Radny Michał Grześ obwinia prezydenta Poznania za zamarznięcie pięciu osób
• Tej zimy w czasie największych mrozów w Poznaniu zamarzło pięciu bezdomnych
• Zdaniem Michała Grzesia to skutek braku odpowiedniego miejsca, gdzie takie osoby mogą się ogrzać
• Radny PiS powtórzył swój apel, aby bezdomni mogli się ogrzać w budynkach Urzędu Miasta
Regulamin noclegowni dla bezdomnych zabrania korzystania z niej osobom, które są pijane. To jeden z głównych powodów, dla której wielu ludzi na co dzień mieszkających w koczowiskach, szałasach czy opuszczonych garażach i altanach, nawet w trakcie mrozów woli w nich pozostać. W efekcie tej zimy w Poznaniu zamarzło aż pięć osób.
Co prawda niedawno otwarto przy ul. Krańcowej ogrzewalnię, czyli miejsce, gdzie przed mrozem może schronić się każdy, ale zdaniem radnego PiS-u Michała Grzesia, to miejsce jest zbyt małe, położone zbyt daleko od centrum i niewielu bezdomnych o nim wie.
- Rolę ogrzewalni wciąż pełnią dworce, autobusy i tramwaje MPK, na co skarżą się kierowcy – zwracał uwagę podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Grześ. – Te pięć osób, które zamarzło, obciążają Pana sumienie – dodawał w kierunku prezydenta Jacka Jaśkowiaka.
Radny powtórzył swój apel sprzed trzech miesięcy, aby do czasu zbudowania odpowiedniej ogrzewalni w centrum miasta w trakcie mrozów każdy mógł przyjść i ogrzać się w budynkach Urzędu Miasta.
- Może to być gabinet wiceprzewodniczących, jeżeli boi się pan o inne miejsca – powiedział do prezydenta Grześ, który jest jednym z wiceprzewodniczących Rady Miasta.
W odpowiedzi Jacek Jaśkowiak zapewnił, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ w Poznaniu każda osoba bezdomna może liczyć na pomoc i schronienie.
- Rozmawiałem niedawno z arcybiskupem Gądeckim, który dziękował miastu za wspólne z Caritasem działania na rzecz bezdomnych – wyjaśniał prezydent.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .