"Przez dziewięć miesięcy faszerowali nas kłamstwami"
Materiały komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera dowodzą, że polscy piloci zostali wprowadzeni w błąd - uważają politycy PiS. Według nich skandalem jest, że materiały te opinia publiczna poznała tak późno.
18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 18:10
Wcześniej we wtorek polska komisja zaprezentowała część ustaleń dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy z 10 kwietnia - m.in. nagrania rozmów kontrolerów z wieży na lotnisku w Smoleńsku. Według polskich ekspertów obsada wieży na lotnisku w Smoleńsku, działając pod dużą presją, popełniała wiele błędów i nie stanowiła wystarczającego wsparcia dla załogi polskiego Tu-154M podczas podejścia do lądowania w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych.
- Zdumiewa nas to, że ten materiał pojawia się dziś, a nie na przykład w środę, kiedy pojawił się kłamliwy raport MAK, uważamy to za skandal - oświadczył szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Antoni Macierewicz z PiS również był zbulwersowany tym, że materiał z wieży w Smoleńsku został przedstawiony dopiero teraz. - Dlaczego Jerzy Miller, premier Donald Tusk, szef MON Bogdan Klich dopuścili, żeby upowszechniano kłamliwe informacje na temat Polaków. Za to oni wszyscy muszą ponieść odpowiedzialność - mówił.
- Przez dziewięć miesięcy polska opinia publiczna była faszerowana kłamliwymi insynuacjami i przeciekami, które miały stworzyć atmosferę, że winni są piloci, pasażerowie. Pan Miller wiedział, że to jest nieprawda. Pan Tusk wiedział, że to jest nieprawda. Przez dziewięć miesięcy milczano, sterowano przeciekami, które mają obarczyć odpowiedzialnością pana prezydenta i generała Błasika, a trzymano w tajemnicy prawdziwych sprawców tej tragedii. To po prostu obrzydliwe - mówił Macierewicz.
Błaszczak ocenił, że "to, co usłyszeliśmy dziś, jest świadectwem tego, że polscy piloci zostali wprowadzeniu w błąd". W jego opinii, z materiałów jasno wynika, że piloci byli "zapewniani, że są na kursie i ścieżce, tymczasem ani na kursie, ani na ścieżce nie byli".
- Faktem jest to, że polscy piloci reagowali prawidłowo, że kapitan samolotu wydał komendę o zakończeniu lądowania, o odejściu - mówił Błaszczak. - W związku z tym - dodał - nieprawdą jest to, że polscy piloci chcieli wylądować. Kiedy zorientowali się, że na bezpiecznej wysokości 100 m, która powinna być w teorii bezpieczna, sytuacja jest zła, wtedy zdecydowali o tym, żeby nie lądować.
Macierewicz uznał, że prezentacja Millera w pełni potwierdza dotychczasowe ustalenia kierowanego przez niego zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. - Powtarzane: "jesteście na kursie i ścieżce" od 10. kilometra aż do 2. kilometra było podstawową przyczyną tragedii - ocenił.
Macierewicza zbulwersowały ujawniona we wtorek rola zastępcy dowódcy bazy w Smoleńsku, płk Mikołaja Krasnokutskiego, który - według polskiej komisji - nie miał prawa rozmawiać z załogą polskiego TU-154M. - Mamy mechanizm tego, jak doszło do wprowadzenia w błąd pilotów i naprowadzenia ich na śmierć. To straszna rzeczywistość, którą rząd ukrywał przed polską opinią i międzynarodową, zapewnie mając świadomość, że jak pierwszy przekaże się przekaz MAK-u, to wtedy Polacy zostaną oskarżeni o odpowiedzialność - powiedział Macierewicz.
Błaszczak oświadczył ponadto, że zdumiewa go decyzja marszałka sejmu Grzegorza Schetyny, że w porządku rozpoczynających się w środę obrad Sejmu nie będzie punktu dotyczącego projektu uchwały PiS na temat ogłoszonego w ubiegłym tygodniu raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Złożony w zeszły tygodniu projekt uchwały odrzuca tezy zawarte w raporcie MAK i wzywa do powołania międzynarodowej komisji mającej wyjaśnić przyczyny katastrofy.