Putin dzieli Unię
Prezydent Rosji Władimir Putin podzielił
Unię Europejską, skłaniając przewodniczącego jej premiera Włoch
Silvio Berlusconiego i kilku innych przywódców do tłumienia
wspólnej krytyki posunięć Moskwy.
Podjęte w czasie szczytu UE-Rosja 6 listopada w Rzymie próby obrony Putina przez Berlusconiego i wmówienia opinii publicznej, że łamanie praw człowieka w Rosji jest wymysłem dziennikarzy opłacanych przez wrogów Kremla, wywołały oburzenie w wielu - choć nie we wszystkich - stolicach UE. Przyznawali to dyplomaci unijni w przeddzień poniedziałkowej narady w Brukseli ministrów spraw zagranicznych 25 obecnych i przyszłych państw członkowskich. Jednym z tematów spotkania będą rezultaty szczytu w Rzymie.
Berlusconi nadużył zaufania
Według jednych, niemal wszystkich 25 rządów uważa, że Berlusconi nadużył ich zaufania jako przywódca kraju przewodniczącego Unii i zobowiązanego przedstawić na szczycie wspólne ustalenia. Premier Włoch nie tylko nie domagał się od Putina wyjaśnień w kilku pilnych sprawach, ale hamował też innych uczestników szczytu i zaciekle bronił go na konferencji prasowej.
Inni dyplomaci zwracają jednak uwagę, że nazajutrz po szczycie w Rzymie z honorami godnymi najbardziej uprzywilejowanych gości przyjął Putina prezydent Francji Jacques Chirac. Jeden z brukselskich dyplomatów policzył, że postawa Berlusconiego ściągnęła na jego głowę krytykę 17 spośród 25 obecnych i przyszłych państw Unii, w tym Polski i trzech państw bałtyckich.
Przyszli członkowie Unii nie byli zwłaszcza zachwyceni tym, że wbrew wcześniejszym ustaleniom Berlusconi nie nalegał na Putina, żeby bez ociągania zgodził się rozszerzyć układ o partnerstwie i współpracy UE-Rosja na 10 państw przystępujących do UE w 2004 r.
Rzekome straty Moskwy
Moskwa uzależnia to od rekompensat za rzekome straty, jakie poniesie wskutek poszerzenia Unii, a także od ustępstw Estonii i Łotwy w sporze o przebieg granic i o status mniejszości rosyjskojęzycznych w tych dwóch państwach.
Berlusconi został też upoważniony przez partnerów, żeby nalegać na Putina w sprawie przestrzegania praw człowieka w Czeczenii, wycofania wojsk rosyjskich z należącego do Mołdawii Naddniestrza, podpisania umowy o readmisji (zobowiązującej Rosję do przyjmowania z powrotem osób, które nielegalnie wjechały z jej terytorium do Unii) i ratyfikacji Protokołu z Kioto (o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych).
"Wszystkie te kwestie miały znaleźć odpowiednie odbicie we wspólnym komunikacie, a w razie sprzeciwu Putina Berlusconi miał odmówić wydania komunikatu. Ale on wręcz zachęcał gościa do oporu" - skomentował dyplomata jednego z państw członkowskich. Berlusconi zachęcił też Putina do tradycyjnego już ataku na dziennikarzy w czasie konferencji prasowej, wieńczącej szczyt UE-Rosja. "Skończmy proszę z tymi wszystkimi mitami" - bronił gościa, pytanego o sprawę Jukosu.
Putin zaprasza na obrzezanie
Przed rokiem w Brukseli prezydent Rosji, pytany o Czeczenię, zaprosił francuskiego dziennikarza, żeby przyjechał do Moskwy poddać się obrzezaniu przez tamtejszych fachowców. Tym razem, w odpowiedzi na pytanie o Jukos i o Czeczenię, ten sam dziennikarz francuskiego dziennika "Le Monde" Laurent Zecchini usłyszał od Putina, że miliony zgarnięte przez rosyjskich oligarchów, takich jak aresztowany szef Jukosu Michaił Chodorkowski, "służą opłacaniu ludzi zadających takie pytania".
W czasie konferencji prasowej w Rzymie nie zareagowali obecni na niej inni przedstawiciele Unii, w tym przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi. Nazajutrz Prodi próbował się zrehabilitować. "Nie podzielamy zdania premiera Włoch, ani gdy chodzi o Jukos, ani o obecną i dawną sytuację w Czeczenii" - powiedział jego rzecznik. Nie wiadomo, czy była to reakcja na wypowiedź Berlusconiego, czy na oburzenie nią włoskiej opozycji, której chce przewodzić Prodi.
Jego otoczenie podkreśla, że podczas rozmów między uczestnikami szczytu szef Komisji Europejskiej powiedział Putinowi, że Moskwa powinna zapewnić bezstronność wymiaru sprawiedliwości w sprawie Jukosu, żeby nie odstraszać zagranicznych inwestorów. Komisarz UE ds. zewnętrznych Chris Patten miał zaś podobno wspomnieć o Czeczenii, a wysoki przedstawiciel UE ds. wspólnej polityki zagranicznej Javier Solana - o potrzebie wycofania wojsk rosyjskich z Mołdawii.
Ci, którzy polemizowali
Poza Prodim jedynymi politykami unijnymi, którzy ośmielili się mniej lub bardziej otwarcie polemizować z Putinem i Berlusconim po szczycie, byli szefowie dyplomacji szwedzkiej i duńskiej oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox.
Minister spraw zagranicznych Danii Per Stig Moeller podkreślił, że jego kraj, "tak jak Unia", uważa, że "Rosja ma obowiązek nie dopuszczać do pogwałceń praw człowieka w Czeczenii". Cox wyraził zaś "głębokie ubolewanie i zaniepokojenie" tym, że komunikat z Rzymu nie zawiera wzmianki o Czeczenii.