Rak piersi zabija 4 tysiące Polek rocznie!
Rocznie w Polsce na raka piersi zapada około 11 tys. kobiet, z czego umiera ponad 4 tys. Gdyby udało się zmniejszyć liczbę zgonów o połowę, moglibyśmy mówić już o ogromnym sukcesie. Winę za wysoką umieralność ponoszą pacjentki, które nie chodzą na badania, i lekarze, którzy nie gromadzą informacji o chorobach w rodzinie pacjentek - powiedział Wirtualnej Polsce doc. dr hab. Maciej Krzakowski z Centrum Onkologii-Instytutu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie, krajowy konsultant ds. onkologii klinicznej.
17.11.2004 | aktual.: 17.11.2004 21:30
Polskie statystyki umieralności na raka piersi są zatrważające. Dla ponad 1/3 Polek z nowotworem piersi choroba ta oznacza wyrok śmierci...
Maciej Krzakowski:Pod względem zachorowalności polskie statystyki nie wyglądają jeszcze najgorzej. Amerykanki na przykład znacznie częściej chorują na raka piersi. Naszym problemem za to jest zbyt niska wyleczalność. Rocznie w Polsce na ten nowotwór zapada około 11 tys. kobiet, z czego umiera ponad 4 tys. Gdyby udało się zmniejszyć liczbę zgonów o połowę, moglibyśmy mówić już o ogromnym sukcesie.
Co jest przyczyną tego stanu? Kłopoty z dostępem do badań? Długie kolejki oczekujących na mammografię?
Maciej Krzakowski:Wbrew pozorom kobiety mają w miarę swobodny dostęp do diagnostyki. W coraz większej liczbie placówek można poddać się badaniom mammograficznym i ultrasonograficznym. Nadal jednak zgłasza się zbyt mało kobiet. Chociaż kobiety chodzą do lekarzy chętniej od mężczyzn, brakuje w naszym społeczeństwie świadomości, że o zdrowie trzeba dbać jak najwcześniej.
W społeczeństwie panuje za to przekonanie, że rak dopada coraz młodszych ludzi...
Maciej Krzakowski:Tak, ale to nieprawda. Też spotkałem się z tym twierdzeniem, jednak nie znajduje ono potwierdzenia. Faktem jest, że również młode kobiety zapadają na nowotwory piersi i jajników, ale ta tendencja raczej jest stała. Najwięcej mamy pacjentek po "czterdziestce".
Czy kobiety, w rodzinach których były przypadki zachorowania na raka, są objęte dodatkową profilaktyczną opieką lekarską?
Maciej Krzakowski:Powinny być, ponieważ są obciążone genetycznie. Jednak w praktyce wygląda to różnie. Każdy lekarz pierwszego kontaktu podczas wizyty powinien przeprowadzić wywiad na temat chorób w rodzinie pacjentki. To nic trudnego, wystarczy kilka pytań. Jednak wielu lekarzy nie dba o to. Winę za wysoką umieralność ponoszą więc wspólnie: pacjentki, które nie chodzą na badania i lekarze, którzy nie gromadzą tych ważnych informacji.
Mówi Pan, że Polki nie chcą się badać. Może dlatego, że obawiają się diagnozy: "jest pani chora"? Czego jednak powinna spodziewać się kobieta, u której wykryto nowotwór piersi?
Maciej Krzakowski:Jeśli zgłasza się do nas pacjentka już z przerzutami, to trudno w tym przypadku mówić o leczeniu. W grę wchodzi raczej walka o przedłużenie życia. W terapii natomiast stosujemy metodę leczenia skojarzonego, która z kolei opiera się na czterech metodach: chirurgicznej, chemioterapii, hormonalnej i radioterapii. W zależności od przypadku i stopnia zaawansowania choroby kojarzymy dwie, trzy, a bywa że i cztery metody. Od kilku lat zadowalające efekty w leczeniu przynosi również stosowanie przeciwciał monoklonalnych. Dzięki nim możliwe jest dostarczenie leku bezpośrednio do komórek nowotworowych.
Naukowcy z Czech ogłosili kilka miesięcy temu, że udało im się opracować działający na tej zasadzie polimeryczny kierunkowy lek na raka piersi. Zaczyna działać dopiero, gdy dostanie się do komórek rakowych i w przeciwieństwie do chemioterapii, nie niszczy systemu odpornościowego pacjentki. Preparat poddawany jest na razie testom klinicznym. Czy takie leki przyniosą przełom w walce z rakiem piersi?
Maciej Krzakowski:Wydaje mi się, że prace nad tym preparatem są jeszcze słabo zaawansowane. Ale niewykluczone, że dadzą jak najlepsze efekty. Leki działające kierunkowo są mało toksyczne, nie grożą więc poważnymi skutkami ubocznymi, jak na przykład chemioterapia. A to zwiększy naszą przewagę nad rakiem.
Z dr. Maciejem Krzakowskim rozmawiał Mariusz Nowik.