"Putin nie zmarł w Wałdaju". Kreml reaguje w trybie nadzwyczajnym
Kreml w trybie nadzwyczajnym zaprzeczył krążącym informacjom dotyczącym śmierci Władimira Putina. Według niezweryfikowanych twierdzeń podanych na Telegramie rosyjski prezydent miał umrzeć w swoim pałacu Wałdaj, na północ od Moskwy, po miesiącach walki z nieuleczalną chorobą.
"Uwaga! Obecnie w Rosji ma miejsce próba zamachu stanu! Prezydent Rosji Władimir Putin zmarł dziś wieczorem w swojej rezydencji w Wałdaj. O godzinie 20.42 czasu moskiewskiego lekarze przerwali reanimację i stwierdzili zgon" - podano w komunikacie na kanale "Generał SVR" na Telegramie.
"Teraz lekarze są przetrzymywani w pomieszczeniu ze zwłokami Putina przez członków prezydenckiej służby bezpieczeństwa na osobiste polecenie Dmitrija Kochniewa [dyrektora Federalnej Służby Gwardii], który otrzymuje instrukcje od Sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaja Patruszewa" - czytamy dalej.
"Wzmocniono bezpieczeństwo sobowtóra prezydenta. Trwają negocjacje" - dodano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężny atak nocą. Rosjanie nie przewidzieli jednego
Rzecznik Putina skrytykował doniesienia nazywając je "absurdalnymi bzdurami informacyjnymi".
- Takie historie należą do kategorii fałszywych wiadomości, omawianych z godną pozazdroszczenia wytrwałością przez wiele mediów - stwierdził Dmitrij Pieskow dodając, że te plotki wywołują jedynie uśmiech na Kremlu.
W tym samym tygodniu Pieskow musiał również zaprzeczać informacjom, jakoby Putin dostał zawału serca oraz doniesieniom, że na niektórych publicznych wystąpieniach rosyjskiego przywódcę zastępuje sobowtór.