PolitykaRadny Jarosław Krajewski o referendum w Warszawie

Radny Jarosław Krajewski o referendum w Warszawie

Trwająca od kilku tygodni batalia o referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz dobiega końca. Zebrano wymaganą liczbę głosów - ponad 140 tys. Przeciwnicy prezydent stolicy zacierają ręce. - To fantastyczna wiadomość. Teraz wszystko w rękach mieszkańców Warszawy. Liczę, że pójdą zagłosować w referendum - przyznaje Jarosław Krajewski, radny stołecznego PiS.

Radny Jarosław Krajewski o referendum w Warszawie
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański

20.08.2013 | aktual.: 27.08.2013 11:48

Akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zapoczątkowała pod koniec maja Warszawska Wspólnota Samorządowa, której liderem jest Piotr Guział. Do inicjatywy przyłączyły się także m.in. PiS, Solidarna Polska, Ruch Palikota, związkowcy "Sierpnia 80". W sumie zebrano ok. 232 tys. podpisów, z czego ponad 140 tys. ważnych. Choć nieznana jest jeszcze oficjalna data referendum, wiadomo, że musi się ono odbyć w ciągu najbliższych pięćdziesięciu dni.

- Czynności dotyczące arkuszy z podpisami zostały zakończone. Komisarz wyborczy ma według ustawy czas do środy na wydanie postanowienia o przyjęciu lub odrzuceniu wniosku o referendum - powiedziała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Anna Lubaczewska z delegatury biura komisarza wyborczego.

Jarosław Krajewski, radny PiS nie kryje radości z powodu zebrania tak dużej ilości podpisów. - Teraz wszystko w rękach mieszkańców Warszawy. Liczymy na to, że oprócz Donalda Tuska, Hanny Gronkiewicz-Waltz i Bronisława Komorowskiego obywatelskością wykażą się inni mieszkańcy Warszawy. To od nich będzie zależała przyszłość stolicy. Pójście na referendum będzie pierwszym krokiem w kierunku zmian na lepsze - mówi Krajewski.

By referendum zostało uznane za ważne i wiążące, musi wziąć w nim udział nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu, a więc 390 tys. mieszkańców Warszawy. Czy zachęcenie do głosowania tylu mieszkańców jest realne? Zdaniem radnego warszawskiego PiS, wiele wskazuje na to, że wybory będą ważne. - Warszawa ma najwyższą frekwencję spośród innych aglomeracji. Przypomnę, że w 2011 roku niemal 70 proc. warszawiaków oddało głos w wyborach parlamentarnych, a w 2010 roku, w samorządowych - blisko 50 proc. Mam nadzieję, że i tym razem zaangażowanie mieszkańców stolicy będzie równie duże - akcentuje radny.

Krajewski zachęca organizacje pozarządowe i partie polityczne do włączenia się w kampanię informacyjną dotyczącą samego referendum. - Chcemy, by mieszkańcy mogli dokonać świadomego wyboru. Aby było to możliwe, będziemy przedstawiać im fakty na temat zarządzania, a raczej administrowania Warszawą przez panią prezydent - mówi.

A lista uchybień - jak wylicza radny - jest długa. Począwszy od podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, przez chaos związany z ustawą śmieciową, opóźniające się inwestycje (np. budowa drugiej linii metra), po rozrost administracji w stołecznym Ratuszu i rosnące zadłużenie miasta - z 2 mld 901 mln zł pod koniec 2007 roku do 5 mld 934 mln zł prognozowanych na koniec 2013 roku.

Krajewski wytyka prezydent miasta również to, że jest prezydentem na "jedną trzecią etatu": - Tylko jedną trzecią swojego czasu poświęca sprawom Warszawy. Pozostały dzieli między rozwiązywanie problemów partyjnych i pracę akademicką. Sądzę, że mieszkańcy stolicy są bardziej wymagający i chcieliby, by ich miastem przewodzili bardziej zaangażowani włodarze.

Zdaniem Krajewskiego, Donald Tusk nie powinien angażować się w obronę i promocję Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Premier jest liderem w sondażach nieufności. Jeśli włączy się w kampanię referendalną, jego wsparcie może okazać się niedźwiedzią przysługą dla wiceprzewodniczącej PO - ocenia radny.

Ile kosztują wybory?

Według szacunków Kazimierza Czaplickiego, szefa Krajowego Biura Wyborczego, przedterminowe wybory prezydenta Warszawy, w przypadku odwołania z funkcji Hanny Gronkiewicz-Waltz, kosztowałyby budżet państwa ok. dwa miliony złotych.

Szef KBW tłumaczył w rozmowie z PAP, że znaczna część wydatków związanych z przeprowadzeniem referendum lokalnego pokrywana jest z budżetów samorządów, a więc to Rada Miasta, w przypadku zarządzenia referendum, będzie musiała pokryć wszelkie koszty związane z organizacją tego referendum, w tym diety dla członków komisji. Dodał, że przypadku referendum lokalnego budżet państwa obciążany jest tylko i wyłącznie środkami na zadania komisarza wyborczego oraz drukiem kart do głosowania (koszt kart do głosowania wyniósłby ok. 250 tys. zł).

Kto powalczy o fotel prezydenta?

Jeśli w Warszawie dojdzie do przedterminowych wyborów, największe partie wystawią swoich pewniaków. Jarosław Kaczyński zadeklarował, że świetnym kandydatem na prezydenta Warszawy byłby prof. Piotr Gliński. Z kolei PO prawdopodobnie postawi na Małgorzatę Kidawę-Błońską. Swoich faworytów ma też Ruch Palikota (Andrzej Rozenek), Stowarzyszenie Republikanie (Przemysław Wipler). Na giełdzie nazwisk pojawia się też Ryszard Kalisz i Paweł Poncyljusz.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (189)