Putin wymienia generała. "Oni wszyscy się znali i pili ze sobą alkohol"

Według amerykańskich analityków z Instytutu Badań nad Wojną, Władimir Putin wyznaczył na dowódcę rosyjskiej zbrojnej agresji w Ukrainie gen. Giennadija Żidko, odsuwając od dowodzenia gen. Aleksandra Dwornikowa. Dodatkowo Kreml miał wdrożyć w życie tajną mobilizację, dzięki której Rosjanie mają uzupełnić jednostki walczące w Ukrainie. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, działania Moskwy oznaczają dużą nerwowość i brak realizacji wyznaczonych celów.

Generała Dwornikowa miał zastąpić gen. Gienadij Żidko, wiceminister obrony, odpowiedzialny za kręgosłup ideowy rosyjskiego wojska.
Generała Dwornikowa miał zastąpić gen. Gienadij Żidko, wiceminister obrony, odpowiedzialny za kręgosłup ideowy rosyjskiego wojska.
Źródło zdjęć: © Agencja Forum, Twitter | Agencja Forum
Sylwester Ruszkiewicz

28.06.2022 06:57

Na podstawie analizy zebranych danych, Instytut Badań nad Wojną (ISW) stwierdził, że od tej pory za wojnę w Ukrainie odpowiada rosyjski generał pułkownik rosyjski Giennadij Żidko. Jak informował portal Defence24.pl, Żidko jest z wykształcenia czołgistą. Urodził się w 1965 roku i w 1987 roku ukończył Wyższą Szkołę Wojsk Pancernych w Taszkencie, a później akademię wojsk pancernych i Akademię Sztabu Generalnego.

W kolejnych latach przeszedł wszystkie szczeble kariery - od dowódcy plutonu do dowódcy dywizji. W 2001 roku dowodził 92. pułkiem zmechanizowanym 201. Dywizji Zmechanizowanej w Tadżykistanie, w latach 2007-2009 dowodził 20. Dywizją Zmechanizowaną Gwardii Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, która była uznawana za jedną z najskuteczniejszych formacji w regionie.

Jeśli potwierdziłyby się informacje ISW, byłaby to spora niespodzianka. Od kwietnia operacją w Donbasie kierował bowiem "pupil Kremla" gen. Aleksander Dwornikow. Nieoficjalnie mówi się, że nie potrafił zapanować nad spożywaniem alkoholu w rosyjskiej armii. Również on sam miał mieć z tym problem.

Zaskoczony wymianą kierownictwa rosyjskiej armii jest też prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie.

- To niespodzianka, bo Dwornikow jest z grupy twardzieli. Był kluczowym wojskowym w syryjskiej operacji w 2016 roku. Oni się tam wszyscy znali i wszyscy ze sobą pili – mówi WP prof. Piotr Grochmalski.

"Cele Putina nie zostały zrealizowane"

I jak dodaje, gen. Gienadij Żidko był "odkryciem" gen. Walerija Gierasimowa, autora słynnej doktryny wojskowej Rosji. - Już w 2016 roku, zrobił go swoim zastępcą, a później szefem Wschodniego Okręgu Wojskowego. Żidko był też odpowiedzialny w sztabie za sprawy polityczno-wojskowe. To urodzony w Uzbekistanie czołgista, tak jak Gierasimow. Ukończył szkołę "tankistów" w Taszkiencie. Ale żeby stawał na czele operacji? Jednak większe sukcesy w Syrii, niż Żidko, miał gen. Siergiej Surowikin, który w 2017 roku dowodził, kiedy uwalniano wziętą do niewoli grupę rosyjskich żołnierzy – mówi WP prof. Piotr Grochmalski.

W podobnym tonie wypowiada się gen. Leon Komornicki, były zastępca Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

- Wymiana dowództwa operacji oznacza, że cele wyznaczone przez Putina nie zostały zrealizowane. Mają słabe postępy. Mimo że udało im się opanować Siewierodonieck i sforsować rzekę Donieck oraz że zbliżają się do przejęcia kontroli nad "drogą życia" biegnącą w kierunku Donbasu, to mimo wszystko nie przeprowadzili żadnej spektakularnej operacji o charakterze taktycznym. Mamy jedynie mielenie ogniem artyleryjskim i próby obezwładnienia obrony ukraińskiej – mówi WP gen. Leon Komornicki.

