Reklamy na przystankach: aborcja w Wielkiej Brytanii 0 zł, bilet w promocji
Na przystankach komunikacji miejskiej w Łodzi zawisły kontrowersyjne plakaty zachęcające do aborcji na Wyspach Brytyjskich. Rozwiesza je grupa walczących feministek.
09.03.2010 | aktual.: 10.03.2010 11:49
Łódzka prokuratura sprawdza, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa. - Wdrożone zostały czynności sprawdzające, mające na celu ustalenie, czy można mówić o popełnieniu przestępstwa w szczególności polegającego na udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Za przestępstwo to grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Plakaty nawiązują stylistyką do popularnej reklamy kart płatniczych. Oprócz zdjęcia młodej, atrakcyjnej kobiety, która usunęła ciążę, jest na nich wyliczenie kosztów związanych z turystyką aborcyjną. "Bilet lotniczy do Anglii w promocji: 300 zł, nocleg: 240 zł, aborcja w publicznej przychodni: 0 zł, ulga po zabiegu w dobrych warunkach - bezcenna. Za wszystko inne zapłacisz mniej niż w podziemiu aborcyjnym w Polsce" - głosi plakat.
Rozklejają go łodzianki zrzeszone w Separatystycznych Rewolucyjnych Oddziałach Macicznych, w skrócie zwanych SROM. - Panie nie chcą się ujawniać, bo nie wszystkie ich akcje są legalne - mówi Izabela Desperak, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego, którą SROM wybrał na swoją rzeczniczkę. Ale nawet z nią "bojowniczki" kontaktują się przez Internet.
To już trzecia akcja SROM. W pierwszej feministki informowały o proaborcyjnym filmie "Podziemne państwo kobiet", potem polemizowały z reklamą jednego z banków oferującego "Konta na obcasach". Obecna akcja to sprzeciw wobec uchwalonej w 1993 r. ustawy antyaborcyjnej, która prawo do usuwania ciąży ograniczyła do sytuacji, kiedy dziecko jest owocem gwałtu lub gdy uszkodzenia płodu są zagrożeniem dla życia bądź zdrowia dziecka.
Oficjalnych aborcji dokonuje się niewiele. W 2008 roku wykonano ich 499. Jednak według szacunków, podziemie aborcyjne to od 7 do nawet 200 tys. usuniętych ciąż rocznie. I właśnie o legalizację tego podziemia chcą walczyć członkinie SROM.
- Turystyka aborcyjna, której dotyczy nasza akcja, to fakt i rezultat patologii, jaką stworzyła ustawa wraz z poprawkami. Dopóki ktoś nie wymyśli stuprocentowo skutecznej antykoncepcji, kobiety będą zachodziły w niechciane ciąże i je usuwały - mówi jedna z organizatorek.
Plakaty budzą emocje. - Jeszcze nie spotkałem się z propagowaniem aborcji w tak skrajnej postaci - ocenia poseł PO Jarosław Gowin. - To przejaw zdziczenia moralnego, które coś, co większość społeczeństwa uważa za zabijanie dziecka, przedstawia jako coś normalnego.
- Ustawa zakazująca usuwania ciąży była w demokracji krokiem wstecz. Celem tych pań jest walka o prawa kobiet - ripostuje Izabela Desperak.
Dwa tygodnie temu ostrą kampanię antyaborcyjną przeprowadziła w Poznaniu Fundacja Pro. Wykorzystała w niej twarz Adolfa Hitlera. Takie akcje nie dziwią prof. Jolanty Kopki, socjologa z Katedry Polityki i Moralności Uniwersytetu Łódzkiego. - Reklamy się brutalizują. Żeby zwrócić czyjąś uwagę, trzeba szokować. A temat aborcji wraca przy takich okazjach, jak Dzień Kobiet czy projekt wprowadzenia parytetów - wyjaśnia.
Profesor Kopka zwraca też uwagę na pragmatyzację życia, która powoduje, że ważniejsza od zasad moralnych staje się użyteczność zachowań.
- Kiedyś obie strony odwoływałyby się do prawa do życia i prawa kobiet do decydowania. Teraz podnosi się kwestie użyteczności aborcji i jej ceny - wyjaśnia.
Pomysł łodzianek podchwyciły już feministki z innych miast. Podobne plakaty chcą rozwieszać m.in. poznanianki.
Polecamy oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/DziennikLodzki: Urzędnicy nic sobie nie robią ze śmiertelnej choroby Pawła ze Skierniewic