Psycholog: rodzice zastępczy też mogą stać się ofiarami
Tragiczna śmierć dwojga dzieci w rodzinie zastępczej w Pucku wstrząsnęła Polakami. To spowodowało, że dużo mówi się o funkcjonowaniu takich rodzin w Polsce. - Ta tragedia to margines. Rodzice zastępczy też mogą stać się ofiarami. Dzieci manifestują trudności adaptacyjne czasem w bardzo drastyczny sposób - opowiada Wirtualnej Polsce psycholog, która od wielu lat diagnozuje chętnych na rodziców zastępczych i dzieci w ośrodkach opiekuńczych. Przyznaje, że są przypadki przypadki przemocy fizycznej wobec rodziców.
Miłość, szczęście i zrozumienie
"Dziecko dla pełnego i harmonijnego rozwoju swojej osobowości powinno wychowywać się w środowisku rodzinnym, w atmosferze miłości, szczęścia i zrozumienia" - to cytat z Konwencji o Prawach Dziecka. Idea jest piękna, ale często niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Dzieci są niechciane, bite, poniżane, wykorzystywane przez rodziców biologicznych. Ratunkiem ma być dla nich rodzina zastępcza. Niestety, jak pokazuje tragedia rodzeństwa z Pucka, u rodziców zastępczych może być jeszcze gorzej.
Takie dramaty bulwersują i wówczas szuka się winnych terapeutów, urzędników, sąsiadów, którzy nic nie powiedzieli, nauczycieli, którzy nie zauważyli nic niepokojącego. Jak zapewnia nas jednak psycholog, która od wielu lat diagnozuje pary chętne, by zostać rodziną zastępczą, takie sytuacje to margines.
Zapytana, dlaczego dzieci same nie wołają o pomoc, tłumaczy, że dzieje się tak ze względu na to, że w swoim poprzednim środowisku nie miały pozytywnych wzorców. Często też mają tak drastyczne wspomnienia, że pragną zostać już w nowej rodzinie, żeby znowu nie było gorzej. Może być też tak, że wciąż żyją w strachu i boją się cokolwiek powiedzieć.
"Jesteśmy tylko ludźmi"
- Rodzice zastępczy najczęściej wkładają wiele wysiłku i serca, by stworzyć "swoim" dzieciom prawdziwy, ciepły dom. Tak samo dużo uwagi poświęca się w ośrodkach adopcyjnych i centrach pomocy rodzinie wyborowi takiej pary i sprawdzeniu, czy będzie ona odpowiednia, by zaopiekować się dziećmi często po traumatycznych przejściach w swoich rodzinnych domach - przekonuje. Przyznaje jednak, że wymaga to wielkiego doświadczenia, by dostrzec czasem bardzo niewielkie symptomy, że rodzina się nie nadaje do tego zadania.
- Kwalifikacja na rodzinę zastępczą trwa dosyć długo. Kandydaci muszą obowiązkowo uczestniczyć w szkoleniu. Przeprowadzamy wywiad w ich środowisku i wiele rozmów z nimi samymi. Nasza praca jest szalenie trudna, wybiera się ją z powołania i chęci pomocy tym dzieciakom. Staramy się bardzo dokładnie przyglądać kandydatom, ale mimo to zdarza się, że czegoś się nie zauważy, jesteśmy tylko ludźmi i ktoś, kto wydaje się idealny, potem zdarza się, że zawodzi - wyjaśnia.
Opowiada, że często przychodzą też rodzice, którzy przeszli szkolenie a odpadli na poziomie ostatecznej kwalifikacji, bo wyszły na jaw rzeczy, które wcześniej zataili. - Było małżeństwo, które już wcześniej sprawowało opiekę jako rodzina zastępcza w innym mieście. Po dokładnym sprawdzeniu ich historii, okazało się, że byli wcześniej leczeni psychiatrycznie. Takich ludzi natychmiast dyskwalifikujemy - mówi nasza rozmówczyni. W przypadku dzieci z Pucka, przyznaje, że aż pięcioro dzieci nie powinno trafić do nowej rodziny zastępczej.
Kolega dla syna
Opowiada także o małżeństwie, które swoją chęć zostania rodzicami zastępczymi motywowali tym, że chcą mieć kolegę dla swojego zamkniętego w sobie syna. - Sama jestem zszokowana, jak słyszę takie uzasadnienia - mówi. Przytacza przykłady kandydatów, którzy bardzo "zimno" traktowali dzieci albo odnosili się do nich z pogardą. - Tacy ludzi nigdy dzieci nie dostają - przekonuje.
