Radosław Sikorski odpiera zarzuty ws. Smoleńska. Padły mocne słowa
"Potwierdzam ponownie, odradzałem - urzędowo i publicznie - prezydentowi Kaczyńskiemu wizytę w Katyniu. I tak zeznałem. Szkoda, że nie posłuchał" - oznajmił były szef MSZ Radosław Sikorski, odnosząc się do doniesień ws. przygotowania wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 r. Ale to nie koniec.
10 kwietnia 2010 r. prezydent Lech Kaczyński, wraz z małżonką i kilkudziesięcioma zaproszonymi przez siebie gośćmi, poleciał do Katynia na obchody 70. rocznicy wymordowania przez NKWD 22 tysięcy polskich oficerówoficerów. Trzy dni wcześniej w tym samym miejscu w uroczystościach z udziałem m.in. ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina, uczestniczył premier Donald Tusk.
Z dokumentów, do których dotarł tygodnik "wSieci", wynika, że Sikorski był zaangażowany w dyplomatyczne przygotowanie wizyty - zarówno premiera Tuska, jak i prezydenta Kaczyńskiego (o szczegółach pisaliśmy TU ). Były szef MSZ zeznając w kwietniu w warszawskim sądzie jako świadek w procesie m.in. Tomasza Arabskiego mówił z kolei, że nie wiedział nic o organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia 10 kwietnia 2010 r.
Sikorski o "psychoprawicy"
"Cała psychoprawica udaje, że nie rozumie różnicy pomiędzy wiedzy o wizycie od wiedzy o organizacji wizyty, czyli jej aspektów logistycznych" - skwitował Sikorski doniesienia na swój temat na Twitterze (pisownia orygynalna).
Wcześniej publikację komentował w poniedziałek wieczorem. Pisał o "paszkwilach", "fakenewsie" i "przestrzegał" media przed "kolportowaniem zniesławień kłamców smoleńskich". "Podejmę decyzje po konsultacji z prawnikami" - zaznaczył.
Kierwiński w obronie Sikorskiego
W obronie Sikorskiego stanął wcześniej poseł PO Marcin Kierwiński. - Prezydent Lech Kaczyński wizytą 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu miał rozpocząć swoją kampanię wyborczą. Ciężko, aby tego typu wizyty organizował MSZ - zauważył. I podkreślił: - Chcielibyśmy zobaczyć te dokumenty, bo z tego co wiem, takich dokumentów tygodnik "wSieci" nie przedstawił.