Religa: jest szansa na porozumienie
Cztery godziny trwały rozmowy
związkowców służby zdrowia z ministrem zdrowia Zbigniewem Religą.
Minister wyszedł ze spotkania zadowolony i z nadzieją, że w środę
dojdzie do podpisania porozumienia i zakończenia protestu
pielęgniarek przed kancelarią premiera. Pielęgniarki podkreśliły,
że warunkiem przerwania protestu są podwyżki w czwartym kwartale br.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/flinta-i-kondrat-u-pielegniarek-6038700372710529g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/flinta-i-kondrat-u-pielegniarek-6038700372710529g )
Kondrat i Flinta u pielęgniarek
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )
Protest pielęgniarek nie słabnie
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pikieta-pielegniarek-6038716305552513g )
Pikieta pielęgniarek
Kolejne rozmowy w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbędą się w środę o godz. 14. Wcześniej - w południe - minister Religa będzie rozmawiał z premierem. W mojej ocenie, jest szansa na porozumienie jutro - podkreślił Religa.
"Jest propozycja, że w środę wyjdziemy razem"
Religa przyznał, że ma propozycję dla związkowców, którą musi przedyskutować z szefem rządu. Dziś wychodzimy jeszcze oddzielnie, ale jest propozycja strony społecznej, że w środę wyjdziemy razem. Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne, ponieważ część postulatów są to istotne decyzje finansowe, które jutro muszę przedstawić premierowi - powiedział.
Religa nie chciał mówić o szczegółach propozycji, które przedstawi w środę w południe premierowi. W tej chwili nie chcę mówić o wszystkich konkretach. Dlatego, że premier będzie oglądał to, co państwo pokażecie, i będzie miał do mnie zarzut, że dowiedział się o tych wszystkich propozycjach z mediów - wyjaśnił minister. Dodał, że będzie chciał przekonać premiera do "pewnych rozwiązań".
Religa zaznaczył ponadto, że strony związkowa i społeczna akceptują pozostałe wynegocjowane rozwiązania - pozostawienie odrębnego finansowania, czyli tzw. drugiego strumienia na utrzymanie w 2008 r. 30-proc. podwyżek (przyznanych ustawą z lipca 2006 r. - PAP) oraz zapewnienie, że z dodatkowych środków na świadczenia medyczne w przyszłym roku 40% przeznaczone zostanie na wzrost wynagrodzeń pracowników. Będzie to jednak zależało od tego - jak wyjaśnił wcześniej prezes NFZ Andrzej Sośnierz - czy placówka podpisała dodatkowy kontrakt z Funduszem.
"My chcemy tę kwotę negocjować, nawet miesiące"
Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias wyjaśniła, po co Religa chce spotkać się z Jarosławem Kaczyńskim. Pan minister idzie do pana premiera porozmawiać o tym, czy dostaniemy w czwartym kwartale pieniądze, czyli o tym, co podkreślamy przez cały czas. My chcemy tę kwotę negocjować, nawet negocjować miesiące (kiedy by były przyznane - PAP) - powiedziała.
Dodała, że we wtorek strony nie rozmawiały o konkretnej kwocie.
Według Gardias, jeśli związki będą miały wynegocjowaną "pewną kwotę", "będą pieniądze na czwarty kwartał" i dalej będą prowadzone prace nad ustawą z ubiegłego roku o 30-proc. podwyżkach, to jest możliwość likwidacji "białego miasteczka" protestujących pielęgniarek.
Podkreśliła, że OZZPiP podoba się propozycja przedłużenia na rok 2008 "drugiego strumienia" pieniędzy na utrzymanie 30 proc. podwyżek - czyli że zostanie na nie zagwarantowana odpowiednia kwota z NFZ, bez względu na wysokość kontraktu, jaki szpital podpisze z NFZ. OZZPiP chce, by w projekcie zapisano, iż te pieniądze są częścią wynagrodzenia zasadniczego. Teraz funkcjonują zazwyczaj jako dodatek do pensji podstawowej.
