Przewoźnik: mało pamięta się o rocznicy wywózki Polaków na Wschód
O rocznicy pierwszej wywózki Polaków na Wschód zwykle mało się pamięta; tymczasem dla losów Polaków na dawnych kresach wschodnich Rzeczypospolitej, które w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow dostały się pod kontrolę władz Związku Sowieckiego, wywózka była brzemienna w skutkach - powiedział sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci
Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
W czwartek przypada 65. rocznica pierwszej wywózki Polaków na Wschód.
Według Przewoźnika, pierwsza fala deportacji Polaków do sowieckich łagrów na Wschodzie, która rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku, była planową, zorganizowaną i przygotowaną z pełnym rozmysłem akcją; miała na celu oczyszczenie dawnych terenów wschodnich II Rzeczypospolitej z tych wszystkich elementów, które - w ocenie władz Związku Sowieckiego - mogły temu imperium zagrażać.
Przewoźnik przypomniał, że podczas pierwszej fali deportacji wywieziono w głąb ZSRR bardzo wiele rodzin oficerów Wojska Polskiego, policjantów, funkcjonariuszy państwowych, którzy przebywali w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
65 lat temu ponad 115 tys. ludzi zostało wywiezionych do północnych rejonów Rosji, w okolice Archangielska. Do ojczyzny wróciło zaledwie siedem procent z nich. Później władze Związku Radzieckiego przeprowadziły jeszcze trzy kolejne wywózki ze wschodnich terenów Polski.
W ocenie Przewoźnika, pierwsza fala deportacji miała też szczególne znaczenie psychologiczne - było to bardzo mocne i brutalne - nie przebierające w środkach - uderzenie w przywódcze warstwy narodu polskiego. Dotyczyła bowiem przede wszystkim elit, które mieszkały na tamtych terenach.
Jak podkreślił, rocznica pierwszej wywózki to rocznica, o której powinniśmy pamiętać i o której powinniśmy przypominać, bo skutki tej deportacji są widoczne w postaci wielu miejsc pochówku, wielu cmentarzy, które dopiero po dziesiątkach lat odnajdujemy i staramy się je upamiętnić.
Pytany, dlaczego pamięta się o rocznicy ludobójstwa w obozie hitlerowskim Auschwitz-Birkenau, które są uroczyście obchodzone, a zapomina o rocznicach ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wschodzie, Przewoźnik powiedział, że problem ten dotyka dwóch spraw. Wyjaśnił, że po pierwsze przez dziesiątki lat o wywózkach nie mówiło się, poprzedni system próbował te daty i te wydarzenia wymazać z historii Polski i ze świadomości całego społeczeństwa polskiego. Jeśli już się mówiło, to po cichu, mówiło się w tym obiegu niezależnym, mówiło się na emigracji - zaznaczył Przewoźnik.
Dodał, że pamięć o tych wydarzeniach żyła w ludziach, ale dopiero po 1989 roku - po zmianach politycznych - można było zacząć głośno o tym mówić.
Obóz niemiecki Auschwitz-Birkenau jest ogromnym symbolem, który przypomina o zbrodniach. Natomiast w przypadku osób z pierwszej fali deportowanych, ale też i z następnych, nie ma jednego miejsca, które by w pełni oddawało i symbolizowało tragedię tych ludzi - powiedział Przewoźnik.
Jak zaznaczył, nie wiadomo też, na ile Rosja czy państwo rosyjskie jest w stanie stworzyć warunki do tego, żeby takie miejsce powstało.