InnowacjeRaz górka, raz dołek

Raz górka, raz dołek

Lęk, niepokój, przygnębienie, brak chęci do życia. A zaraz potem cudowne samopoczucie i przeświadczenie, że cały świat leży u naszych stóp. Po upadku z takiej huśtawki nastrojów człowiek jest bardzo obolały. Co zrobić, by ten ból nie zdominował naszego życia? - pisze Paweł Walewski w tygodniku "Polityka".

16.02.2005 | aktual.: 16.02.2005 10:54

23 lutego, w środę, Bohdan Rybi wstanie jak co dzień około szóstej rano. O siódmej pójdzie do pracy, która co prawda nie jest na miarę jego ambicji, ale najważniejsze, że jest. – Dla mnie każde w miarę stałe zajęcie jest na wagę złota – 51-letniemu Bohdanowi, z wykształcenia technikowi elektromechaniki, do tej pory musiało wystarczyć 400 zł renty psychiatrycznej. – Z takimi papierami nikt nie da mi etatu. Rozmowa kończy się natychmiast, gdy widzą pieczątkę lekarza - czytamy w "Polityce".

23 lutego, już po raz kolejny, odbędzie się w Polsce ustanowiony przez ministra zdrowia Dzień Walki z Depresją (jego przebiegiem zajmuje się Stowarzyszenie Aktywnie przeciwko Depresji). We wszystkich akademiach medycznych będzie można posłuchać otwartych wykładów propagujących wiedzę na temat tej choroby (warszawska uczelnia zaprasza na wykład w sobotę 26 lutego; szczegóły na stronie internetowej www.depresja.org), odbędą się bezpłatne konsultacje lekarskie, szkolenia. Właśnie po to, by Polacy byli bardziej świadomi objawów depresji, a lęk przed chorymi nie dokuczał im bardziej niż sama choroba - czytamy na łamach "Polityki".

Pomysł założenia wspólnoty Anonimowych Depresantów pojawił się pod koniec 2002 r. Próbowano wzorem Amerykanów przenieść doświadczenia Anonimowych Alkoholików i ich opartego na 12 Krokach programu wychodzenia z nałogu na obszar walki z depresją. Oczywiście czym innym jest uzależnienie od alkoholu, a czym innym ta choroba, której podłoże, zdaniem wielu specjalistów, tkwi w zmienionej biologii mózgu. Alkoholika można wyleczyć psychoterapią, która przy depresji może być skuteczna tylko wobec jej lekkich postaci. Większość przypadków wymaga bezwzględnie leków - pisze publicysta "Polityki".

Statystycznie najczęściej choroba zaczyna się od depresji (ofiarami padają ludzie młodzi, zwykle przed trzydziestką, a przyczyną jest zaburzenie równowagi serotoniny i noradrenaliny w mózgu – nieustannie wydzielanych substancji, umożliwiających przekazywanie informacji między komórkami nerwowymi). Po kilku miesiącach nastrój się polepsza, ale wkrótce może rozpocząć się nowa faza choroby – tym razem mania, która trwa nieraz kilka tygodni. Nie sposób przewidzieć, ile tych epizodów będzie. Zwykle jest około 6–10 w ciągu życia. U niektórych osób przejście z jednej fazy do drugiej może wystąpić w jeden dzień. Są tacy, którzy w skrajne nastroje wpadają z godziny na godzinę - pisze Paweł Walewski.

Chorym i ich rodzinom pomaga świadomość, że nawet najdłuższa faza depresji lub manii w końcu kiedyś mija. Leki regulujące chemię mózgu dają nadzieję, że koszmar nie będzie trwał wiecznie, ale muszą być dobrze dobrane i regularnie przyjmowane. Gdy pacjenta nie męczą żadne objawy, nie powinien o leczeniu zapominać. Paskudny paradoks: pamiętać o chorobie właśnie wtedy, gdy jej nie ma - pisze Paweł Walewski w tygodniku "Polityka".

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)