I jak przypomina, Putin liczył, że Donbas zostanie opanowany do końca czerwca.

- No i się przeliczył. Ale też Ukraińcy zmuszają wojska rosyjskie do takiej taktyki. Ukraińska obrona, biorąc pod uwagę znajomość terenu, robi spustoszenie wśród Rosjan. Wojska Putina ponoszą porażki. Każdy budynek na terenie miasta jest punktem oporu. Ukraińcy radzą sobie lepiej. A Rosjanie muszą masowo używać artylerii, nie chcąc ponosić strat w swoich szeregach. Armia rosyjska w ciągu jednej doby zużywa 50 tysięcy sztuk amunicji. Dla porównania armia ukraińska zużywa ok. 5-7 tysięcy sztuk. Mimo to, sukcesów brak – komentuje gen. Leon Komornicki.

Rosjanie nie chcą walczyć w Ukrainie

Jak twierdzą amerykańscy analitycy z ISW, Kreml nadal manipuluje rosyjskim prawem, by przeprowadzić "tajną mobilizację", aby kontynuować wojnę na Ukrainie bez pełnej i oficjalnej mobilizacji.

Think tank z USA poinformował również, że siły rosyjskie kontynuują konsolidację kontroli nad Siewierodonieckiem i atakują przedmieścia Łysyczańska, a także intensyfikują ostrzał ukraińskich pozycji wzdłuż południowej osi frontu.

- Tajna mobilizacja? Putin cały czas szuka nowych zasobów ludzkich. Kombinuje, ale kiepsko mu to wychodzi. W Rosji nie ma chętnych do walki w Ukrainie. Młodzi rezerwiści obawiają się udziału w konflikcie. Moskwa ma z tym duży problem. Skoro sięgnęli po kadetów z akademii, która powstała w 1917 roku, a miała za zadanie ochraniać Kreml, to wygląda na to, że tonący brzytwy się chwyta… Teoretycznie może jeszcze wysłać, na zasadzie "łatania dziur", około 50 batalionowych grup bojowych. To znaczący potencjał, mogący wpłynąć na przebieg operacji. Ale co z tego, że mają rezerwy sięgające dwóch milionów żołnierzy, skoro nie mają uzbrojenia? – pyta retorycznie prof. Piotr Grochmalski.

I jak podkreśla, Rosjanie ponoszą ogromne straty sprzętowe.

- Ukraińcy starali się budować systemy obronne, oparte o duże miejscowości. W obwodzie kijowskim i na północy kraju taktyka okazała się być skuteczna. Przyjęli strategię "wpuszczania do miasta" i walki manewrowej. Co z tego, że Rosjanie potrafili się głęboko wedrzeć, jak za chwilę "wszystko im siadało". A największy problem mają wówczas z logistyką. Dodatkowo Ukraińcy stosują metodę na wykrwawienie rosyjskiej armii – ocenia prof. Piotr Grochmalski.

Rosjanie, w jego ocenie, mają problem z zarządzaniem obszarami, które zdobyli.

- Dlatego m.in. wysłali tam wiceszefa GRU Władimira Aleksiejewa. Ma za zadanie pacyfikację i likwidację miejscowych elit, tak by zaprowadzić "rosyjski porządek". Ale Rosjanie sobie z takimi zadaniami nie radzą. Dodatkowo Ukraińcy koordynują działania partyzancko-dywersanckie. Dochodzi m.in. do sytuacji, gdzie został wysadzony w powietrze jeden z kolaborantów – ujawnia prof. Grochmalski.

Z kolei według gen. Leona Komornickiego, Rosjanie mają bardzo duży problem ze stanem osobowym armii. - Zapychają dziury czym się da. Płacą za służbę bardzo duże pieniądze, ale ludziom, którzy są praktycznie nieprzygotowani. Wysyłają na front amatorów. Zostaje im tylko rażenie ogniem artyleryjskim – podsumowuje gen. Komornicki.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie