Radykalne zmiany w wojsku USA. "Armia to nie zakład pracy chronionej"
- Mam do słów Pete’a Hegsetha i Donalda Trumpa duży dystans. Ale ich mocne słowa są zapewne wynikiem tego, co usłyszeli od dowódców niższych szczebli. W fotelu generała czasem ludzie odrywają się od rzeczywistości - mówi WP gen. Roman Polko, komentując naradę w bazie Korpusu Piechoty Morskiej w Quantico w Wirginii.
Przypomnijmy, we wtorek prezydent USA Donald Trump i szef Pentagonu Pete Hegseth zapowiedzieli radykalne zmiany w wojsku USA. Priorytetem mają być tradycyjne standardy sprawności i twarde przywództwo. W bezprecedensowym wydarzeniu uczestniczyli najwyżsi amerykańscy wojskowi wezwani na miejsce z całego świata.
Hegseth do wojskowych przemawiał ze sceny na tle ogromnej amerykańskiej flagi. Nie przebierał w słowach. Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, gdy rozprawiał się polityczną poprawnością, która przez ostatnie lata zdominowała standardy w amerykańskiej armii.
Zdaniem gen. Romana Polko, byłego szefa GROM, szacunek do człowieka nie oznacza, że mamy zmniejszać wobec niego wymagania. I to właśnie powrót do wymagań sprawności fizycznej, etosu służby jest najważniejszym przesłaniem dla amerykańskiej armii.
Trump uderzył ws. wojny w Ukrainie. "Była najłatwiejsza do zakończenia"
"Robił 10 pompek i biegł"
- Kiedy byłem na kursie Rangersów w Stanach Zjednoczonych, na dzień dobry jest etap pełzania, marszu i biegu. Krótko mówiąc, w tej selekcji, gdzie się uczysz, to się nazywa nawet "rape week" tzw. pierwszy tydzień gwałtu. I od razu dobierasz ludzi, którzy stanowią dobry materiał na żołnierza, a nie głaszczesz ich po główkach czy obiecujesz cuda, tak jak to w Polsce wygląda. I dajesz 6 tys. zł za miesiąc szkolenia, bylebyś tylko przyszedł. Wiem, że są trudności w naborze, ale to nie usprawiedliwia naboru niewłaściwych ludzi, bo można im krzywdę zrobić i instytucji - mówi WP gen. Polko.
Jak dodaje, po tym pierwszym etapie selekcji, wiesz, kto będzie żołnierzem z krwi i kości.
- Uświadamiasz wtedy ludziom błędy, a nie uruchamiasz jakieś procedury, o których mówił Hegsteth. Jak spadł beret włoskiemu żołnierzowi z jednostki specjalnej, to podnosił go zębami, robił 10 pompek i biegł. A pani sierżant, jak się głupio uśmiechałem przed nią, to mi szybko uświadomiła, po co ja tu jestem, a nie wszczynała procedurę wydalającą mnie z kursu - komentuje były wojskowy.
"Wojsko to nie szkółka niedzielna"
Z usta Hegsetha padły również kontrowersyjne słowa. Podkreślał, że obecna amerykańska administracja chce usunąć "tzw. polityczną poprawność i inne śmieci ideologiczne".
- Nie ma już facetów w sukienkach, nie ma dalej zaburzeń, nie ma więcej złudzeń płciowych, nie ma więcej śmieci. Skończyliśmy z tym g***- wyliczał. Jak dodał, wojskowi nie będą mogli już mieć długich włosów i bród. Hegseth ostrzegł, że otyłość nie będzie już tolerowana, a każdy w armii będzie przechodził testy sprawności.
Gen. Polko, komentując, przyznaje, że miał w swojej jednostce żołnierzy gejów u siebie i kompletnie mu to nie przeszkadzało.
- Robili swoją robotę. Co mnie interesuje, jakie on ma poglądy polityczne czy upodobania seksualne. Potrzebny jest dobrze wyszkolony żołnierz. Koniec kropka. Nie można wymoczków wysyłać przeciwko barbarzyńcom. Armia musi być armią z charakteru, mieć etos służby. Wojsko to służba, a nie zakład pracy chronionej. To nie szkółka niedzielna - podkreśla gen. Polko.
"Wiem, że teraz w Polsce jest wyścig"
- Mam do Hegsetha i Trumpa duży dystans. Ale ich mocne słowa są zapewne wynikiem tego, co usłyszeli od dowódców niższych szczebli. Na szczeblu generała czasem to ludzie odrywają się od rzeczywistości. Starają się budować poprawność polityczną, zapominając o tym, czym jest twarda szkoła albo zabiegają wręcz o popularność wśród żołnierzy przez robienie z nich tak naprawdę wymoczków - ocenia rozmówca WP.
W jego ocenie, w Polsce niestety mamy taką sytuację w wojsku.
- Mówi się, przyjdźcie na miesiąc szkolenia, dostaniecie 6 tys. zł, a nie będziecie musieli specjalnie nic robić. Serio? Lepiej mieć wakat niż niewłaściwego człowieka. Organizacje, które rekrutują niewłaściwych ludzi, upadają. Wiem, że w Polsce jest teraz wyścig, żeby jak najwięcej ludzi przeszło przez wojsko. Co nie znaczy, że mamy pozyskiwać tych niewłaściwych. Trzeba stworzyć mechanizmy motywujące, inne niż finansowe. Mechanizmy oparte na etosie i poczuciu dumy - puentuje gen. Polko.
Nowe zasady Hegseth przedstawił we wtorek. To wytyczne dla żołnierzy, obejmujące m.in. standardy sprawności fizycznej neutralne pod względem płci lub oparte na tradycyjnych kryteriach męskich. Sekretarz obrony zapowiedział rozluźnienie zasad dyscyplinarnych i osłabienie ochrony przed znęcaniem się nad rekrutami w wojsku.
Nakazał również przegląd definicji "toksycznego przywództwa, zastraszania i ośmieszania", aby liderzy mogli egzekwować standardy bez obawy o odwet.
- Najlepszy sposób, żeby zajmować się żołnierzami, to dać im najlepszych dowódców, agresywnych, wiernych przysiędze i konstytucji - podkreślał.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: