Recenzenci książki o Wałęsie: był epizod współpracy z SB
Dwaj recenzenci książki na temat Lecha Wałęsy - Andrzej Chojnowski i Andrzej
Zybertowicz - uważają, że epizod współpracy Wałęsy z peerelowskimi
służbami istniał. Dwaj pozostali - Marek K. Kamiński i Andrzej
Nowak - nie chcą się na ten temat wypowiadać.
Książka autorstwa historyków Instytutu Pamięci Narodowej Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka ma się ukazać w najbliższych tygodniach. W publikacji mają znaleźć się nieznane dotychczas dokumenty o Wałęsie z początku lat 70. na temat jego kontaktów z SB.
Chojnowski, historyk i przewodniczący kolegium IPN ocenia, że w myśl ustaleń autorów książki współpraca Wałęsy z SB miała prawdopodobnie miejsce przez krótki okres i nie wiązała się z jakimiś "dramatycznymi" konsekwencjami. Kontakty Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa były zapewne dość ograniczone i terytorialnie, i jeżeli chodzi o zakres informacji, które on jakoś przekazywał w tej czy innej formie. Natomiast wydaje mi się, że jakiś element tej współpracy był, nie wnikam w tej chwili w motywy i okoliczności - mówił Chojnowski.
Recenzent zaznaczył, że być może Wałęsa, znajdując się w bardzo trudnej sytuacji, zgodził się na krótki czas wykonywać jakieś zlecenia SB. Czy ona go potrafiła wykorzystywać w sposób maksymalny, czy był jakiś element sformalizowanej współpracy - trudno mi powiedzieć - dodał.
Wedle wiedzy Chojnowskiego, autorzy próbowali się kontaktować z Lechem Wałęsą podczas tworzenia książki, przynajmniej w formie pisemnej i nie otrzymali odpowiedzi.
Jak podkreślił recenzent, chociaż widział książkę na etapie, kiedy miała być jeszcze poprawiana, jest to publikacja dobrze przygotowana i rzeczowa, koncentrująca się głównie na przekazywaniu materiału archiwalnego.
Ta książka nie dotyczy właściwie w całości domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, ale opowiada całą historię tej sprawy od lat 70. aż do ostatnich miesięcy. Pokazuje całą wrzawę medialną wokół tej sprawy i jak ona była przedstawiana na forum różnych instytucji, takich jak parlament, jakie były komentarze środowisk politycznych i jakie były zachowania Lecha Wałęsy z tym związane - opowiadał przewodniczący kolegium IPN.
Chojnowski zaznaczył też, że materiał, na jakim opierali się autorzy publikacji, jest bardzo zróżnicowany. Jeśli chodzi o wątek dotyczący lat 70. są to głównie materiały wytworzone przez SB, a jeżeli chodzi o późniejszy okres, są to bardzo różne źródła, począwszy od materiałów kancelaryjnych i wypowiedzi publicystów, po literaturę pamiętnikarską - powiedział Chojnowski.
Drugi z recenzentów - socjolog i doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. bezpieczeństwa państwa Andrzej Zybertowicz, stwierdził, że chociaż nawet najwybitniejsze publikacje naukowe miewają błędy, uchybienia i bywają dyskusyjne, książka o Wałęsie "bez wątpienia spełnia wymogi przyzwoitości badawczej".
Autorzy wielowymiarowo analizują dostępne źródła, podchodząc do nich bez uprzedzenia i starając się szczegółowo i logicznie prowadzić wywód. Książka jest oparta na licznych dokumentach, w tym na dokumentach archiwalnych wytworzonych przez tajne służby PRL, ale nie tylko - mówił Zybertowicz.
Recenzent stwierdził, że teza Wałęsy jakoby autorzy nie próbowali się z nim skontaktować, jest nieprawdziwa.
Wedle Zybertowicza, Wałęsa był tajnym współpracownikiem w latach 70., potem przerwał współpracę i odmawiał jej ponownego nawiązania mimo prób, które były podejmowane. Toczył grę z SB i z władzami komunistycznymi. Był inteligentnym, doświadczonym graczem. Pozostaje tylko pytanie czy Lech Wałęsa, tocząc te gry ze służbami komunistycznymi, zawsze skutecznie potrafił je przechytrzyć, czy sam nie był przechytrzony - rozważał recenzent. Zybertowicz dodał, że jako socjolog ma wątpliwości, dlaczego Wałęsie tak trudno "powiedzieć prawdę". Może dlatego, bo jego uwikłanie było poważniejsze niż to, co udało się stwierdzić w świetle dokumentów - rozważał.
Trzeci z recenzentów - Marek K. Kamiński z Instytutu Historii PAN, odmówił komentarza na temat książki przed jej publikacją.
Ostatni z recenzentów Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdził, że woli się nie wypowiadać, dopóki publikacja się nie ukaże, ponieważ nie zna jej obecnego kształtu. Wiem, co napisałem w recenzji, ale nie chcę tego ujawniać, dopóki nie będę mógł się przekonać w jaki sposób moje uwagi recenzyjne zostały zrealizowane w książce. Po prostu nie mam układu odniesienia - powiedział.
Lech Wałęsa wielokrotnie zaprzeczał, jakoby współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Oświadczam panu, całej Polsce i światu - nigdy nie byłem agentem SB - mówił m.in. w rozmowie prowadzonej w radiowych "Sygnałach Dnia" 20 maja.
Jak wówczas podkreślił były prezydent, nikt nigdy nie proponował mu współpracy, a na SB podpisał tylko tak jak i inni podpisywali, że dostał sznurówki (wydawane z depozytu przed wypuszczeniem z milicyjnej izby zatrzymań).
Wałęsa domaga się uczestnictwa w konferencjach prasowych wspólnie z historykami Instytutu Pamięci Narodowej, dotyczących książki na temat jego kontaktów z SB. Chce, by autorzy książki udzielili mu odpowiedzi na kilka dotyczących go pytań.
Odnosząc się do publikacji, były prezydent powiedział m.in., że nie poda jej autorów do sądu, gdyż "oni sami podadzą się do sądu", a książkę "będą musieli zmielić".
Pytany, czy wie i powie, kto był "Bolkiem" (według niektórych przeciwników Wałęsy taki pseudonim jako współpracownik SB miał mieć właśnie on), były prezydent odpowiedział, że powie to już po opublikowaniu książki historyków IPN.