Ratownicy nadal przeszukują ruiny hotelu Hilton po zamachu
Ruiny hotelu Hilton (fot. AFP)
Egipscy i izraelscy ratownicy nadal przeszukiwali ruiny hotelu w Tabie nad Morzem Czerwonym, gdzie w piątkowych zamachach zginęło co najmniej
33 ludzi. Co najmniej 10 osób uważa się za zaginione. Liczbę
rannych szacuje się na 149 osób.
09.10.2004 14:25
Zdaniem ratowników, nie jest wykluczone, iż pod gruzami hotelu Hilton - który był głównym celem zamachowców - mogą znajdować się jeszcze żywi ludzie. W sobotę nad ranem wydobyto jednak tylko kolejne zwęglone ciało.
Ofiarą zamachów w trzech egipskich miejscowościach turystycznych nad Morzem Czerwonym, na Półwyspie Synaj, padło co najmniej 33 ludzi, w większości izraelskich turystów. Wśród zabitych są jednak także dwie siostry z Włoch, w wieku 23 i 24 lat. Agencja Reutera sugeruje, iż zginęli także Rosjanie i Egipcjanie. Konsulat rosyjski w Kairze podał jednak tylko, że rannych jest ośmiu obywateli rosyjskich. Wśród ofiar nie ma Polaków.
Według wstępnych informacji, we wszystkich trzech przypadkach - w hotelu Hilton w Tabie na Synaju, w hotelu w Ras al-Saitan oraz na campingu w Talabain koło Noweiby, 45 kilometrów od granicy izraelsko-egipskiej - zamachów dokonano w ośrodkach turystycznych popularnych wśród Izraelczyków i użyto do tego celu samochodów wyładowanych materiałami wybuchowymi.
W Hiltonie w Tabie, gdy przy wejściu do hotelu eksplodował samochód z ładunkiem 200 kilogramów materiałów wybuchowych, jednocześnie wewnątrz wysadził się w powietrze terrorysta- samobójca. Wskutek eksplozji zawaliła się cała ściana frontowa hotelu i jego południowo-zachodnie skrzydło.
Palestyńskie ugrupowania zbrojne - Islamski Dżihad i Hamas - kategorycznie odżegnały się od ataków. Izraelskie źródła sugerowały w piątek, iż odpowiedzialność za masakrę prawdopodobnie ponosi Al-Kaida. Na stronach internetowych do akcji przyznała się natomiast nieznana wcześniej organizacja o nazwie Islamskie Brygady Tawhid.
Władze egipskie zezwoliły na wjazd na Synaj ekip ratowników z Izraela wraz z ciężkim sprzętem. W Kairze oraz innych turystycznych miejscowościach w Egipcie wzmocniono środki bezpieczeństwa.
Egipski dziennik "Al-Ahram" podał w sobotę, iż w związku z zamachami władze zatrzymały w celu przesłuchania około dwunastu osób - w większości mają to być Beduini, podejrzani o udzielenie terrorystom pomocy w przerzuceniu materiałów wybuchowych na półwysep.