Ranni milicjanci i zatrzymania podczas Marszu Równości w Kijowie
Pięciu milicjantów zostało rannych w starciach z chuliganami, którzy próbowali przerwać Marsz Równości środowisk LGBT w stolicy Ukrainy, Kijowie. Podczas akcji, która trwała zaledwie pół godziny, zatrzymano 25 sympatyków ugrupowań skrajnej prawicy.
Paradę, przeciwko której wystąpił znany z protestów na Majdanie Niepodległości Prawy Sektor, ze względów bezpieczeństwa organizowano w ścisłej tajemnicy. Jej uczestnicy musieli najpierw zarejestrować się w internecie, a następnie otrzymali sms-y, w których poinformowano o miejscu zbiórki.
W efekcie Marsz nie odbył się w centrum miasta, lecz na brzegu Dniepru, wśród blokowisk dzielnicy Obołoń. Uczestniczyło w nim około 200 osób, naprzeciwko których stanęło kilkudziesięciu młodych ludzi, którzy zaczęli wykrzykiwać obraźliwe hasła i rzucać petardami. Jedna z nich ciężko raniła ochraniającego akcję milicjanta. Został on ugodzony odłamkiem w szyję.
Przeciwko marszowi aktywnie wypowiadał się wcześniej Prawy Sektor, nazywając tę inicjatywę "paskudnym sabatem" i nawoływał do zerwania akcji. W piątek, podczas dorocznej konferencji prasowej prezydent Petro Poroszenko oświadczył, że choć on sam nie weźmie udziału w paradzie, to "nie ma podstaw, by ktoś jej przeszkadzał, gdyż jest to (prawo do zgromadzeń) konstytucyjne prawo każdego obywatela".