Putin doprowadził rosyjską dziennikarkę do łez
Dziennikarka "Niezawisimej Gaziety" tak zdenerwowała się irytacją prezydenta Władimira Putina z powodu zadanego przez nią pytania o jego rzekomy romans i rychły ślub, że wybuchła płaczem i długo nie mogła się uspokoić.
19.04.2008 | aktual.: 19.04.2008 18:05
O nietypowym zakończeniu piątkowej konferencji prasowej Putina i podejmującego go na Sardynii przyszłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego, który pozwolił sobie na niewybredny gest, pisze w sobotę dziennik "La Repubblica".
30-letnia akredytowana na Kremlu Natalia Mielikowa pod koniec konferencji prasowej w Porto Rotondo, po nieformalnych rozmowach polityków zwróciła się do rosyjskiego przywódcy w następujący sposób: Panie prezydencie, gazety, także we Włoszech piszą, że pan rozwiódł się ze swoją żoną Ludmiłą i ma się ożenić z gimnastyczką Aliną Kabajewą.
Według włoskiego dziennika pierwszy zareagował Berlusconi, który dwiema rękoma jednocześnie pokazał gest, jakby strzelał do dziennikarki z pistoletów.
"La Repubblica" podkreśla, że być może zapomniał, że w Rosji odważna dziennikarka Anna Politkowska została naprawdę zabita.
Następnie na pytanie rosyjskiej reporterki odpowiedział Putin, który oświadczył między innymi, że w tym, co napisała prasa "nie ma ani słowa prawdy".
I dodał: Na szczęście, odkąd poprawiła się sytuacja ekonomiczna w Rosji, nie pytają mnie o Czeczenię. Potem zaś Putin wygłosił ostrą mowę na temat obowiązku poszanowania życia prywatnego i skrytykował tych, którzy - jak to ujął - wściubiają nos w czyjeś życie.
Zrugał także dziennikarkę za to, że nie zadała mu pytania, dotyczącego jego rozmów z Berlusconim.
Rzymski dziennik relacjonuje, że atmosfera na konferencji prasowej z każdą chwilą robiła się coraz bardziej napięta, a Putin dosłownie "napadł" na dziennikarkę.
W rezultacie Natalia Mielikowa zaczęła głośno płakać. Sytuację usiłował uratować sam Silvio Berlusconi, który podszedł do niej, by ją pocieszyć i poprosił, by jeszcze raz przyjechała do Włoch. Następnie zaproponował Putinowi, by zamienili się na dziennikarzy.
Mielikowa przyznała potem - pisze "La Repubblica" - że nie przestraszyła się gestu przyszłego premiera Włoch, ale złości Putina.
Włoski dziennik zwraca uwagę na bezprecedensowość tego, co stało się w piątek na Sardynii; nigdy, od czasów Związku Radzieckiego nie zdarzyło się, by dziennikarz zadał gospodarzowi Kremla pytanie o jego życie osobiste. * Sylwia Wysocka*