Pułkownik Adam Mazguła do Grzegorza Schetyny: kup pan scyzoryk
Pułkownik Adam Mazguła wezwał lidera PO Grzegorza Schetynę do udziału w manifestacji 13 grudnia. Na swoim profilu na Twitterze poradził mu także kupno scyzorka. "Zawsze będzie można się odciąć" - napisał Mazguła.
"Panie @SchetynadlaPO pętla się zaciska, kup pan scyzoryk. Zawsze będzie można się odciąć. Ale puki co to dawaj pan na protest 13.12" - napisał płk Mazguła (pisownia oryginalna - przyp. red).
Co miał na myśli budzący kontrowersje oficer? Na początku grudnia na stronie Koduj24.pl ukazała się odezwa podpisana między innymi przez Lecha Wałęsę, lidera KOD Mateusza Kijowskiego, współorganizatorkę strajku kobiet Martę Lempart, Sławomira Broniarza, Władysława Frasyniuka, Aleksandra Smolara, Krystynę Jandę, Ryszarda Petru i Grzegorza Schetynę. "13 grudnia wyjdźmy na ulice wszystkich polskich miast i miasteczek i pokażmy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski. Zaprotestujmy przeciwko aroganckiej wszechwładzy PiS. Ale też pokażmy, że potrafimy być razem" - napisano w odezwie, pod którą podpisał się również pułkownik Adam Mazguła.
Ten podpis wywołał awanturę, której zarzewiem było wystąpienie pułkownika podczas protestu przeciwko zniesieniu przywilejów emerytalnych byłym funkcjonariuszom komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Nazwał podczas niego stan wojenny "kulturalnym wydarzeniem".
W rozmowie z Wirtualną Polską pułkownik tłumaczył, że rzeczywiście powiedział coś zupełnie innego niż myślał i przeprosił osoby, które poczuły się tym dotknięte. - Moją intencją było przestrzeganie przed dzieleniem społeczeństwa. W tym celu podawałem przykłady z różnych momentów historii Polski, w tym ze stanu wojennego. Wniosek płynący z mojego wystąpienia miał być jeden - społeczeństwo wygrywa, gdy się jednoczy - tłumaczył WP płk Mazguła.
Przyznał, że miał problem z właściwym doborem słów. Dodał, że gdy odsłuchał nagranie, to zrozumiał, że rzeczywiście powiedział coś innego, niż miał na myśli. - Na pewno nie zabrzmiało to tak jak powinno. Zresztą wydałem specjalne oświadczenie, w którym napisałem, że jeżeli zostałem źle zrozumiany, czy choć jedna z moich myśli uraziła kogokolwiek, to bardzo go za to przepraszam - mówił WP.
Przeprosiny nie wystarczyły. Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych pozbawił Mazgułę medalu "Pro Patria". Od pułkownika odciął się lider PO, mówiąc, że "nie zna tego pana i nie chce go poznać", a jego nazwiska powinno zniknąć z odezwy w sprawie manifestacji 13 grudnia. W podobnym tonie wypowiadał się także lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
"Liderzy partii politycznych rozbijają koalicję protestu opozycji, bo dają się rozprowadzić jak dzieci przez służby rodzącego się totalitarnego państwa" - napisał w sobotę na swoim profilu na Facebooku płk Mazguła. "Liderzy partii i Pan Sławomir Broniarz odcięli się ode mnie podpisanego na liście sygnatariuszy „Stop dewastacji Polski” , chociaż podpisałem go w imieniu wielkiej rzeszy moich zwolenników i sympatyków z KOD. W imieniu wielu wojskowych i pozostałych służb mundurowych, którzy doskonale rozumieją taktykę przeciwnika. Tak naprawdę, ten dokument powinny podpisać miliony Polskich obywateli, który nie podoba się ta władza. Nie jest to możliwe, wiec symbolicznie podpisali się ludzie, którzy kogoś reprezentują" - tłumaczy oficer.
Zdaniem Mazguły "Schetyna i PO krzyczy najgłośniej"." Jeśli by przyjąć ich punkt widzenia, to oni przecież doprowadzili do rządów PiS, a nie ja. Więc trzeba by się zastanowić co jego podpis tam robi. Zresztą, lider Platformy Obywatelskiej przegrywał, przegrywa i będzie przegrywał, bo nie ma mentalności zwycięscy. To, że Pan został zaproszony do podpisania dokumentu, to pewnie wyraz szacunku do wyborców Platformy Obywatelskiej, a nie bezpośrednio do Pana. Chociaż tego też nie wykluczam" - dodał.
"Dlatego proponuje, niech Pan krzyknie publicznie, i raz jeszcze za PiS: „Mazguła to SB i oprawca stanu wojennego” i niech wycofa swój podpis, bo „ja bym się obok niego nie podpisał”. Niech Pan głośno w konsekwencji krzyknie: odcinam Platformę Obywatelska od mundurowych, wielu członków Komitetu Obrony Demokracji i dużej rzeszy zwykłych ludzi, nie czułych na totalitarny wyziew propagandy PiS. Nikomu przecież nie zagrażam, nie jestem w żadnej partii i nie kandyduje do władz., a w SB nigdy nie byłem" - pisze Mazguła na swoim profilu na Facebooku.
Oficer tłumaczy jednak, że każdy "jest dzisiaj potrzebny na barykadzie". "Wszyscy powinniśmy stanąć do walki z antydemokratycznymi zapędami partii, budującej narodowi zamordyzm" - pisze i dodaje: "Tylko jedność zrobi z nas zwycięzców".