Trudne dzieci
- Ale to jest szalenie trudny kawałek chleba. Ci ludzie się szalenie starają, angażują, a potem okazuje się, że sami chcą zrezygnować, bo nie podołali. To ich przerosło. Nie wyobrażali sobie, że będzie to takie trudne - opowiada. Przytacza też przykłady małżeństw, które ukrywają swoje problemy, bo nie chcą przyznać się do porażki. Boją się, że do domu wkroczy opieka i zabiorą im dzieci.
- Trzeba pamiętać, że te dzieci mają za sobą koszmarne doświadczenia. Przejście nawet z patologicznej rodziny do innej nie jest dla nich proste i kosztuje mnóstwo stresu. Tym bardziej, że te dwie rodziny to zupełnie inne światy. Zdarza się, że dzieci nie mogą się odnaleźć. Nie potrafią zaakceptować sytuacji, gdy nagle ktoś je kontroluje, sprawdza lekcje. Wcześniej robiły, co chciały. Nagle ktoś obcy mówi im, co mają robić. Wówczas dochodzi do buntu, z którym nie rzadko trudno sobie poradzić. Nowa sytuacja przerasta możliwości dziecka i rodzica. Rodzice starają się organizować dziecku czas, być przy nim w każdej chwili, rozmawiać z nim i każdym gestem pokazać mu swoją troskę i sympatię. Zdarza się, że taka właśnie postawa wywołuje u ich podopiecznego zupełnie inną reakcję. Wycofuje się jeszcze bardzie - mówi.
Opowiada też, że trudności adaptacyjne dzieci mogą manifestować czasem w bardzo drastyczny sposób. Czasem wręcz rodzice stają się ofiarami dzieci. Zdarza się, że swoje emocje potrafią wyładowywać na biologicznych dzieciach swoich zastępczych rodziców. Były przepadki, że groziły im zaklejeniem w nocy powiek silnym klejem lub nawet uduszeniem albo znęcały się nad zwierzętami domowymi. Zdarzały się również przypadki przemocy fizycznej wobec rodziców.
Opieka nad rodziną
Jak opowiada rozmówczyni, w takich sytuacjach powinna wkroczyć pomoc z zewnątrz. Wówczas z taką rodziną się pracuje. - Nie sztuka zabrać dzieci, nawet, gdy pojawiają się niepokojące sygnały. Tym bardziej, że takie zachowania mają swoje przyczyny i dzieciaki już raz przeżyły traumę zabrania ich z domu. Rodzin zastępczych nie jest dużo. Każdy człowiek ma jakieś wady. Nie ma ludzi idealnych, więc w pierwszej kolejności trzeba pomagać i poprawiać relacje w rodzinie - mówi psycholog.
Warunki, które muszą spełniać kandydaci na rodziny zastępcze lub prowadzących rodzinny dom dziecka określa szczegółowo Ustawa z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.
Ponadto pełnienie funkcji rodziny zastępczej niezawodowej lub zawodowej może być powierzone osobom, które nie były skazane prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe, a w przypadku rodziny zastępczej niezawodowej co najmniej jedna osoba tworząca tę rodzinę musi posiadać stałe źródło dochodów. Jedną z nowości jest ustanowienie koordynatora pieczy rodzinnej.
Do zadań koordynatora należy m.in. współudział w przygotowywaniu planu pomocy dziecku, zgłaszanie do ośrodków adopcyjnych informacji o dzieciach z uregulowaną sytuacją prawną. Ale też musi rejestrować negatywne fakty i natychmiast raportować o nich instytucji, która opiekuje się rodzinami zastępczymi.
Tragedia w Pucku
W styczniu do rodziny zastępczej państwa C. mającego dwójkę swoich dzieci w wieku 2 i 9 lat, trafiła piątka rodzeństwa w wieku od roku do 6 lat. 3 lipca powierzony C. 3-latek zmarł. Jego opiekunowie wyjaśnili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - dziecko miało spaść ze schodów. 12 września zmarła siostra chłopca - 5-latka; także tym razem rodzice zastępczy twierdzili, że doszło do wypadku. Podczas kąpieli w brodziku dziewczynka miała poślizgnąć się, upaść i uderzyć, a następnie zachłysnąć wodą.
W poniedziałek - po otrzymaniu wyników sekcji zwłok dziewczynki, w których jednoznacznie jako przyczynę śmierci wskazano pobicie - śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa C., a we wtorek przedstawili im zarzuty. Kobiecie zarzucono udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo "z zamiarem ewentualnym" 5-latki; grozi jej nawet kara dożywocia. Mężczyźnie przedstawiono zarzut udziału w pobiciu 3-latka ze skutkiem śmiertelnym, grozi mu do 10 lat więzienia. Małżeństwo usłyszało też zarzut znęcania się nad dziećmi.
Katarzyna Bogdańska