ŚwiatPutin najedzie Ukrainę jak Czeczenię? Są niepokojące sygnały

Putin najedzie Ukrainę jak Czeczenię? Są niepokojące sygnały

W czwartek w Moskwie zgłoszono ponad dwa tysiące alarmów bombowych. W związku z istniejącym zagrożeniem ewakuowano ponad sześć tysięcy osób. Zamachy bombowe w Rosji poprzedziły drugą wojnę czeczeńską. Wtedy oskarżano o nie Federalną Służbę Bezpieczeństwa. Władze w Moskwie przypisały ataki Czeczenom i najechały kaukaską republikę.

Zamachy bombowe posłużyły za bezpośredni pretekst do wybuchu drugiej wojny Czeczeńskiej
Zamachy bombowe posłużyły za bezpośredni pretekst do wybuchu drugiej wojny Czeczeńskiej
Źródło zdjęć: © GETTY, Mikhail Metzel/TASS | Mikhail Metzel
Tomasz Waleński

W czwartek Moskwę sparaliżowały anonimowe donosy o podłożeniu w różnych miejscach miasta ładunków wybuchowych. W sumie donosy dotyczyły dwóch tysięcy miejsc - poinformowała agencja Interfax.

Groźby otrzymało ponad 200 placówek oświatowych i zdrowotnych, sześć dworców autobusowych, prawie 80 hoteli i 50 galerii handlowych, zdradziło agencji źródło zaznajomione ze sprawą.

- Anonimowi ludzie poinformowali również o "zaminowaniu" 1,5 tys. sklepów, sądów rejonowych i innych obiektów w całym mieście - wyjaśniło źródło agencji.

Tysiące ewakuowanych. Zagrożenie niepotwierdzone

W związku z istniejącym zagrożeniem ewakuowano łącznie sześć tysięcy osób, poinformowała agencja Interfax. Po sprawdzeniu sygnałów, zagrożenie nie zostało w żadnym wypadku potwierdzone.

Służby otrzymały podobne doniesienia również w środę. Wtedy to odebrano łącznie cztery tysiące zgłoszeń o podłożonych ładunkach. Ewakuowano wtedy trzy tysiące osób.

Zobacz też: Rosja liczy się tylko z USA? "Europejczyków uważają za mięczaków i frajerów"

Jak informuje agencja, sytuacja powtarza się cyklicznie. Największy tego typu "atak" miał miejsce w grudniu 2019 roku kiedy to postawione na nogi służby musiały sprawdzić ponad tysiąc lokalizacji. Ewakuowano wtedy ponad 170 tys. osób.

Łącznie w związku z fałszywymi alarmami ewakuowanych zostało już ponad 800 tysięcy osób.

Pretekst do interwencji na Ukrainie?

Za bezpośredni pretekst do wybuchu drugiej wojny czeczeńskiej rosyjskim władzom posłużyły zamachy bombowe na budynki mieszkalne w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku, do których doszło we wrześniu 1999 roku. W wybuchach zginęło wtedy blisko 300 osób. Ilość fałszywych alarmów budzi zaniepokojenie, że któreś z doniesień okaże się prawdziwe.

O udział w zamachach z września 1999 roku oskarżana była rosyjska służba FSB. Informacje na ten temat przekazał Aleksandr Litwinienko, były oficer FSB, który uciekł do Wielkiej Brytanii. Został potem otruty polonem w herbacie w jednym z londyńskich lokali. Media twierdziły, że była to robota agenta Moskwy w zemście za ujawnienie informacji przez Litwinienkę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjawładimir putinukraina
Wybrane dla Ciebie