Gardias powiedziała też, że pielęgniarki chcą "białego stołu" na temat przyszłości służby zdrowia i zmian w systemie. Poinformowała ponadto, że na spotkaniu była omawiana propozycja lekarzy o podpisaniu ponadzakładowego układu zbiorowego. Wiemy, w jakich jesteśmy realiach prawnych. Ale o tym będziemy rozmawiać później - powiedziała Gardias.
Na spotkaniu nie było przedstawicieli Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Szef Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz zaznaczył przed spotkaniem, że dodatkowe środki na przyszły rok w wysokości 6 mld zł, o których mówił rząd, przeznaczone byłyby właśnie na zwiększenie kontraktów, czyli wzrost świadczeń. Jeżeli te rozwiązania zostaną przyjęte, to znajdą się w ustawie o ZOZ-ach i pracowałby nad nimi Sejm - wyjaśnił.
Według Sośnierza, takie rozwiązanie mogłoby być zastosowane dla zwiększenia kontraktów jeszcze w tym roku. To by częściowo satysfakcjonowało tych, którzy mówią o ewentualnych podwyżkach w tym roku - zaznaczył.
Sośnierz nie umiał powiedzieć, ile dokładnie w tym roku Fundusz przeznaczy na zwiększenie kontraktów, jednak dodał, że będą to setki milionów złotych.
Według szefowej rady Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" Marii Ochman, te propozycje wymagają uszczegółowienia. Ważne jest, aby te 30-procentowe podwyżki mogły być wpisane do wynagrodzenia zasadniczego. To by rozwiało szereg wątpliwości i pozwoliło na kolejne ruchy płacowe, a nie mnożyłoby dodatkowe składniki wynagrodzeń - powiedziała Ochman.
Jeszcze przed rozmowami ze związkami zawodowymi służby zdrowia minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział, że w tym roku nie ma w budżecie pieniędzy na podwyżki, jakich żądają protestujący lekarze i pielęgniarki.
Jeżeli wyłożymy pieniądze na podwyżki w tym kwartale, to musimy obciąć kontrakty ze szpitalami, które i tak są mniejsze niż w ubiegłym roku. To proces zmniejszania liczby usług przez szpitale. Jako minister zdrowia takiej sytuacji nie mogę zaakceptować - powiedział Religa.
W historii jednorazowej tak dużej podwyżki, jak w ubiegłym roku - 30 proc. - nie było. Możemy rozmawiać o podwyżkach w przyszłym roku. Moja prośba do związków zawodowych, aby zrozumieli sytuację budżetu państwa - powiedział Religa.
Dodał, że jeśli związki nadal będą się przy tym upierać, to rozmowy będą krótkie.
Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) Dorota Gardias przed rozmowami powiedziała, że ustawa przedłużająca utrzymanie 30-procentowych podwyżek pielęgniarek nie satysfakcjonuje. Gdyby tego nie było, to w październiku cała Polska staje. I to było wiadomo, jak ustawa była uchwalana - podkreśliła.
Jej zdaniem, wiceminister Bolesław Piecha, który powiedział, że to rozwiązanie jest kompromisem, nie wie, co mówi.
Gardias podkreśliła, że współczuje Relidze, iż nie wie, skąd wziąć pieniądze, jak w międzyczasie jest tak szerokie rozdawnictwo. Nie wyjaśniła, co ma na myśli.
W poniedziałek po rozmowach w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie minister Religa powiedział, że w tym roku żadnych podwyżek być nie może. Będzie tylko utrzymana 30-procentowa podwyżka, przyznana w roku ub. Lekarze i pielęgniarki wyszli ze spotkania bardzo rozczarowani, ponieważ domagają się wzrostu płac jeszcze w tym roku. Byli zdziwieni też, że na spotkaniu nie było mowy o układzie zbiorowym.
