Przywódca duchowy szyitów domaga się natychmiastowych wyborów
Przeprowadzenia w Iraku natychmiastowych wyborów powszechnych domaga się najwyższy autorytet religijny irackich szyitów. Wcześniej krytykował on amerykańskie plany przekazania władzy Irakijczykom jako niekompletne i "niedostatecznie islamskie".
Wielki ajatollah Ali al-Sistani, uważany za najbardziej wpływowego przywódcę islamskiego w Iraku, spotkał się z przewodniczącym Rady Zarządzającej, kurdyjskim przywódcą Dżalalem Talabanim.
"Ajatollah al-Sistani wyraził tylko jedno zastrzeżenie co do iracko-amerykańskiego porozumienia o przekazaniu władzy. Chce, żeby iracki naród mógł wyrazić opinię. Jego zdaniem, zachodzi potrzeba zorganizowania wyborów, tak na szczeblu rad miejskich, jak i złożonego z przedstawicieli irackiego społeczeństwa ciała ustawodawczego" - powiedział Talabani po rozmowie z al-Sistanim.
Al-Sistani rzadko wypowiada się publicznie na tematy polityczne, więc jego głos zabrzmiał tym bardziej donośnie. Komentatorzy zauważyli, że ze względu na status tego przywódcy wszelkie krytyczne uwagi z jego strony w kwestii kalendarza przekazania władzy mogą oznaczać, że wielu szyitów odrzuca amerykański plan.
Duchowy przywódca szyitów wcześniej ogłosił, że nie znalazł w planie "niczego, co gwarantuje tożsamość islamską". Plan powinien bowiem zawierać "postanowienie, które zapobiegnie przyjęciu w nowym Iraku ustaw sprzecznych z islamem, zarówno w okresie przejściowym, jak i na zasadach trwałych".
Według ujawnionych niedawno przez Waszyngton i Radę Zarządzającą planów, to lokalne rady - a nie Irakijczycy w głosowaniu powszechnym - wybiorą do końca maja przyszłego roku zgromadzenie przedstawicieli, które do końca czerwca powoła rząd tymczasowy. Rząd przejmie w lipcu władzę w państwie od mocarstw okupacyjnych, po czym zostanie napisana konstytucja, a do końca 2005 roku odbędą się demokratyczne wybory.
Zdaniem al-Sistaniego, w wyborach dla celów ewidencyjnych powinno się wykorzystać identyfikacyjne karty na żywność z czasów Saddama Husajna.