Putin zwabił Prigożyna? Szokujące doniesienia
Rosyjskie Ministerstwo Obrony wymusiło powrót Jewgienija Prigożyna do Rosji. Szef Grupy Wagnera kilka dni przed śmiercią musiał wrócić z Afryki do Moskwy, gdzie miał rozmawiać o decyzjach rosyjskiego MON, które uderzały w zagraniczne interesy wagnerowców - donosi Bloomberg.
Źródła agencji twierdzą, że resort Siergieja Szojgu celowo wprowadził szereg restrykcji przeciwko Grupie Wagnera: bojownikom zakazano m.in. korzystania z samolotów rosyjskiej amii, a także zamknięto dla nich bazę rosyjskich sił powietrznych Humajmim w Syrii, gdzie myśliwce wagnerowców lądowały od 2015 roku.
Doprowadziło to do znacznego ograniczenia możliwości logistycznych bojowników, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie i w Afryce, gdzie Prigożyn miał przebywać na początku sierpnia. Na prawdopodobnie ostatnim nagraniu, jakie opublikowano z jego udziałem, zbrodniarz mówi: "Jest weekend, druga połowa sierpnia 2023. Jestem w Afryce".
Jednak później - według Bloomberga - Prigożyn miał wrócić do Moskwy. Przyczyną nagłego powrotu miały być właśnie decyzje rosyjskiego resoru obrony dotyczące wagnerowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jewgienij Prigożyn nie żyje
23 sierpnia Prigożyn, a także inni przedstawiciele kierownictwa Grupy Wagnera, m.in. Dmitrij Utkin, zginęli w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim.
W ocenie większości analityków ich śmierć była zemstą Kremla za czerwcowy bunt i "marsz na Moskwę".
Przeczytaj też:
Źródło: Bloomberg