Niewiarygodne, że to powiedziały. Złamały kolejną granicę
Propagandystki rządowych stacji telewizyjnych Kremla "tłumaczą" Rosjanom przyczyny mobilizacji. Naczelna orędowniczka Władimira Putina Olga Skabiejewa na kanale Rossija 1 mówiła, że armia Ukrainy jest już praktycznie wyeliminowana i mobilizacja rosyjskich żołnierzy jest potrzebna, by dokończyć sukces. Z kolejki przedstawicielka stacji Russia Today Margarita Simonjan mówiła o pokoju, którego osiągnięcie z powodu działań Ukraińców jest niemożliwe.
Rosyjskie telewizje państwowe na usługach Kremla przekraczają kolejne granice propagandy. Znana proputinowska prezenterka i komentatorka Margarita Simonjan, które regularnie próbuje przekonywać Rosjan, że "Ukraina nie będzie już istnieć", tym razem odniosła się do mobilizacji, którą ogłosił w środę Władimir Putin.
Redaktorka naczelna telewizji Russia Today odważyła się powiedzieć, że "nie jest zadowolona" z podjętej przez prezydenta Rosji decyzji o mobilizacji. Stwierdziła też, że w ogóle niezbyt popiera ona ideę "konfliktów zbrojnych", choć na przestrzeni ostatnich miesięcy prezenterka dopingowała rosyjską agresję wobec swojego sąsiada.
Obserwujący rosyjskie media dziennikarz BBC, Francis Scarr wskazał, że Simonjan nadal twierdzi, że pokój z Ukrainą "jest niemożliwy".
W oczy rzuca się jednak jeszcze jeden element propagandowego przekazu. Rosyjska prezenterka podkreśliła, że ogłoszona przez Putina wojskowa mobilizacja "jest tylko częściowa", dając Rosjanom nadzieję na to, że nie zostaną oni powołani.
Skabiejewa w partyjnym przekazie dla obywateli mówiła o "niemal całkowitym wyeliminowaniu" armii Ukrainy, zaś minister obrony Siergiej Szojgu potrzebuje żołnierzy, by dokończyć specjalną operację wojskową. Prezenterka telewizji Rossija 1 akcentowała, że częściowa mobilizacja Rosjan jest konieczna do skutecznego "znokautowania nieprzyjaciela".
Propaganda kłamstwa
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej oraz przebiegu wojny, które podają rosyjskie media państwowe, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Amerykańska dziennikarka Julia Davis, która od miesięcy donosi o skandalicznych materiałach w rosyjskiej telewizji (zwłaszcza na kanale Rossija 1), kilka dni temu zamieściła na Twitterze kilkuminutowe nagranie, na którym przedstawiciel rosyjskiej Dumy Państwowej Andriej Gurulow groził Wielkiej Brytanii atakiem nuklearnym, a prezenterka Olga Skabiejewa popierała jego słowa, wskazując, że najlepszym terminem na uderzenie powinien być pogrzeb królowej Elżbiety II, bo to na tym wydarzeniu zgromadziło się "wiele ważnych osób".
Rosyjska mobilizacja
Częściowa mobilizacja w Rosji obejmie 300 tys. ludzi - powiadomił minister obrony Siergiej Szojgu, informując jednocześnie, że rosyjskie straty na wojnie z Ukrainą to niecałe 6 tys. zabitych. Według niego, "Rosja walczy nie tyle z Ukrainą, co z całym Zachodem".
Szojgu ujawnił również - po raz pierwszy od marca - dane na temat rosyjskich strat na wojnie z Ukrainą. Stwierdził, że w wojnie zginęło 5937 rosyjskich żołnierzy, ale eksperci jednoznacznie uznają tę liczbę za zaniżoną. Według strony ukraińskiej, wynosi ona ponad 55 tys.
Prezydent Rosji Władimir Putin w środę ogłosił częściową mobilizację. W propagandowym orędziu po raz kolejny zagroził użyciem broni jądrowej.
Powtórzył też rosyjskie kłamstwa, przekonując, że ogłoszenie mobilizacji jest konieczne w celu "obrony ojczyzny" i "zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom" w Rosji, jak i na terenach przez nią okupowanych.