Według szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Krzysztofa Bukiela, rządzący uważają, że wydatki na tę część świadczeń zdrowotnych, którą stanowią płace personelu medycznego, są wydatkami nieważnymi. Usłyszeliśmy, że trzeba zaspokoić firmy farmaceutyczne, zapłacić za prąd, zwiększyć ilość świadczeń, ale jakby zapominali rządzący, że ktoś je musi wykonać - powiedział.
Strajk lekarzy w całym kraju
W całym kraju trwa strajk lekarzy. Dwóch lekarzy ze szpitala im. Kopernika w Łodzi trafiło na szpitalny oddział ratunkowy. To efekt strajku głodowego, który od siedmiu dni trwa w szpitalach w Łódzkiem. W sumie w województwie tym głoduje już 100 lekarzy. Nadal najtrudniejsza sytuacja jest w szpitalu w Bełchatowie. Ponad 50 lekarzy - czyli 1/3 zatrudnionych - którzy prowadzili przez kilka dni głodówkę, poszło tam na zwolnienia lekarskie.
Głoduje też 9 lekarzy ze Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Jarosławiu (Podkarpackie), we wtorek do głodówki przyłączyło się 4 kolejnych.
W bełchatowskim szpitalu, który dysponuje ponad tysiącem łóżek, działa sztab kryzysowy. Według zapewnień dyrekcji szpitala, do czwartku nie będzie ewakuacji pacjentów do innych placówek i nie ma niebezpieczeństwa, że pacjenci zostaną bez opieki.
Tymczasem w radomskich szpitalach lekarze przerwali protest głodowy. Ta decyzja ma zapobiec ewentualnej ewakuacji dwóch działających tam placówek o łącznej liczbie 2600 łóżek. Nie chcemy brać na siebie takiej odpowiedzialności - powiedział dr Piotr Roczniak z komitetu strajkowego w wojewódzkim szpitalu specjalistycznym w Radomiu.
Na skutek strajku pogarsza się sytuacja finansowa wielu szpitali. Np. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. L. Rydygiera w Krakowie po 44 dniach strajku lekarzy ma przychody niższe o ok. 6 mln zł. Szacujemy, że każdy dzień protestu to ok. 150 tys. zł mniej dla szpitala i o ok. 200-250 pacjentów mniej dziennie - powiedział dyrektor szpitala Krzysztof Kłos. Zdaniem dyrektora Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi Przemysława Oszukowskiego, jego placówka w wyniku strajku lekarzy traci dziennie ok. 100 tys. zł. Podobnie jest w szpitalu wojewódzkim w Płocku.
Rzecznik prasowy resortu zdrowia Paweł Trzciński poinformował, że minister Religa będzie przekazywać do Naczelnej Izby Lekarskiej informacje o działaniach lekarzy, którzy w czasie strajku narazili życie bądź zdrowie pacjentów. Trzciński wyjaśnił, że chodzi o informacje, które wpływają do działającego przy ministerstwie Biura Praw Pacjenta.
Marszałek Sejmu Ludwik Dorn uważa, że istnieje obecnie zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów. Dlatego - jego zdaniem - rząd powinien "bardzo poważnie przemyśleć istniejące, przewidziane prawem środki nacisku i zdyscyplinowania" lekarzy.
Założenia reformy systemu ochrony zdrowia przedstawił Rzecznik Praw Obywatelskich. Janusz Kochanowski proponuje trójfilarowy system ubezpieczeń zdrowotnych, współpłacenie pacjentów, konkurencyjność między świadczeniodawcami oraz zdefiniowanie nowej roli samorządu terytorialnego, wzmacniającej bezpieczeństwo zdrowotne. RPO podkreśla jednocześnie, że jest zaniepokojony "eskalacją konfliktu i pogłębiającym się kryzysem w ochronie zdrowia, który rzutuje na poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli".
Klub parlamentarny PSL zaproponował, aby rząd przygotował "mapę drogową", która ma pokazać obecną sytuację w służbie zdrowia i stan, jaki rząd docelowo chce uzyskać. PSL apeluje również do rządu o "rzeczywisty dialog" z protestującymi pracownikami służby zdrowia.