Przyjęła księdza po kolędzie. Miała usłyszeć: Dlaczego tak mało?
Klaudia, mieszkanka Koszalina, opisała porażającą historię sąsiadki swojej babci. Z relacji wynika, że w czasie kolędy ksiądz zażądał, by pokazała mu zawartość koperty. Kiedy okazało się, że włożyła do niej 20 zł, miała usłyszeć, że powinna się wstydzić. Chodzi o proboszcza z jednej z koszalińskich parafii.
Relacja z kolędy pojawiła się w grupie "Mama w mieście Koszalin" na Facebooku. Pani Klaudia napisała, że ksiądz nie tylko strofował parafiankę za zbyt mały datek, ale także za to, jak dysponuje swoją emeryturą. "Ma jedną emeryturę i kupę leków do wykupienia. Padło pytanie, ile jej ma. – 1400 – odpowiada." – czytamy. Co na to miał powiedzieć duchowny? "Zdziwiłaby się pani, ile inni dają do koperty, mając połowę tyle, co pani, to wstyd przyjmować kolędę z niczym" – pisze Klaudia.
Autorka postu wyjaśnia nam, że chodzi o proboszcza parafii Ducha Świętego i że opisywana przez nią sytuacja to nic nowego. Mówi, że parafianie narzekają też na wygórowane cenniki i brak pozwoleń na chrzest czy inne sakramenty w innych parafiach. – To jest duchowny? – pyta pani Klaudia.
Kontaktujemy się w tej sprawie z kancelarią parafii. Nie udaje nam się porozmawiać z samym proboszczem, za to otrzymaliśmy komentarz prowadzącej kancelarię Wandy Bartosiewicz. – To jest niemożliwe – tak zareagowała na stawiane wobec księdza zarzuty. – Ksiądz bardzo pomaga, na wszystko się zgadza. Ktoś mu robi bardzo złą robotę – dodaje.
– No cóż... Całe szczęście jest wiele innych osób które miały doczynienia z tym człowiekiem i potwierdzają – komentuje tę wypowiedź pani Klaudia.