"Pseudoafera". Tak w TVP Info mówią o skandalu z Pegasusem
Zdaniem publicystów występujących w TVP Info afera Pegasusa to "histeria opozycji". Adrian Stankowski z "Gazety Polskiej Codziennie" stwierdził nawet, że to "pseudoafera", a podsłuchiwanie "ładne nie jest, ale konieczne we współczesnym świecie".
07.01.2022 16:08
W czwartek wieczorem portal wPolityce.pl opublikował wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że Pegasusa zakupiono z Funduszu Sprawiedliwości. Zaprzeczył jednak, by program był wykorzystywany przeciwko przeciwnikom politycznym.
W grudniu pracownia Citizen Lab przy uniwersytecie w Toronto podała, że za pomocą Pegasusa inwigilowano w Polsce mecenasa Romana Giertycha, prokurator Ewę Wrzosek i senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę, którego telefon był podsłuchiwany ponad 30 razy.
Karnowski: Nie ma dowodów
W TVP Info trwa obrona rządzących przed zarzutami opozycji o inwigilację. Po konferencji prasowej ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który mówił, że jest przeciwny komisji śledczej, na antenie publicznej telewizji prezesa PiS wspierali prorządowi publicyści.
Michał Karnowski z tygodnika "Sieci" i portalu wPolityce.pl zachowanie opozycji nazwał "grą na skoki emocji w społeczeństwie".
- Jeżeli chodzi o istotę politycznego zarzutu, czyli czy w kampanii wyborczej używano nielegalnych metod, to na tym tle opozycja jest rozgrzana i chwilami w histerii. Nie ma na to oficjalnych dowodów - powiedział Karnowski w TVP Info.
Zobacz także: Ukraina ma przyszłość w NATO? "Teraz jest ten moment, kiedy trzeba o tym mówić"
- Mamy jakieś oświadczenie organizacji o nazwie Citizen Lab, która działa przy Uniwersytecie w Toronto. Ona zainteresowała się nagle sprawami polskimi i rozumie, że w tej chwili mec. Roman Giertych i senator Brejza są w ogniu politycznego starcia i wysyłają taki komunikat. Dla mnie to dość dziwne i niespecjalnie wiarygodne. Źródło oświadczeń tej organizacji może być z Polski. Ta organizacja twierdzi, że nie wie, kto używał Pegasusa wobec tych osób - dodał.
- Sprawa będzie budziła emocje, jest otoczona mgłą tajemnicy jak wszystkie działania służb specjalnych. Niespecjalnie więcej poza oczekiwaniem na podanie konkretu, jeżeli ktoś ma podejrzenia, a z drugiej strony konkretnego zaprzeczenia, zrobić tutaj nie możemy - podsumował Michał Karnowski.
Z kolei Adrian Stankowski z "Gazety Polskiej Codziennie" użył określenia "pseudoafera". Stwierdził, że Jarosław Kaczyński "postawił ją na nogach, a nie na głowie".
- Jarosław Kaczyński sprowadził tę całą pseudoaferę na ziemię. To kwestia faktów i przesłanek, których w tej histerii po lewej stronie sceny politycznej po prostu brakuje. Brak dowodów na użycie wobec tych osób technik operacyjnych, brak przesłanek, że to ewentualne użycie odbyło się wbrew procedurom i bez zgody sądu - stwierdził.
"Podsłuchiwanie ładne nie jest, ale konieczne"
Publicysta przyznał rację Jarosławowi Kaczyńskiemu w kwestii braku przesłanek do stawiania zarzutów o wykorzystywanie Pegasusa do celów politycznych. Stwierdził też, że podsłuchiwanie "jest konieczne we współczesnym świecie".
Odwołał się do afery Watergate. - Tam podsłuchiwano sztab konkurencji politycznej, ale używano tego w celach politycznych. Nie toczyło się tam postępowanie dotyczące przestępstw kryminalnych. Podsłuchiwanie ładne nie jest, ale konieczne we współczesnym świecie. Nie ma żadnych powodów, żeby uważać, że jak ktoś jest politykiem, to nie mogą być prowadzone wobec niego działania. Musi być zgoda sądu. Nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że takie techniki zostały użyte i wbrew procedurom i prawu - powiedział Adrian Stankowski.