Psychologowie zszokowani aresztowaniem kolegi
Środowisko psychologów i psychoterapeutów jest wstrząśnięte i zaszokowane postawieniem przez prokuraturę zarzutów jednemu z warszawskich psychologów Andrzejowi S. Chodzi o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, prokuratura jednak nie ujawnia dokładnej treści zarzutów wobec Andrzeja S.
Psychoterapeuci nie chcą odnosić się do zarzutów wobec Andrzeja S., wielu odmówiło jakogokolwiek komentarza. Wojciech Eichelberger współpracował z Andrzejem S. jako wspólautor dwoch książek poświęconych relacjom dzieci z rodzicami. Psychoterapeuta powiedział, że informacje o zatrzymaniu Andrzeja S. i przedstawieniu mu zarzutów przyjął ze smutkiem i niedowierzaniem.
Wojciech Eichelberger powiedział, że - niezależnie od tego, czy zarzuty wobec psychoterapeuty zostaną potwierdzone - jest to sytuacja bardzo trudna przede wszystkim dla jego pacjentów.
Wojciech Eichelberger dodał, że w trakcie pracy nad wspólnymi książkami z Andrzejem S, trudno mu było zauważyć jakiekolwiek niepokojące symptomy. Wręcz przeciwnie, to co zauważyłem napawało mnie szacunkiem i zaufaniem - powiedział terapeuta.
Anna Bielańska, psychoterapeuta z uprawnieniami do nadzorowania pracy innych, powiedziała że wykwalifikowani psychoterapeuci sami muszą przejść pełną terapię i poddać się wymaganym testom zanim otrzymają licencję na pomaganie pacjentom. Na tym etapie z reguły są zatrzymywane osoby, które mają problemy osobowościowe lub z własną seksulanością. Jednak może się zdarzyć, że problemy pojawiają się w pewnym etapie życia i są trudne do zauważenia przez środowisko, jeśli terapeuta pracuje sam. Anna Bielańska podkreśla, ze poza właściwym wykształceniem i własną etyką terapueuty nie ma ostatecznych gwarancji, że nie zawiedzie on zaufania pacjentów.