest na świecie. Nigdzie tak nie ma. Tam, gdzie pan ma publiczne pieniądze, gdzie ma pan system ubezpieczeniowy, system ubezpieczeniowy mówi: ja z tym lekarzem zakontraktuję i będę mu płacił, ten szpital zakontraktuje, inny nie. Tak jest nawet w Stanach Zjednoczonych, tam, gdzie są środki publiczne, gdzie jest
odpowiedzialność za te ośrodki publiczne, nie ma takiego urynkowienia, dzikiego urynkowienia, jaki pan w tej chwili zacytował i powiedział. (ak)