PSL o "formule" związków partnerskich. W sieci fala komentarzy
Trwa dyskusja o projekcie ustawy o związkach partnerskich. Za jego przyjęciem są Lewica, KO i Polska 2050. Obiekcje ma PSL. W programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce wiceprezes PSL Urszula Pasławska wyjawiła, że problemem dla jej ugrupowania jest sama ceremonia zawierania takiego związku w Urzędzie Stanu Cywilnego. - To nie jest ślub - podkreśliła. Jej wypowiedź wzbudziła falę komentarzy w sieci.
- Czy dla polityków PSL jest do zaakceptowania zawieranie związków partnerskich w Urzędach Stanu Cywilnego? - z takim pytaniem Patryk Michalski zwrócił się w programie "Tłit" do wiceprezes PSL, posłanki KP PSL - Trzecia Droga Urszuli Pasławskiej. - To jest formuła, którą musimy jeszcze dopracować - odparła Pasławska.
- W mojej ocenie musi to być rejestrowane w Urzędach Stanu Cywilnego, bo tylko tam można sprawdzić, czy można ten związek zawrzeć - dodała. Dopytywana, co budzi niepokój w tej sprawie wśród posłów PSL, odparła, że chodzi o formę zawierania związku. - Nie chcecie dopuścić do tego, by przypominało to ślub, ani nie dawało radości tym, którzy taki związek zawierają? - pytał prowadzący program.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
- Bo nie jest to ślub, bo nie jest to etap, w którym rozmawiamy o tej formule, ona została na początku wykluczona - stwierdziła Pasławska.
Fala komentarzy w sieci
Postawa PSL w tej sprawie wzbudziła emocje w sieci. "By doprecyzować: białe sukienki - zdecydowanie out. Garnitury mogą być, ale wyłącznie brzydkie. Hymn o miłości św. Pawła - żartujecie sobie? Zamiast tego głośne czytania z księgi Hioba. "Ave Maria" Schuberta też odpada, na Rudiego Schubertha od biedy można się jednak zgodzić" - skomentował stanowisko ludowców na swoim profilu na platformie X pisarz i publicysta Wojciech Engelking.
"Ogólnie stanowisko PSL wydaje się tu wyglądać: uznajemy związki partnerskie, ale tak, żeby się dało maksymalnie udawać, że ich nie ma, żeby się proboszcz z prałatem i infułat z biskupem nie obrazili" - ocenił publicysta Jakub Majmurek.
"Pasławska widzę zaraz zacznie proponować poprawki zakazujące domom weselnym organizowania imprez z okazji zawarcia związku partnerskiego. Ciekawe, że nie broni tak celebrowania niekatolickiej miłości rozwodnikom ze swojej partii" - napisał na swoim profilu na platformie X Adam Kościelak z Partii Razem.
"PSL - proponuję, by związki partnerskie zawierać w tylko w nocy. Nie zapomnijcie zakazać cukiernikom pieczenia tortów 'weselnych', jeśli są zamawiane przez pary jednopłciowe! No i suknie 'ślubne' też powinny być wyłączone ze sprzedaży, jeśli kupić je zechce para kobiet" - ocenił politolog Przemysław Żukiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego.
"PSL widać najbardziej boli w tym to, że ludzie mogą być szczęśliwi, formalizując związek i go celebrując, nie będąc hetero. Zabronią się też uśmiechać w trakcie podpisywania?" - skomentowała wypowiedź wiceprezes PSL Martyna Urbańczyk z Partii Razem.
"Za chwilę PSL postawi warunek, że związki partnerskie powinny być rejestrowane w paczkomacie InPostu. Zaprawdę nie rozumiem, po co negocjować z ludźmi, którzy w tej sprawie mają skrajnie złą wolę. Wykastrowana ustawa nie będzie sukcesem, będzie klęską progresywnej części rządu" - ocenił postawę PSL Michał Danielewski, naczelny OKO.Press.
"A ślub z drugą żoną to w USC czy tylko w kościele?" - napisał na swoim profilu na platformie X Paweł Figurski, reporter WP, nawiązując do powtórnego małżeństwa prezesa PSL, wicepremiera i szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza.
"Proponuję też ustawowo uregulować komunię, bierzmowanie, chrzest, pogrzeby, przejście na emeryturę i zakup nowej lodówki - nie wolno za bardzo uroczyście, bo politycy nie chcą żeby się ze ślubem kojarzyło" - napisał z kolei Michał Janczura z TOK FM, dodając: "Koniecznie jeszcze trzeba powołać państwową komisję ds zawierania związków partnerskich, z człowiekiem z PSL-u na czele. Będzie chodził i sprawdzał czy w urzędzie nie ma za dużo kwiatów i czy się ludzie za bardzo nie cieszą".
Maciej Bąk z Radia ZET napisał z kolei: "W wymarzonej wersji PSLu taki związek powinien być zapewne zawierany w komórce konserwatora danego urzędu albo w budce ochroniarskiej gdzie byłaby baczna obserwacja czy czasem ktoś nie wpadnie na szokujący pomysł by się pocałować".
"W głowie mi się nie mieści, że komuś może przeszkadzać, że dwóch facetów albo dwie kobiety będą żyły w związku partnerskim z tym samym nazwiskiem. Dlaczego akurat ten aspekt komuś przeszkadza? Kogo interesuje czyjeś nazwisko?" - napisał Radek Karbowski związany z serwisem "Skrót polityczny".
Katarzyna Włodkowska z "Gazety Wyborczej" skomentowała całą sytuację w jednym zdaniu: "Jak upokorzyć osoby, które zdecydują się na związek partnerski, odcinek 1347".