Nagle pojawiła się na scenie. Niecodzienny widok na wiecu Trumpa
Na finiszu kampanii prezydenckiej Donald Trump przerwał objazd po swing states, żeby wystąpić w Nowym Jorku. Wiec kandydata Republikanów przyciągnął więcej chętnych niż dostępnych jest miejsc w Madison Square Garden. Były prezydent i tym razem nie zrezygnował z obrażania Kamali Harris oraz straszenia III wojną światową i migrantami.
Rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich w USA zbliża się wielkimi krokami. Wszystko wskazuje na to, że walka będzie trwała do ostatniej chwili, ponieważ o wyniku przesądzić mogą pojedyncze głosy.
Chociaż główna bitwa toczy się o tzw. swing states, czyli stany, w których wyniki wyborów są niepewne, to Donald Trump zdecydował się spotkać z wyborcami w Nowym Jorku. Niedzielny wiec byłego prezydenta odbył się w najbardziej znanej hali widowiskowej świata, Madison Square Garden.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od zachwytu po oburzenie. Zapytaliśmy Polaków o ocenę rządu Tuska
Trump obraża Harris i straszy wojną
Trump ostrzegał swoich wyborców przed konsekwencjami wygranej jego rywalki. Stwierdził m.in., że Harris - którą określił jako "osobę o niskim IQ" - doprowadzi do III wojny światowej i przywróci pobór do wojska.
- Wszyscy wasi synowie i córki dostaną małe wezwanie. Powiedzą wam: "mamo, tato, co to za mały świstek papieru?". "Kochanie, to wezwanie do poboru. Wzywają cię, byś walczył w jakimś kraju, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam" - straszył Trump.
Były prezydent twierdził też, że zarówno Harris, jak i Biden są marionetkami "nikczemnych sił", "bezkształtnej grupy ludzi", którzy są "wrogami wewnętrznymi", bardziej niebezpiecznymi od zagranicznych wrogów Ameryki.
- Od dziewięciu lat walczymy przeciwko najbardziej złowrogim i skorumpowanym siłom na Ziemi. Za sprawą swojego głosu możecie pokazać im raz na zawsze, że ten kraj nie należy do nich, ale do was. Kamala, jesteś zwolniona, zwolniona, wynoś się! - zaatakował kandydatkę Demokratów, którą nazwał również m.in. "radykalnie lewicową wariatką".
Niespodziewany gość na scenie
Prawdziwą niespodzianką było pojawienie się na scenie Melanii Trump. Żona ubiegającego się o reelekcję byłego prezydenta zazwyczaj nie zabiera publicznie głosu. Złamała jednak tę zasadę podczas wiecu w Nowym Jorku.
- Nowy Jork i Ameryka potrzebują z powrotem swojej magii - zachęcała do głosowania na swojego męża.
Chętnych więcej niż miejsc
Wiec w Nowym Jorku, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, był prawdopodobnie największym w obecnej kampanii. Wiele osób nie dostało się do Madison Square Garden i oglądało Trumpa na zewnętrznych telebimach lub w okolicznych barach.
W przemówieniach popleczników Trumpa nie brakowało skrajnej, a miejscami rasistowskiej retoryki. Przyjaciel Trumpa David Rem określił Kamalę Harris mianem "antychrysta" i diabła, zaś biznesmen Grant Cardone stwierdził, że "ona i jej alfonsi zniszczą kraj" i wyraził przekonanie, że Demokratów trzeba "zarżnąć" w wyborach.
Prawicowy publicysta Tucker Carlson sugerował, że ewentualna wygrana Harris może być wynikiem przypadku i drwił z jej pochodzenia, określając ją jako "samoańsko-malezyjską byłą prokurator z Kalifornii o niskim IQ" (w rzeczywistości Harris ma korzenie indyjsko-jamajskie).
Obraził wiele osób
Być może jednak największe kontrowersje wywołał otwierający wiec występ prawicowego komika Tony'ego Hinchcliffe'a znanego z podcastu "Kill Tony".
Hinchcliffe nazwał Portoryko - terytorium związanym z USA - "wyspą śmieci", twierdził, że Latynosi "lubią robić dzieci", korzystał też w swoich żartach ze stereotypów na temat Afroamerykanów i Żydów.
Jego słowa o Portoryko spotkały się nie tylko z potępieniem Harris i kandydata na wiceprezydenta Tima Walza, ale również republikańskich polityków z Florydy, gdzie mieszka wielu Portorykańczyków.
W niedzielę w Filadelfii o głosy mieszkańców wyspy zabiegała Harris, która odwiedziła portorykańską restaurację i uzyskała poparcie dwóch gwiazd muzyki pochodzących z tego terytorium: Ricky'ego Martina i rapera Bad Bunny'ego. Portorykańczycy stanowią ok. 5 proc. populacji Pensylwanii, uważanego za najważniejszy z kluczowych stanów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP, WP Wiadomości