"Rekonstrukcja to nie rozpowszechnianie"
Polskie grupy zajmujące się rekonstrukcją bitew z okresu II Wojny Światowej nie zgadzają się z niemieckimi oskarżeniami o propagowanie symboli nazistowskich. Minister spraw wewnętrznych Brandenburgii Joerg Schoenbohm skrytykował polskie władze za tolerowanie produkcji w Polsce mundurów i akcesoriów nazistowskich. Zdaniem Schoenbohma, Polska powinna bezwzględnie zakazać sprzedaży nazistowskich symboli i wprowadzić kary za ten proceder.
04.07.2006 | aktual.: 04.07.2006 17:29
Zdaniem Artura Gacy, szefa jednej z grupy rekonstrukcji, ludzie zajmujący się odtwarzaniem strojów i bitew nie są neonazistami tylko amatorami historii. Ponadto - jego zdaniem - takie restrykcje uderzyłyby w działalność grup rekonstruktorskich. Argumentuje, że pokazywanie epizodów wojennych wymaga aby każda z walczących stron nosiła mundury odtwarzające jak najwierniej epokę.
Bogusław Wołoszański znany historyk i pasjonat II Wojny Światowej oraz twórca serii paradokumentów "Sensacje XX Wieku" także krytykuje wypowiedź niemieckiego polityka. Jego zdaniem działalność grup rekonstruktorskich jest bardzo potrzebna aby pokazać fragment historii II Wojny Światowej. Nie można prawnie zabronić używania mundurów armii niemieckiej przy pokazywniu tamtego okresu.
Zdaniem Prokuratury Generalnej, polskie prawo bardzo dobrze reguluje kwestie wykorzystywania symboli nazistowskich. Rzecznik prokuratury Robert Bińczak zaznaczył, że odtwarzanie wydarzeń z II Wojny Światowej i wykorzystanie tam mundurów niemieckich nie jest w Polsce przestępstwem.
Słowa krytyki ministra spraw wewnętrznych Brandenburgii przytoczył "Der Spiegel". Tygodnik przypomina, że w Niemczech rozpowszechnianie rekwizytów hitlerowskich i literatury gloryfikującej nazizm jest zakazane.