Trwa ładowanie...
d13l7wu
09-07-2010 14:10

Przez niewypał stanęło pół miasta, bo saperzy byli po pracy

Była godzina 16.30, gdy policjanci zamknęli w czwartek ulicę Strzegomską na odcinku od Rogowskiej do ronda. Cały zachód Wrocławia na pięć stanął w gigantycznych korkach. Sparaliżowana została też komunikacja miejska. Na lotnisko dojechać można było tylko przez Żerniki.

d13l7wu
d13l7wu

Decyzja zapadła po tym, jak ok. godz. 17.00 robotnicy pracujący przy przebudowie ul. Strzegomskiej pół metra od jezdni znaleźli pocisk moździerzowy z II wojny światowej. Saperzy odmówili natychmiastowego przyjazdu po niewybuch.

- Powiedzieli, że są już po pracy. I że na Strzegomskiej zjawią się dopiero w piątek - mówił nam Krzysztof Zaporowski z biura prasowego policji.

W całym Wrocławiu jest tylko jeden patrol saperski. Pracuje w nim ośmiu żołnierzy. - Obowiązuje nas ośmiogodzinny czas pracy. Na dłuższą nie pozwalają przepisy. Nie przewozimy przecież jajek, ale niebezpieczne przedmioty - bronił się Przemysław Parol, szef patrolu saperskiego. - Zgodnie z przepisami, mamy 24 godziny na odebranie niewypału.

Dopiero gdy cały zachód Wrocławia stanął w korku, wojsko zmieniło zdanie. Saperzy tłumaczyli, że odmówili przyjazdu do innego niewybuchu, który znaleziono kilkaset metrów dalej, przy ul. Granicznej.

d13l7wu

- To nieporozumienie. Niewybuchem z Granicznej zajmiemy rano - tłumaczył chorąży Parol. - Na Strzegomską przyjechaliśmy, bo dostaliśmy zgłoszenie, jako pilne. Było duże zagrożenie, jeśli chodzi o wstrzymanie ruchu, poza tym pocisk leżał zbyt blisko drogi.

W końcu przed godz. 22.00 saperzy zabrali oba niewybuchy, a ruch wrócił do normy.

Polecamy w wydaniu internetowym:
Pociągiem z Wrocławia do Berlina ciut szybciej

d13l7wu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d13l7wu
Więcej tematów