PolskaRadziszewska: kobiety są wciąż dyskryminowane

Radziszewska: kobiety są wciąż dyskryminowane

Najczęściej dyskryminacja dotyka kobiety na rynku pracy, zarabiają mniej od mężczyzn, mają niższe emerytury, jest ich więcej wśród bezrobotnych - wynika z przedstawionej w Sejmie informacji o równouprawnieniu i przeciwdziałaniu dyskryminacji z powodu płci.

Radziszewska: kobiety są wciąż dyskryminowane
Źródło zdjęć: © PAP

15.09.2011 | aktual.: 16.09.2011 00:09

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska mówiła w Sejmie, że najczęściej kobiety dyskryminowane są w zatrudnieniu: stanowią one największą grupę wśród osób biernych zawodowo, jest ich więcej w grupie bezrobotnych, kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, jest ich więcej na gorzej płatnych posadach, a niewiele na wysokich stanowiskach, a tym samym gromadzą mniejsze zasoby na przyszłą emeryturę.

- Sposobu myślenia nie da się zmienić ani jednym aktem prawnym, nawet Konstytucją. Bardzo wiele wysiłku trzeba poświęcić stosując różnego rodzaju akcje społeczne. Tylko wtedy możemy dokonać zmiany mentalności - powiedziała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska.

Minister przypomniała, że dzięki jej staraniom udało się uchwalić ustawę implementującą do końca unijne dyrektywy równościowe. Podkreśliła, że przed dyskryminacją chroni kobiety również konstytucja, a także przepisy prawa pracy.

Wśród zmian legislacyjnych, które wprowadzono z jej inicjatywy, Radziszewska wymieniła m.in. przyznanie prawa do urlopów ojcowskich ojcom adopcyjnym. Dodała, że trwają prace nad przepisami, które umożliwią korzystanie w tego uprawnienia żołnierzom zawodowym.

- Zostało powołanych 45 koordynatorów do spraw równego traktowania we wszystkich ministerstwach oraz instytucjach centralnych. Ich zadaniem jest wyedukowanie urzędników po to, aby umieli zdefiniować dyskryminację. To jest działanie długofalowe i po nim pozostanie już ślad na zawsze - dodała Radziszewska.

Mówiła m.in. o swych zwieńczonych sukcesem staraniach o przyjmowanie do przedszkoli i szkół dzieci przewlekle chorych, przypomniała, że udało jej się doprowadzić do zmian w ustawie o zawodzie lekarza tak, aby odbywanie specjalizacji nie zmuszało młodych lekarek do odkładania decyzji o posiadaniu dziecka. Poinformowała, że z jej inicjatywy wręczane są nagrody dla twórców reklam, którzy przełamują stereotypy dotyczące płci.

Informację rządu pozytywnie zaopiniowały PO i PSL, podkreślając, że walka z dyskryminacją i stereotypami dotyczącymi płci wymaga czasu. Ewa Drozd (PO) mówiła, że politykę na rzecz równości płci należy postrzegać jako długoterminową inwestycję i, mimo wielu dotychczasowych osiągnięć, kontynuować te działania i zwiększyć wysiłek na rzecz zapewnienia równych szans kobietom i mężczyznom.

Piotr Walkowski (PSL) przekonywał, że wszyscy mamy "określone naleciałości wynikające z naszej mentalności i tradycji", w związku z tym pewnych barier nie da się od razu zlikwidować.

Teresa Wargocka (PiS) przestrzegała natomiast przed zbyt gorliwą walką z dyskryminacją. Jej zdaniem wywieramy presję na kobiety, żeby podejmowały pracę zawodową, a te, które zdecydowały się na wychowanie dzieci, mają poczcie winy, że nie weszły na rynek pracy. W jej opinii niższy wskaźnik zatrudnienia kobiet może wynikać nie z tego, że są dyskryminowane na rynku pracy, ale z tego, że chętnie poświęcają się dzieciom. Wargocka podkreśliła, że to niepełnosprawność jest tym kryterium, które najbardziej różnicuje ludzi w Polsce wobec prawa, a nie płeć.

Najbardziej stanowczo informacje Radziszewskiej skrytykowała Zdzisława Janowska (SLD), która złożyła także wniosek o jej odrzucenie. Zarzuciła pełnomocniczce m.in. nieprzestrzeganie prawa międzynarodowego, kompromitowanie się na arenie międzynarodowej. Wypomniała, że Radziszewska chwali się ustawą kwotową (zapewniającą kobietom 35% miejsc na listach wyborczych), podczas gdy sama była tym zapisom przeciwna i mówiła, że ustawa jest niekonstytucyjna.

Politykę równościową rządu skrytykowały też wcześniej organizacje pozarządowe. W ich ocenie jest ona "przypadkowa i niespójna". Także ich przedstawiciele zwracali uwagę, że np. wprowadzenie na listach wyborczych kwot dla kobiet było inicjatywą obywatelską, a nie rządową. Ich rozczarowanie budzi także kształt ustawy antydyskryminacyjnej; w ich opinii obywatele nie rozumieją jej zapisów i nie potrafią z niej korzystać.

Organizacje skrytykowały rząd także m.in. za niewystarczające - w ich ocenie - działania w zakresie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet oraz brak informacji nt. dostępu do rzetelnej edukacji seksualnej i etyki w polskich szkołach.

Także Wanda Nowicka, szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kandydująca do Sejmu z list Ruchu Poparcia Palikota, negatywnie oceniła informację rządu, nazywając ją "listą zaniechań". Jej zdaniem Radziszewska informuje tylko o tym, że są problemy, nie mówiąc, co rząd robi, by je wyeliminować.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (93)