"Pułapka", "skandal", "szopka". Zaskakujący wywód Dudy dotarł do niemieckich mediów
Dyskusja z udziałem polskiego i niemieckiego prezydenta w Berlinie wywołała w Polsce poruszenie. Prorządowe media określają ją mianem skandalu - donosi "Deutsche Welle". Portal ze szczegółami opisuje, jak przebiegła.
29.10.2018 | aktual.: 29.10.2018 13:06
Niecodzienna atmosfera towarzyszyła w miniony wtorek dyskusji prezydentów Polski i Niemiec w reprezentacyjnej Sali Światowej berlińskiego MSZ. Prezydent RFN Frank Walter Steinmeier i prezydent RP Andrzej Duda odpowiadali na pytania dwojga prowadzących dyskusję dziennikarzy i polsko-niemieckiego audytorium. Podczas gdy Steinmeier w trakcie wcześniejszej wspólnej konferencji prasowej z polskim prezydentem zaznaczał jeszcze, że "łączy nas więcej, niż dzieli" i podkreślał, że dla Niemiec i dla Unii Europejskiej "nieodzowna jest silna, demokratyczna i proeuropejska Polska", wypowiedzi polskiego gościa przyjmowane były słyszalnym sprzeciwem dużej części publiczności.
Sprawa odbiła się szerokim echem w polskich mediach. Przychylni rządowi komentatorzy uznali dyskusję za pułapkę zastawioną na prezydenta Dudę i krytykowali rzekomą impertynencję gospodarzy. "Debata zamieniła się w grillowanie polskiej głowy państwa" - twierdził prawicowy portal wpolityce.pl, określając przyjęcie polskiego gościa jako skandaliczne. Redakcja portalu twierdziła, że prezydent Duda został zaatakowany w zemście za to, że wcześniej krytykował budowę drugiej nitki gazociągu Nord Stream 2. Konserwatywny think tank Klub Jagielloński zadawał pytanie: "Czego Wy, Niemcy do cholery chcecie?" i obwiniał berlińskich gospodarzy, że zorganizowali "szopkę". Post ten rozszedł się błyskawicznie na Twitterze.
Dyskusja z obydwoma politykami zorganizowana została przy okazji XIX Polsko-Niemieckiego Forum. Od ponad 40 lat służy ono jako platforma debaty między niemieckimi i polskimi ekspertami, politykami i przedstawicielami obydwu społeczeństw. Tegoroczne forum zorganizowane zostało na zlecenie ministerstw spraw zagranicznychspraw zagranicznych Polski i Niemiec przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. Ma ona polsko-niemiecki zarząd i finansowana jest przez obydwa kraje. Na sali w Berlinie siedziało wielu uczestników, którzy przybyli z Polski.
Jakie pytania wolno zadawać?
Uznawane za przychylne rządowi polskie media wyraźnie krytykowały dobór poruszanych w czasie dyskusji tematów. Polskiego prezydenta zapytano bowiem między innymi o to, jaki ma pomysł na rozwiązanie sporu z Komisją Europejską o praworządność oraz o wolność słowa w Polsce. Niektóre odpowiedzi Andrzeja Dudy były zaskoczeniem dla większości audytorium, jak np. uwaga, że polskie media są bardziej niezależne niż niemieckie, ponieważ szeroko informowałyby o przypadkach gwałtów na kobietach (w domyśle, dokonywanych przez imigrantów). Także analiza możliwych przyczyn brexitu wywołała rozbawienie i pomruki na sali, kiedy polski prezydent wyjaśniał, że jedną z przyczyn może być unijny zakaz sprzedaży zwykłych żarówek.
Polskie media nastawione krytycznie wobec rządu PiS podchwyciły te wypowiedzi i reakcje, twierdząc, że polski prezydent skompromitował się w Berlinie. Prorządowe media twierdziły natomiast, że prezydent został wciągnięty w pułapkę. Zarzucały one prowadzącej dyskusję dziennikarce "Deutsche Welle" - Rosalii Romaniec, że zadawała i dopuszczała nieodpowiednie pytania. Od tego czasu w prawicowych polskich mediach stała się ona obiektem hejtu i obelg, a całą debatę określa się tam mianem prowokacji.
W Niemczech natomiast cała ta sprawa nie zwróciła większej uwagi. "Trudno mówić o harmonii, ale przynajmniej nie była to stracona godzina" - napisała "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Przeczytaj również:
Steinmeier do Dudy: o wiele więcej nas łączy niż dzieli
Prezydent Andrzej Duda z wizytą w Berlinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl